Huntington i jego Czworobok

26 lipca Kościół Episkopalny obchodzi pamiątkę Williama Reeda Huntingtona. Urodził się on w Lowell, w stanie Massachusetts, w 1838 r., studiował w Harwardzie i został wyświęcony na księdza w 1862 r. Jest wiele powodów, dla których osoba Huntingtona trafiła do kościelnego kalendarza. W 1871 r. zaczął on zabiegać o przywrócenie starożytnej instytucji diakonatu kobiet, która została ostatecznie zaakceptowana przez Kościół w 1889 r. Był również jednym z najważniejszych rzeczników rewizji Modlitewnika Powszechnego (ukończonej w 1892 r.). Niektóre z modlitw, które napisał dla potrzeb tej zrewidowanej wersji, są w użytku do dnia dzisiejszego.

W swojej książce “The Church Idea” z 1870 Huntington podjął temat podstaw jedności chrześcijańskiej i sformułował tzw. “Czworobok” – oświadczenie przyjęte najpierw przez Izbę Biskupów Kościoła Episkopalnego w 1886, a następnie, z niewielkimi modyfikacjami, przez biskupów światowej Wspólnoty Anglikańskiej zebranych w Lambeth w 1888 r. Są to cztery zasady, które z perspektywy anglikańskiej tworzą podstawę dla przywrócenia jedności Kościoła. Zanim przytoczymy treść “Czworoboku”, interesujące wydaje nam się przypomnienie fragmentów wstępu do tego dokumentu przyjętego przez Izbę Biskupów.

My, biskupi Protestanckiego Kościoła Episkopalnego w Stanach Zjednoczonych Ameryki, zebrani na naradę jako biskupi Kościoła Bożego, niniejszym uroczyście deklarujemy wobec wszystkich, których to może dotyczyć, w szczególności zaś wobec naszych współchrześcijan, z różnych wspólnot w tym kraju, którzy na swoich terenach opowiedzieli się za religią Chrystusa:

1. Nasze szczere pragnienie, aby modlitwa Zbawiciela, by “Wszyscy byli jedno”, została, w swoim najgłębszym i najbardziej prawdziwym sensie, wkrótce spełniona;

2. Iż wierzymy, że wszyscy, którzy zostali ważnie ochrzczeni wodą w imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego są członkami Świętego Kościoła Katolickiego;

3. Że we wszystkich rzeczach zależnych od ludzi czy ich wyboru, mających związek z formą kultu i dyscypliną, bądź z tradycyjnymi zwyczajami,  ten Kościół jest gotowy w duchu miłości i pokory wyrzec się wszelkich własnych preferencji;

4. Że ten Kościół nie dąży do wchłonięcia innych Wspólnot, lecz raczej do współpracy z nimi w oparciu o wspólną Wiarę i Dyscyplinę w celu uniknięcia schizm, uleczenia ran zadanych Ciału Chrystusa oraz promowania miłosierdzia, które jest naczelną z łask chrześcijańskich oraz widzialną manifestacją Chrystusa wobec świata;

Ponadto, niniejszym potwierdzamy, że jedność chrześcijańska (…) może być przywrócona jedynie przez powrót wszystkich wspólnot chrześcijańskich do zasad jedności, których przykład dawał niepodzielony Kościół Katolicki w pierwszych stuleciach swojego istnienia; które to zasady, jak wierzymy, są nieodzownym depozytem chrześcijańskiej wiary i dyscypliny powierzonym przez Chrystusa i Jego Apostołów Kościołowi aż do skończenia świata (…).

A oto tekst “Czworoboku” (w wersji przyjętej w Lambeth), przetłumaczony przez polskiego teologa ewangelickiego, prof. Karola Karskiego.

Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu zawiera wszystko, co niezbędne do zbawienia. Jest ono drogowskazem i ostateczną normą wiary;
Apostolskie Wyznanie Wiary jako symbol Chrztu oraz Nicejsko-Konstantynopolitańskie Wyznanie Wiary są wystarczającą deklaracją wiary chrześcijańskiej;
Dwa sakramenty ustanowione przez Chrystusa – Chrzest i Wieczerza Pańska- mają istotne znaczenie dla Kościoła Chrystusowego;
Historyczny episkopat – urząd biskupi ukształtowany w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – w metodzie sprawowania swej funkcji dostosowany do warunków lokalnych jest niezbędnym znakiem dla wszystkich narodów i ludów, powołanych do Kościoła Chrystusowego.


