Cierpienie i Boże szaleństwo

This article is a translation of the previous one in English .

Ponownie publikujemy rozważania zainspirowane niedawnymi wydarzeniami na Haiti. Matt Gunter, którego sylwetkę i blog można znaleźć tu , pisze o swojej interpretacji odwiecznego problemu związku Boga i cierpienia, wskazując na moment Krzyża jako ostateczne objawienie „szaleństwa” Boga. W czasie takim jak ten warto stawiać sobie te trudne, odwieczne pytania; tym bardziej warto dać sobie przypomnieć o Bożej miłości i spojrzeć na rzeczywistość z perspektywy Krzyża.

Inna wersja poniższego tekstu została opublikowana w The Living Church po tsunami na Oceanie Indyjskim. To w dalszym ciągu moja najbardziej udana próba dostrzeżenia jakiegoś sensu w takich rzeczach:

Trzęsienie ziemi na Haiti podniosło ze świeżą mocą odwieczne pytanie o wiarę w Boga w cieniu cierpienia. Ogrom tej tragedii i wrażenie jej przypadkowości budzą grozę i ogłuszają. Co można powiedzieć, by wydobyć sens z takiej katastrofy? Gdzie w tym wszystkim jest Bóg i jaki Bóg pozwoliłby na podobne rzeczy?

Chrześcijanie powinni wystrzegać się przyjemnych i uporządkowanych odpowiedzi na takie pytania. Niemniej nie satysfakcjonuje nas także zejście w milczący agnostycyzm. Co, z odpowiednią ostrożnością i pokorą, możemy powiedzieć?

Dobrze jest pamiętać, obok wszystkiego innego, że usunięcie Boga z równania nie usuwa problemu cierpienia. Przeciwieństwem pytania „Jak może istnieć dobry Bóg, kiedy na świecie jest tak wiele cierpienia?”, są pytania „Jeśli nie ma Boga i żadnego sensu, dlaczego przejmuję się cierpieniem w świecie?” i „Dlaczego powinienem?”. W istocie, jeśli nie ma Boga, rzeczywistość jest obojętna wobec wszelkiego cierpienia. I nie ma dla nas żadnego powodu, by nie być obojętnym. Nasza przeciwna skłonność jest jedynie uwarunkowanym sentymentalizmem. Jeśli nie ma Boga, możemy jedynie stwierdzić, że ewolucja zaprowadziła nas w egzystencjalnie ślepą aleję, w której zaczęliśmy dostrzegać pustkę wiary w sens i wartość człowieka, jakie pomogły nam rozwinąć się tak daleko, ale są ciągle spajane tym głębokim szczątkowym instynktem sensu i wartości.

Ale to sucha i wycieńczona kraina, gdzie nie ma wody. I ludzie nie mogą tam żyć. Jak wiele logika naszych umysłów, usuwając Boga, nie powiedziała by o tym, że sens nie istnieje, nasze serca wołają w sprzeciwie „Nie!”. Nasze serca upierają się, że istnieje sens. To nie rzecz obojętności. Nie wierzymy, że zniewaga i smutek, jakie wzbudza w nas spustoszenie trzęsienia ziemi, są tylko zniewagą naszych osobistych preferencji, ale że są zniewagą dla samej tkanki rzeczywistości.

Mimo to, pytania pozostają. Gdzie jest w tym wszystkim Bóg? Jaki Bóg pozwoliłby na takie rzeczy? To pytania, które domagają się odpowiedzi. Więc tworzymy odpowiedzi. Bądź by obronić Boga, bądź by opanować tragedię wymyślamy sposoby na wyjaśnienie cierpienia, które spada na nas i na innych.

Jednym ze sposobów, który stosowali niektórzy by odpowiedzieć na te pytania, jest sugestia, że Bóg nie może interweniować w historyczną i fizyczną rzeczywistość. Ale to zdaje się niemal w ogóle nie czynić zadość chrześcijańskiemu objawieniu, nawet jeśli wydaje się, że usprawiedliwia Boga.

Inna powszechna odpowiedź mówi, że to sposób, w jaki Bóg mści się na nas za nasze grzechy. Tragedia i cierpienie są boską odpłatą. Jak się okazało Pat Robertson wyraził znowu podobną opinię. (P.R. to znany konserwatywny ewangelista, przyp. tłum. )

Idea reinkarnacji jest podobną drogą odnoszenia się do cierpienia. Dostajesz to, na co zasłużyłeś, jeśli nie w tym życiu, to w następnym. I cokolwiek dostajesz w tym życiu, złe czy dobre, jest skutkiem tego, na co zasłużyłeś w poprzednich życiach. Wszystko, co cię spotyka, jest karmiczną odpłatą. Karmiczna księga rachunkowa, prędzej czy później, będzie zbalansowana. Reinkarnacja jest jasną i logiczną odpowiedzią dlaczego istnieje cierpienie.

