Apostolskie Wyznanie Wiary cz. 5: “który się poczał z Ducha Świętego, narodził się z Marii Panny”

This is the fifth part of the sermon series about the Apostles Creed we are translating. For the English original go here .

Po kilkumiesięcznej przerwie, której przyczyny, biorąc pod uwagę natłok obowiązków związanych z funkcjonowaniem Polskiej Wspólnoty Episkopalnej, są chyba zrozumiałe, powracamy do tłumaczenia rozważań nt. Składu Apostolskiego. Tutaj możecie przeczytać poprzednie. Przypominamy, że zostały one pierwotnie wygłoszone jako kazania w ramach nabożeństw wieczornych (evensongs) w episkopalnej parafii św. Tomasza w Nowym Jorku przy 5th Avenue. Autorem rozważania, które dziś przetłumaczyliśmy, jest o. Austin, a jego wersję oryginalną można przeczytać i wysłuchać tutaj .

W tym zdaniu Credo nagle pojawia się przed nami cała Trójca. Skład Apostolski rozpoczyna się od [wyznania] wiary w Boga Ojca Wszechmogącego, a słowo “Ojciec” zakłada domyślnie, że istnieje również Syn Boży. Bóg jest bowiem zawsze Ojcem, a to oznacza, że zawsze istnieje Bóg Syn. Tak więc jeszcze zanim zostaje On nazwany, Wyznanie Wiary zakłada Jego obecność i istnienie. Teraz zaś, gdy Jezus Chrystus zostaje nazwany jedynym Synem Bożym, Credo kieruje naszą uwagę od razu ku trzeciej osobie Trójcy Świętej, Duchowi Świętemu. O Jezusie bowiem Skład Apostolski mówi, że “począł się z Ducha Świętego”. Co mamy sądzić o tym nagłym i niezapowiedzianym pojawieniu się Ducha Świętego? To mianowicie, że cała Trójca jest obecna w Credo jako założenie. Jeszcze zanim został opisany, a nawet zanim wskazało się na Niego jako na przedmiot wiary, Duch Święty musi zostać ni stąd ni zowąd przywołany po imieniu jako sprawca poczęcia Jezusa.

Jest to tym bardziej dziwne, gdy przypomnimy sobie strukturę Meister_von_Hohenfurth_002 Credo, które składa się z trzech akapitów, z których każdy dotyczy kolejnej osoby Trójcy Świętej. Rozpoczynamy w ten sposób od Ojca, następnie mamy dłuższy paragraf dotyczący Syna, a gdy powiedzieliśmy już o Jego śmierci i zmartwychwstaniu oraz powtórnym przyjściu, zwracamy się ku Duchowi Świętemu, aby mówić o Nim. Po jednym akapicie dla każdej Boskiej Osoby. Podobnie w niektórych przekazach dotyczących chrztu we wczesnym Kościele każdy kolejny paragraf Wyznania Wiary otrzymywał postać pytania – na przykład: “Czy wierzysz w Boga Ojca wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi?” – a gdy kandydat odpowiadał “tak”, był zanurzany w wodzie chrzcielnej. Trzy pytania, trzy zanurzenia. Po dziś dzień zwyczajową praktyką chrzcielną jest trzykrotne wylanie wody na głowę osoby chrzczonej w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego.

Jednakże trójjedyny Bóg nie jest zbudowany z trzech osób i możemy to dostrzec po tym, że Credo od samego początku musi zakładać istnienie trzech osób boskich. Dlaczego to podkreślam? Przypomina nam to, że wiara chrześcijańska nigdy nie zaczyna się sama z siebie. Gdy przychodzimy do Boga, właściwie odpowiadamy na już istniejące Boże zaproszenie skierowane do nas. Nikt z nas tutaj i nikt spośród miliardów chrześcijan, nie nie doszedł do wiary chrześcijańskiej samemu. Każdy z nas, kto mówi “wierzę w Boga”, mówi tak jedynie dlatego, że Bóg – Ojciec, Syn i Duch Święty – najpierw przyszedł do nas.

+++

W słowach “począł się z Ducha Świętego, narodził się z Marii Panny” Skład Apostolski konfrontuje nas z twierdzeniem, że Jezus Chrystus jest zarówno Bogiem, jak człowiekiem. Wiekuisty Syn Boży stał się w konkretnym momencie ludzkich dziejów człowiekiem [zanurzonym] w tych naszych dziejach. Jezus Chrystus ma Boga za Ojca i Marię za matkę. Na tym polega wcielenie [inkarnacja], że Bóg Syn wziął na siebie, wkroczył w, “carnis”, ciało, ludzkie ciało, będąc zupełnie takim jak my we wszystkim, co odnosi się do naszego człowieczeństwa. I to nie jest abstrakcyjna doktryna czy nauczanie. Dowiedzieć się, że Jezus jest zarówno Bogiem, jak człowiekiem, to nie to samo, co dowiedzieć się, że woda jest zarówno wodorem, jak tlenem. Oznacza to raczej dowiedzieć się o wydarzniu w dziejach, o czymś unikatowym, bezprecedensowym i mającym kosmiczne konsekwencje. To, że Bóg stał się człowiekiem, jest najważniejszym wydarzeniem w historii człowieka a także w historii wszechświata. To klucz, który otwiera znaczenie dziejów, naszych własnych dziejów, klucz do znaczenia każdego życia ludzkiego.