To, że publikujemy dzisiaj zarówno tekst “Czworoboku”, jak i wstęp do niego, wynika nie tylko z chęci uczczenia pamięci ks. Williama Reeda Huntingtona. Wydaje nam się, że w czasach, gdy niektóre wspólnoty wyznaniowe znów ukazują swoje prawdziwe oblicze, głosząc, że one i tylko one są prawdziwymi Kościołami Jezusa Chrystusa tu na ziemi, i bez żenady uprawiając prozelityzm w stosunku do Kościołów, z którymi skądinąd prowadzą dialog, w czasach, które stoją pod znakiem takich dokumentów, jak “Anglicanorum Coetibus”, nie tylko warto, ale należy przypominać takie deklaracje, jak “Czworobok z Chicago-Lambeth”, będący świadectwem innego podejścia do ekumenii.

Źródło

This entry was posted in Wpisy po polsku and tagged , , . Bookmark the permalink .

10 Responses to Huntington i jego Czworobok

  1. Damian Cyrocki says:

    Myślę, że za brakiem pojednania stoją dwie główne przyczyny:

    – historyczne zażyłości (tradycyjna interpretacja niektórych passusów biblijnych, walki dogmatyczne, oraz te o podłożu kulturowym itp.), należałoby w imię miłość chrześcijańskiej zrewidować nasze patrzenie na przeszłość, ale jak pokazuje Rzym z “Anglicanorum Coetibus”, czy Moskwa z sytuacją na Ukrainie, daleko im/nam do tego,

    – problem władzy, Rzym robi postępy, Rosja chyba dalej z tyłu, najlepszy model proponuje i wciela obecny patriarcha ekumeniczny

    Zdaję sobie sprawę, że nie powiedziałem nic odkrywczego, ale mam nieodparte wrażenie, że bez zmiany tych dwóch faktorów nigdy się nie posuniemy do przodu. Anglikanom się udało (potrafią chyba najbardziej krytycznie spojrzeć na swoją historię, Polacy z kolei dali by się pociąć za historyczną prawdę absolutną). W tym wypadku należy przyglądać się skutkom sekularyzacji, które to paradoksalnie stoją za takimi zmianami jak te “Soboru” Watykańskiego II (przynajmniej ze strony interpretacji religioznawczej).

    Oby tylko działać rozważnie i nie spowodować reakcjonizmu (ugody z bractwem św Piusa > ugoda ze starokatolikami ??) . Z drugiej jednak strony ile można czekać, Jezus w końcu przyniósł miecz, który poróżnia nawet rodziny.

    Reply
  2. Pradusz says:

    Juz jakis czas temu psychologowie odkryli, ze nasz stosunek do otaczajacego nas swiata wyplywa z naszego stosunku do nas samych. To jak postrzegasz innych jest wypadkowa tego jak postrzegasz siebie. W chrzescijanstwie mamy w tej chwili do czynienia z sytuacja, w ktorej dwa jego najwieksze odlamy (tudziez caly szereg mniejszych) uwazaja sie za jedynych prawdziwych spadkobiercow tradycji apostolskiej. Mam tu na mysli zarowno Rzym jak i prawoslawie. To nie oznacza, ze ich postawy wobec innych sa do konca tozsame (wezmy pod uwage chociazby, ze KRK przez dlugi czas odzegnywal sie od wszelkiego udzialu w dazeniach ekumenicznych, podczas gdy prawoslawni brali w nich udzial nieomal od samego poczatku), ale mysl przewodnia jest taka sama: ‘Moja racja jest najmojsza’…
    Osobiscie uwazam, ze nie ruszymy z miejsca bez zasadniczej rewizji tego podejscia. I dopiero ona moze przyniesc ze soba rewizje spojrzenia na sporne pasaze biblijne, elementy tradycji, zaszlosci historyczne. Oczywiscie zadnemu pradowi duchowemu nie mozna zabronic myslenia, ze jest on ‘tym jedynym’. Kazdemu (podobnie zreszta jak kazdej religii w ogole) zadedykowalbym jednak slynna parabole o pierscieni (albo o trzech pierscieniach, jak to woli) z dramatu ‘Natan Medrzec’) Gottholda Ephraima Lessinga http://pl.wikipedia.org/wiki/Natan_mędrzec#Przypowie.C5.9B.C4.87_o_pier.C5.9Bcieniu ‘Jeśli jednak jeden z klejnotów rzeczywiście jest autentyczny to należy wyczekiwać jego cudownego działania w przyszłości , a każdy z jego posiadaczy powinien się starać aby ów efekt przywołać’ No wlasnie…

