Don't Shoot the Prophet » Greg Neal A few words of support for the ECUSA Mon, 26 Jan 2015 13:35:27 +0000 en-US hourly 1 /?v=4.3.17 Sprawowanie liturgii eucharystycznej: tutorial Celebrating Eucharist: a Tutorial /?p=7766 /?p=7766#comments Mon, 04 Nov 2013 21:44:42 +0000 /?p=7766 Continue reading ]]> polishFlagJedną z myśli, która zrodziła się w czasie tygodniowej podróży po Polsce z naszym serdecznym przyjacielem, ks. dr Gregorym S. Nealem ze Zjednoczonego Kościoła Metodystycznego w Stanach Zjednoczonych, była myśl o tym, że potrzebujemy w Polsce – aczkolwiek na pewno nie tylko tutaj – pogłębionej, a jednocześnie nastawionej na praktykę refleksji i wymiany poglądów nie tylko na temat teologicznego znaczenia sakramentu Eucharystii, ale również sposobu jego sprawowania. By dostarczyć impulsu zarówno do jednego, jak i do drugiego, postanowiliśmy przetłumaczyć “tutorial” nt. sprawowania Sakramentu Ołtarza, który swego czasu przygotował i zamieścił na swojej stronie internetowej Greg. Mamy nadzieję, że udostępnienie go polskiemu odbiorcy może stanowić dobry punkt wyjścia do dalszych rozważań i rozmowy. Istotne jest dla nas jednak i to, aby nikt nie potraktował tego materiału jako pouczeń “wujka z Ameryki”, który oczywiście wszystko wie lepiej. Jeśli zagłębicie się w komentarze, którymi Greg opatruje poszczególne części liturgii komunijnej, zauważycie, że, aczkolwiek stanowią one wyraz przemyślanej i uzasadnionej teologicznie własnej postawy, bardzo często noszą jednak charakter propozycji i zawierają wiele alternatyw. W czasie rozmów, które odbyliśmy w Polsce, uświadomiliśmy sobie po raz kolejny, że nie wystarcza prezentować własną wizję bez względu na to, jak głęboko byłaby ona przemyślana i osadzona w tradycji Kościoła. Nie mniej istotne jest również wsłuchanie się w to, co mają do powiedzenia rozmówcy i podjęcie wspólnego wysiłku na rzecz odkrycia w każdym podejściu tego, co cenne i co świadczy o niezbywalnym charakterze lokalnej wspólnoty kościelnej i specyfice reprezentowanej przez nią duchowości.

Podstawą dla tego wprowadzenia jest liturgia eucharystyczna używana w Zjednoczonym Kościele Metodystycznym w Stanach Zjednoczonych, którą przetłumaczyliśmy już jakiś czas temu na język polski jako dodatek do kazania ks. Neala zatytułowanego Rzeczywista obecność (zachęcamy do zapoznania się z nim). Ta liturgia jest jednak na tyle podobna do używanej w Kościele episkopalnym (w tym również w Polskiej Wspólnocie Episkopalnej), jak również w innych Kościołach, że umożliwia to skorzystanie z tego materiału także duchownym anglikańskim oraz celebransom z innych wspólnot. Oczywiście będziemy bardzo zadowoleni, gdybyście zechcieli zareagować na treść wprowadzenia. Jesteśmy również gotowi posłużyć jako pośrednicy i przekazać Wasze uwagi autorowi.

Tutaj możecie pobrać tłumaczenie wprowadzenia.

1401868_10152577844035995_1105173979_o

The Rev. Dr. Gregory Neal and the Rev. Sebastian Niedzwiedzinski celebrating the Holy Communion in the Methodist chapel in Koszalin, Poland. || Ks. dr Gregory Neal i ks. Sebastian Niedzwiedzinski prowadzą wspólnie nabożeństwo komunijne w kaplicy metodystycznej w Koszalinie

union-jack-stars-and-stripesOne of the thoughts that came to my mind when we were traveling through Poland with our dear friend, the Rev. Dr. Gregory S. Neal from the United Methodist Church in the USA, was that we need in Poland – and certainly not only here – a deepened yet practical reflection and exchange of views not only about the theological meaning of the Eucharist, but also the way it is celebrated. In order to provide an impulse for both, we decided to translate the tutorial about celebrating the Sacrament of the Altar prepared by Greg and published on his website.We hope that making it available to the Polish reader will be a good point of departure for further reflection and conversation. Yet it is also important to us that no one sees this material as a collection of instructions from an “American uncle” who of course knows better. If you read the comments Greg wrote for respective parts of the Eucharistic liturgy, you’ll notice that even though they express a thought out and well-founded theological view, they are often propositions and contain many alternatives. During our conversations in Poland we realized once again that it’s not enough to present one’s view regardless of how well thought out and rooted in the tradition of the church it might be. It is no less important to listen to what our interlocutors have to say and try discover together what is valuable, precious and what testifies to the unique character of a local church community and the specificity of its spirituality in every approach.