Pozwólcie ująć mi to na trzy sposoby.

Po pierwsze w odniesieniu do Boga: wcielenie oznacza, że chociaż Bóg jest ogromną i niewysłowioną tajemnicą – niepoliczalną przyczyną istnienia wszechrzeczy, a nie bytem wśród innych bytów – może jednak zjednoczyć się z ludzkim ciałem. Rezultatem tego – wcielenia – nie jest hybryda, ponieważ hybryda powstaje, gdy połączy się dwa rodzaje stworzeń, które już istnieją, np. człowieka i kaczkę. Taka człowieczo-kacza hybryda nie jest oczywiście ani człowiekiem ani kaczką. Jednak Bogoczłowiek Jezus Chrystus nie jest hybrydą, ponieważ Bóg nie jest stworzeniem. Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak Bóg mógł przyjąć ludzkie ciało, ale możemy dostrzec, że nie prowadzi to do sprzeczności, jaką stanowi hybryda. Innymi słowy, człowieczo-kacza hybryda nie może być jednocześnie w pełni człowiekiem w pełni kaczką. Jezus jednak, Bogoczłowiek, jest jednocześnie w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem.

Wcielenie stanowi klucz, który pozwala nam dotknąć Boga, aczkolwiek Bóg nie traci przy tym swej tajemniczości i nie staje się jedynie stworzeniem.

Po wtóre w odniesieniu do Marii: wcielanie oznacza, że urodziła jako dziewica. Chciałbym tutaj pokrótce stwierdzić, że jeżeli wciąż są ludzie, twierdzący że chrześcijaństwo powinno dorosnąć i przestać mówić o cudach, ponieważ jako nowocześni ludzie nauki “wiemy”, że cuda się nie zdarzają, powinni oni dostrzec skutki swoich wierzeń. Oczywiście możemy zaprzeczyć temu, że Jezus chodził po wodzie albo że Maria urodziła będąc dziewicą, ale nie uda się temu zaprzeczać, jednocześnie podtrzymując najwspanialszy cud ze wszystkich: że Bóg Syn stał się człowiekiem. Jeżeli Bóg może przyjąć ciało i rozpocząć prawdziwie ludzkie życie, jest już jedynie drobiazgiem przyjęcie narodzin z dziewicy i cudów Ewangelii.

Wcielenie stanowi klucz, który otwiera przed nami cuda Ewangelii, począwszy od dziewiczych narodzin Jezusa.

Po trzecie i najistotniejsze, w odniesieniu do nas: wcielenie oznacza, że mamy ponadnaturalne przeznaczenie. Stając się człowiekiem, Bóg pokazał nam, że jest Jego pragnieniem, aby istoty ludzkie stały się boskimi. Bóg nie chce, abyśmy na zawsze pozostali stworzeniami, dla których ich Stwórca pozostaje na wieki niepoznawalną tajemnicą. Celem naszego istnienia jest raczej zostanie przyjaciółmi Boga. Co robią przyjaciele? Rozmawiają. Komunikują się ze sobą. Kochają i są kochani. To dotyczy również nas i Boga. Jesteśmy po to, aby uczestniczyć w Jego wspólnocie, zamieszkać w Jego istnieniu, kochać i być przez niego zawsze kochanymi.

Wcielenie stanowi klucz, który uczy nas jak i czyni dla nas możliwym zostanie przyjaciółmi Boga.

To wszystko jest również zawarte w Wyznaniu Wiary od samego początku. Credo nie tylko zakłada Trójjedynego Boga jako rzeczywistość, która jest już zanim zaczynamy mówić, zakłada również Bożą intencją wydobycia nas ze zwykłej stworzoności ku boskości, abyśmy stali się równymi Bogu – nie jak niektóre policzalne i fałszywe bóstwa, które są jedynie tworami przebranymi za Boga, lecz jako prawdziwie boscy, mający udział w kochaniu i byciu kochanym na zawsze przez tego, który dla nas począł się z Ducha Świętego i narodził z Marii Panny.

(c)Ks. Victor Lee Austin, Saint Thomas Church Fifth Avenue

This entry was posted in Wpisy po polsku and tagged , , , . Bookmark the permalink .

Leave a Reply