    Reply
  3. Anonymous says:

    Całkowicie się z Tobą zgodzę Praduszu z jedną tylko uwagą. To jak postrzegamy siebie wynika z kulturowo/historycznego determinizmu. Wolna wola (którą przyjmuję nie bez zastrzeżeń) pozwala nam dokonać rewaloryzacji tejże rzeczywistości (w pewnym stopniu). W tym wypadku, żeby wyjść poza standardowe pojęcie nieomylności (które posiada większość Kościołów, a już na pewno główne odłamy) trzeba dokonać zmiany w postrzeganiu historii, a wraz z nią indoktrynacja religijna może przebiegać w innym kierunku. (P.S. Nie postuluję tu tradycyjnego niszczenia/fabrykowania tekstów; ale już przyklejenie nalepki: “Szkodliwe dla dzieci” mogłoby się przydać.) Całkowicie zgadzam się tu z dr Sikorą ( i pośrednio z biskupem Spongiem), że religia zbyt długo broniła nam dostępu do wiedzy i traktowała ją jako główny grzech (czymże jest poznanie dobrego i złego jak nie wiedzą, czyż Jezus nie postulował powrotu do stanu dziecięcego). Nasze podejście do historii jest dziecinne (chcemy by ktoś nam ją wyłożył w jeden sposób), a jak się nie podoba to się buntujemy (czym jest schizma jak nie prostym: wiem więcej, niż ten który wykładał mi historię – Ojciec/papież,patriarcha, Kościół/matka).

    Myślę, że trzeba wyjść poza to. Zaczynając od krytycznego podejścia do historii naszej (nie tylko ciągle waszej!) Tradycji możemy dojść do wniosku, że zebrana wiedza przemawia często na naszą niekorzyść, a więc nie mamy prawa do wysuwania postulatów nieomylności/jedyności.

    Reply
    • Pradusz says:

      Ja mam pewien problem z uzyciem w tym kontekscie slowa ´determinizm´. Wolalbym mowic o ksztaltujacych nas w bardzo silnym stopniu uwarunkowaniach, ktore bez watpienia ograniczaja te nasza wolna wole i – w slad za tym – mozliwosc ksztaltowania/korygowania rzeczywistosci. Ale, sadzac z calosci Twojej wypowiedzi, byc moze mowimy o tym samym.

      Wiekszy sprzeciw wywoluje we mnie przypisanie WSZYSTKIM (czy wszystkim wiekszym) Kosciolom roszczenia nieomylnosci. To, co mnie pociaga w anglikanizmie, to wlasnie to, ze takiego roszczenia zasadniczo w nim nie ma. Anglikanie od zarania mieli bardzo mocna swiadomosc, ze sa tylko jedna z galezi Kosciola (to zreszta w kregach anglikanskich wlasnie powstala tzw. ‘Branch Theory’, zob. http://en.wikipedia.org/wiki/Branch_theory ) i akceptowali – nawet bardzo daleko idace – roznice doktrynalne. Gdy – z powodow glownie politycznych – na wlasnym terenie zwalczano zarowno wiernych Rzymowi jak i purytanow, nigdy nie posunieto sie do tak ostrej krytyki papiestwa jako takiego jak ta, ktora uprawiali protestanci na kontynencie, i utrzymywano zywe, przyjazne kontakty z kontynentalnymi kalwinistami, ktorzy w wielu wymiarach byli blizniaczo do purytanow podobni. W szeregi anglikanskiego duchowienstwa przyjmowano bez wiekszych problemow hugenockich pastorow emigrujacych z Francji czy – reprezentujacych bardziej liberalny odlam wyznania reformowanego – arminianow z Holandii. W XIX stuleciu w Jerozolimie istniala wspolna anglikansko/luteranska diecezja. Rowniez pelna komunia ze starokatolikami hest wyrazem tego podejscia, ktore w tak dosadny sposob zostalo oddane w ‘Czworoboku’.

      Reply
      • Damian Cyrocki says:

        Rzeczywiście nastawienie anglikanów jest w tej kwestii odbiegające od normy, a ja nie powinienem tak generalizować we wcześniejszym poście. Swoją pracę licencjacką pisałem o relacjach anglikańsko – prawosławnych na przełomie lat 1840 – 1940 w kontekście uznania święceń anglikańskich przez prawosławie i trochę miejsca poświęciłem Branch Theory (którą sam w jakimś stopniu podzielam, choć ostatecznie uznałem że moje horyzonty wybiegają daleko poza to).