Ale na wszystkie takie próby wyjaśnienia cierpienia Jezus mówi „Nie”. W Ewangelii Łukasza (13:1-9) pewni ludzie przychodzą do Jezusa i pytają „Co z ludźmi, których zamordował Piłat, i których krew zmieszała się z ich ofiarami? Czy zabito ich za ich grzechy?”. Jezus odpowiedział „Nie”. „Co z ludźmi, którzy zginęli w wypadku w Siloam, gdy runęła na nich wieża? Czy zginęli za swoje grzechy?”. Ponownie Jezus odpowiada „Nie”. Jezus nie oferuje miłej i zgrabnej odpowiedzi na pytanie dlaczego istnieje takie cierpienie. Jego odpowiedź w Ewangelii jest niewygodnie dosadna. W istocie mówi On „Cierpienie innych, tragiczne śmierci innych, mogą równie dobrze dać nam okazję do przypomnienia sobie, że także nasz czas jest krótki i nie mamy żadnych gwarancji, jak długo tu będziemy. Dlatego dzisiejszy dzień jest dniem na skruchę. Dniem, by zawrócić i szukać Boga. Dniem, by kochać Boga i bliźniego”.

To nie jest szczególnie sentymentalne podejście. Ale Jezus nie jest sentymentalny, gdy mówi o Bogu albo ludzkiej kondycji. I za to jestem wdzięczny. Sentymentalne wyobrażenia Miłego Faceta w Niebie nie załatwiają sprawy, gdy jesteśmy konfrontowani z prawdziwymi tragediami, takimi jak trzęsienia ziemi, tsunami, huragany czy prawdziwymi tragediami osobistymi, jak urazy i choroby. Podobnie nie wystarczają romantyczne koncepcje ludzkiej natury czy natury stworzenia. Rzeczywistość domaga się czegoś bardziej szalonego.

Świat jest szalonym miejscem. Przez stworzenie świata, w którym żyjemy, Bóg tworzy przestrzeń na wolność: naszą i całego stworzenia. To oznacza, że Bóg tworzy również przestrzeń, w której możemy zrobić bałagan, bałagan z siebie nawzajem, bałagan z nas samych. I to oznacza, że istnieje miejsce na rzeczy takie jak rak i trzęsienia ziemi. To oznacza również, że Bóg, który tworzy taki świat musi być tak szalony, jak szaleństwo, które ten świat zawiera. Dlaczego Bóg musi tworzyć tak wiele przestrzeni na wolność? Dlaczego Bóg toleruje tak wiele cierpienia i niesprawiedliwości? Dlaczego stworzył taki świat? Jeśli Bóg jest u jego podstaw – jako Stwórca i Zachowawca – nie jest usprawiedliwiony.

To stanowi, oczywiście,  sens Ewangelii. Na krzyżu zawisł sam Bóg. W Jezusie Chrystusie Bóg wkracza w bałagan, w który zamieniliśmy nasz świat. I wkracza w szaleństwo tego świata, który stworzył. Na krzyżu Bóg w Chrystusie bierze na siebie ból i cierpienie świata. Pasja świata staje się pasją Chrystusa. Bóg przemienia tę pasję w obietnicę zmartwychwstania. To obietnica, że i my zostaniemy przemienieni – cierpienie świata nie zniknie, ale skupi się i przemieni w zmartwychwstaniu. Przez jego rany będziemy uzdrowieni. I podobnie uzdrowiona będzie reszta stworzenia, która oczekuje z utęsknieniem uwolnienia z pęt daremności i rozkładu.

Żyjemy w świecie wielkiego cierpienia i wielkiej niesprawiedliwości. To może być ciężkie miejsce do życia. To może być ciężkie miejsce do wiary w Boga – zwłaszcza typowego Boga ludzkich wyobrażeń. Bóg, którego znamy jest Bogiem krzyża. Karl Barth napisał „Bóg zdobywa prawo by być Bogiem tego świata na krzyżu”. Bóg zdobywa prawo by być Bogiem tego świata – z całym jego bólem, cierpieniem, niesprawiedliwością, tragedią – na krzyżu. Francuski poeta, Paul Caudel, napisał „Jezus nie wyjaśnia cierpienia. On wypełnia je swoją obecnością i obietnicą przemiany w ostatecznym zmartwychwstaniu, którego przedsmakiem jest jego zmartwychwstanie”.

To nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania, nie usuwa całego bólu ani nie eliminuje całego gniewu wywołanego czymś takim, jak zniszczenia na Haiti. Ale Bóg dość szalony, by stworzyć i zachowywać świat taki jak nasz, i dość szalony, by wylać swą miłość na twarde drewno krzyża, jest dość szalony, by wchłonąć nasze pytania, ból i gniew.

/2010/01/suffering-and-wildness-of-god.html

This entry was posted in Wpisy po polsku and tagged , , . Bookmark the permalink .

Leave a Reply