The tutorial is based upon the Eucharistic liturgy used in the United Methodist Church in the USA, which we translated into Polish some time ago as addition to Rev. Neal’s sermon Real Presence (we encourage you to read it, by the way). This liturgy, however, is similar enough to the one used in the Episcopal Church (and so also in the Polish Episcopal Network) as well as in other churches, which makes it possible also for Anglican clergy and ministers from other denominations to use it. We will of course be very glad if you reacted to the tutorial. We may also pass your reactions on to the author.

Here you can download the tutorial in Polish. 

]]>
/?feed=rss2&p=7766 0
The anniversary Eucharist of the Polish Episcopal Network in Cracow – video recording /?p=7733 /?p=7733#comments Sat, 02 Nov 2013 16:08:24 +0000 /?p=7733 Continue reading ]]> You can watch here the (shortened) video recording of the anniversary Eucharist of the Polish Episcopal Network celebrated on October 19 at St. Martin’s Lutheran Church in Cracow. The sermon preached by our Methodist friend, the Rev. Dr. Gregory S. Neal, was in English and respective parts of the service are captioned in English. You can download the service booklet here.

And here you can see the pictures taken at the service.

]]>
/?feed=rss2&p=7733 0
Anniversary Eucharist in Cracow /?p=7702 /?p=7702#comments Wed, 09 Oct 2013 16:40:25 +0000 /?p=7702 Continue reading ]]> A year ago, at the retreat in Kiekrz near Poznan, the Rev. Prof. K.M.P. Rudnicki offered to celebrate the Eucharist in the Episcopal rite each month in Cracow. Thanks to the efforts of one of the participants of the Polish Episcopal Network, Max Jaworowski, we soon found a location and the first service was held already on the second Saturday of October 2012. Since then the services are held each month except when retreats are400782_254612341274717_1045551232_n planned. They are celebrated most often by Fr. Rudnicki, aided by Dominik Chmielewski or Pradusz as preachers.

In the short history of our project this is the first anniversary, which we of course would like to celebrate. On this occasion, a Eucharist will be held at St. Martin’s Lutheran Church in Grodzka Street, the church where we inaugurated the project in March of last year together with Bishop Pierre Whalon and Prof. Dan Joslyn-Siemiatkoski. It will be presided by Fr. Rudnicki. We invited also our Lutheran hosts, and there will be a choir specializing in the music of Polish Reformation. It will be conducted by Lukasz Laxy who will also be the organist.

We are especially glad that our anniversary overlaps with the visit of one of our most dear friends from the United States, the Rev. Dr. Gregory S. Neal, the Senior Pastor of Northgate United Methodist Church of Irving, Texas, and Rector of Grace Incarnate Ministries. He is a graduate of Southern Methodist University with the B.A. in History, Religious Studies, and Russian Language, Duke University with the M.Div. in Theology and Biblical Studies, and Trinity Graduate College with the Ph.D in Systematic Theology and New Testament Textual Criticism. His doctoral dissertation was in the field of Sacramental Theology and dealt with various understandings of the doctrine of the Real Presence of Jesus Christ in Holy Communion. Essential elements of this work have been re-drafted into readable English and have been published in his book: Grace Upon Grace: Sacramental Theology and the Christian Life. We have already translatedbanner010412cmaster fragments of the book into Polish, like a few sermons of his, and posted them on our blog, and are planning to translate the whole book.

Greg is a “Clergy Member in Full Connection” of the North Texas Conference of The United Methodist Church. In addition to his pastoral duties in the local church, he has served on several boards and committees of the North Texas Conference of the United Methodist Church. Beyond these responsibilities, Greg has also been involved in several mission, ministry, and educational initiatives. He has taught This Holy Mystery: A United Methodist Understanding of Holy Communion to numerous lay and clergy groups across the denomination since its adoption by the 2004 General Conference. He has also lead numerous other spiritual retreats, revivals, and study seminars for groups all across the United Methodist Church and in other denominations. Greg is a past member of the American Academy of Religion and the Society of Biblical Literature. A member of the Order of Saint Luke, in the early 1990s he served as Prior of the Duke Divinity Chapter. His love of liturgy and the contemplative life, as well as his keen interest in the ecumenical movement, led to his being invited to become the first United Methodist Associate of the Society of Saint John the Evangelist, an Anglican Monastic community which has fed him spiritually for 20 years.