        Napotkałem bodajże zaledwie na jeden wyjątek w postaci anglikańskiego księdza, który ortodoksję chrześcijańska interpretował wyłącznie przez 39 Artykułów. W stosunku do Kościoła Prawosławnego był bardzo krytyczny, a wręcz zarzucał im odejście od Tradycji, którą najczyściej przechowywał w jego mniemaniu anglikanizm. Ale jak już wspomniałem to był jedyny wyjątek. Jutro postaram się odnaleźć link do artykułu.

        Tak czy inaczej anglikańskie chrześcijaństwo jest bardzo inspirujące w tej materii.

        Na zakończenie Wieczny odpoczynek racz dać Panie ks. Johnowi Scottowi (zawsze mam problem z końcówkami i nie jest to ironia). Nie miałem przyjemności przeczytania ani jednej z jego książek (a napisał przeszło 50). Życie jest tak krótkie, że czasami człowiek nie wie za co się zabrać;(

        Reply
        • Pradusz says:

          Branch Theory wyznacza, rzecz jasna, jedynie pewien moment w refleksji na ten temat i – jak kazda inna teoria – wywoluje co najmniej rownie wiele pytan jak zawiera odpowiedzi.
          Pozycja 39 artykulow w tradycji anglikanskiej to jest w ogole dosc interesujaca odrebna kwestia. Oczywiscie, przynaleza one do niej, stanowia jeden z istotnych jej fundamentow, ale w pewnym sensie sa tez ‘z innej bajki’. Wlasciwie juz nigdy potem anglikanie nie stworzyli niczego podobnego (w odroznieniu od luteranow i kalwinistow z wszystkimi ich ‘ksiegami wyznaniowymi’). Wydaje mi sie, ze rola artykulow jest nieporownywalnie mniejsza anizeli rola Modlitewnika Powszechnego, ale niektorzy – zwlaszcza co bardziej protestanccy – anglikanie uzywaja ich jako probierza prawowiernosci.

          Reply
  4. Damian Cyrocki says:

    Zapomniałem się podpisać;)

    Reply
  5. Damian Cyrocki says:

    Oczywiście wszystko ładnie łączy się z władzą, bo ta oznacza autorytet, a ten z kolei stoi u podłoża postrzegania rzeczywistości. Prosty przykład,

    w latach 60 grupka socjologów obmyśliła sprytny eksperyment. Na mocy swojej wiedzy psychologiczno/socjologicznej stworzyła autorytet religijny, który pomógł im zgrupować grupkę konwertytów w spójny system religijny. Nikogo nie informując (wątpliwe moralnie) chcieli zbadać oddziaływanie autorytetu skonfrontowanego z niepowodzeniem. Przepowiedzieli rychły koniec świata, który został podchwycony przez nowo nawróconych. Oczywiście (czego mogę się dowiedzieć z autorytetu książek i opowieści rodziców) koniec świata nie nastąpił (sam nie byłem jeszcze powołany do egzystencji, więc bazuję na ich autorytecie). Wyniki? Słabe ogniwa odpadły, reszta się skonsolidowała. Naukowcy wyjawili prawdę, ale ta już była dla nich subiektywna. To co było głoszone wcześniej stało się autorytarne i niezniszczalne. Naukowcy się wycofali, grupa działała jeszcze kilka lat, rekrutując nowych członków. Zasłyszałem to na wykładzie.

    Jeżeli taki autorytet ma historia, która nas tworzy (mając nad nami pełnie władzy) i jest niezależna od ludzi (co znaczą w tym wypadku deklaracje papieskie wobec Bractwa św. Piusa, co znaczą deklaracje patriarchy ekumenicznego wobec mnichów z Atosu) to trzeba ją pomału rewidować, bo inaczej całkiem odrzucimy instytucjonalne chrześcijaństwo (jako religioznawca twierdzę, że religii nie da się wyprzeć z umysłu ludzkiego), albo nigdy nie wyjdziemy z paradygmatu postrzegania siebie jako jedynych mający monopol na prawdę.

    Reply
  6. Pingback: Rozmyślania nad sukcesją | Don't Shoot the Prophet

  7. Pingback: Tydzień po 9. Niedzieli po Pięćdziesiątnicy (21 – 27 lipca)

Leave a Reply