Greg will preach on October 19, and there will be an opportunity to meet and talk to him after the service.

]]>
/?feed=rss2&p=7702 0
Uzdrowienie /?p=7101 /?p=7101#comments Wed, 05 Dec 2012 00:26:02 +0000 /?p=7101 Continue reading ]]> Poniżej znajdziecie kolejny materiał przygotowany z myślą o zbliżających się rekolekcjach Polskiej Wspólnoty Episkopalnej w Łazach koło Krakowa. Postanowiliśmy włączyć do programu rekolekcji modlitwę o uzdrowienie wraz z namaszczeniem, jednakże temat uzdrowienia wydaje nam się na tyle interesujący i istotny, aby poświęcić mu również chwilę refleksji. Fragment książki Grace upon Grace naszego teksańskiego przyjaciela ks. dra Gregory’ego S. Neala jest dobrym punktem wyjścia do niej. Przy okazji chcielibyśmy przypomnieć, że niedawno zamieściliśmy na naszym blogu inny fragment tej samej książki. Znajdziecie go tutaj. Z uwagi na ścisły związek między poruszanymi w nich tematami warto go przeczytać.

Choruje kto między wami, niechże zawoła starszych zborowych, a niech się modlą za nim, pomazując go olejkiem w imieniu Pańskiem. (J 5:14)

Evelyn była kochaną kobietą. Za każdym razem, gdy ją odwiedzałem, radowałem się z jej uśmiechu na powitanie, ciepłego objęcia i delikatnego śmiechu. Ze wszystkich starszych osób przebywających w domu opieki, które odwiedzałem regularnie, była tą, na której spotkanie zawsze się cieszyłem. Odwiedziny u niej nie były obowiązkiem ani nie wywoływały przygnębienia. Zawsze miała szczęśliwe, pozytywne, szerokie spojrzenie na życie i przyszłość i nigdy nie poddawała się przygnębieniu, nie użalała się nad sobą ani nie była zgorzkniała, co byłoby zrozumiałe w jej stanie.

Widzicie, Evelyn od wielu lat cierpiała z powodu bolesnych skutków raka. Raka piersi, raka płuc, raka szpiku kostnego… gdy tylko pokonywała go w jednej części ciała, natychmiast podnosił on swój paskudny łeb w innej. Długo zanim ją poznałem i długo zanim stała się nazbyt chora, aby wychodzić i regularnie pojawiać się w kościele, życie Evelyn stało się jedną długą nieprzerwaną batalią z ciałem, które się przeciwko niemu buntowało. Prawie każdy inny dawno by się poddał, ale nie ona. Nie, dla tej silnej kobiety wiary każdy dzień zmagań stawał się okazją do wyrażania jej.

Nigdy nie zapomnę dnia, gdy wybierała się do szpitala na ostatnią intensywną rundę radykalnej chemioterapii. Wiedziałem, że była tym przerażona, ale ona nigdy nie dawała znać, jak bardzo się bała. Poprzednie chemioterapie były ciężkie; ta zapowiadała się jako najgorsza. Tak czy inaczej, gdy zobaczyłem Evelyn, jej oczy jaśniały a jej uśmiech był szeroki i prawdziwy. Pamiętam, jak siedziałem obok niej, trzymając ją za rękę i przez wspaniałe pół godziny po prostu czekałem, aż przyjdą i rozpoczną zabieg. Pod koniec naszej rozmowy przycichła, spojrzała mi prosto w oczy i powiedziała: „Pomódlmy się”. I wtedy, miast czekać aż zacznę, otworzyła usta i zaczęła ofiarowywać swe słowa Bogu. Modliła się za swoich lekarzy, siostry, rodzinę, przyjaciół i za mnie. Modliła się za każdego… każdego oprócz siebie.

Nie mogłem tego znieść. Zacząłem płakać, gdy się modliła, i, słysząc słowa głębokiej troski o każdego, zaczynałem pojmować łaskę, której dostąpiła. To było piękne i jednocześnie dało mi odrobinę wejrzenia sposób, w jaki udało jej się wytrzymać w tym ciągłym stresie i napięciu, wynikającym z tak długotrwałej choroby. Zamiast ulec obsesji na punkcie własnego bólu, własnych lęków, własnej choroby, koncentrowała się na potrzebach i troskach innych. Nie ignorowała swojej sytuacji, ale jednak bardziej przejmowała się tym, jak inni ludzie sobie z nią radzą.

Gdy zamilkła, próbowałem wykrztusić z siebie modlitwę za nią. Czułem się tak nie na miejscu, ale modliłem się, aby Jezus był z nią, dotknął jej, uzdrowił ją. Wziąłem ampułkę z olejem, uczyniłem znak krzyża na jej czole i zakończyłem modlitwę za nią, dziękując Bogu za pełną mocy łaskę Jezusa Chrystusa, którą Bóg pozwolił mi zobaczyć w niej. Potem uściskałem ją, a ona, uśmiechając się do mnie, powiedziała: „To było piękne kochanie, ale Jezus już mnie uzdrowił. Ten rak… jest denerwujący i boli, i chciałabym zostać wyleczona, ale już jestem uzdrowiona”.

Zalany łzami, wszystko, co mogłem powiedzieć, to: „Bogu dzięki”.

Evelyn została wyleczona kilka tygodni później, gdy Jezus zabrał ją do domu, aby była wraz z nim w niebie. Ale miała rację: długo zanim została wyleczona, była uzdrowiona.  Długo zanim jej fizyczne cierpienie skończyło się, Bóg ją uzdrowił.

Łatwo jest zaplątać się w sytuacje życiowe. Łatwo jest skupiać się na swoich chorobach i bezpośredniości swojego bólu i niewygody. To po prostu naturalne: gdy jestem chory, wszystko, czego chcę, to wyzdrowienie. Mogę długo i górnolotnie rozwodzić się nad zaletami uzdrowienia, które znajdują się ponad i poza fizycznością, gdy jednak jestem chory, naprawdę chcę być wyleczony. W istocie, nikogo nie można winić za to, że chce być wyleczony z choroby; nikt nie lubi być chory. Jednakże możemy skoncentrować się w tak wąski sposób na fizycznym leczeniu, że nieomal zapominamy, iż uzdrowienie to o wiele więcej aniżeli tylko zjawisko fizyczne. Ono zawiera w sobie fizyczne wyleczenie, ale nie ogranicza się do niego.

Być uzdrowionym oznacza być poskładanym w całość. Oznacza być skompletowanym. Oznacza być doprowadzonym do pokoju z Bogiem, ze stworzeniem i ze sobą samym. Uzdrowienie jest ponownym ustanowieniem właściwej relacji z Bogiem, relacji dla której nas stworzono i od której się oddaliliśmy w naszych grzechach i w naszej niechęci pozostawania otwartymi na miłość i obecność Boga w naszym życiu. Jak pisze Martin Israel, lekarz i kapłan episkopalny, w książce „Healing as Sacrament”:

„Uzdrowienie nie jest naprawą przez doszycie łatek; to stworzenie na nowo czegoś, co oddaliło się od obrazu, który Bóg pierwotnie wytworzył[1].

Zostaliśmy stworzeni, aby żyć w relacji z Bogiem i część naszej podatności na chorobę wynika z niechęci do życia w zgodzie z Bożą wolą w tej relacji. Sądzimy, że zawsze wiemy, co dla nas właściwe, i w końcu nadużywamy naszych ciał i naszych umysłów oraz naszego ducha przepracowując się, przejedając, martwiąc ponad miarę i nie dbając o siebie. Częścią bycia scalonym jest powrót do relacji z Bogiem, do której jesteśmy powołani. Ten powrót, to „ponowne stworzenie” obrazu Bożego w nas, zawiera w sobie uleczenie fizycznych, emocjonalnych i umysłowych chorób, ale leczenie to nie wszystko, co składa się na uzdrowienie. A jest to, szczerze powiedziawszy, jeden z najtrudniejszych aspektów sakramentalnych środków łaski w uzdrawianiu. [Określenie środki łaski jest kluczowym pojęciem w wizji sakramentów, którą zarysowuje autor; dla ks. Grega sakramenty są środkami, przez które łaska Boża zostaje nam udzielona.]

„Skoro Bóg obiecał mnie uzdrowić, dlaczego nie zostałem/łam uzdrowiony/a?”

Niewiele jest bardziej bolesnych pytań, na które trudniej znaleźć odpowiedź, niż to. Bardzo przypomina ono klasyczne pytanie: „Jeżeli Jezus umarł na krzyżu za grzechy całego świata, dlaczego nie każdy jest zbawiony?”. Te dwa pytania są podobne nie tylko pod względem stopnia trudności, lecz również blisko ze sobą związane. Uzdrowienie i przebaczenie to w wielu wymiarach dwie strony tego samego medalu.

Od najwcześniejszych dni Kościoła chrześcijanie poszukiwali w Starym Testamencie wyjaśnienia cierpienia i śmierci Jezusa. Żydowska koncepcja Mesjasza nie zawierała przecież myśli o Jego cierpieniu i śmierci. Mesjasz miał być zwycięzcą nad siłami i mocami zła w świecie… one nie miały Go zabić! Zatem pierwsi chrześcijanie zostali skonfrontowani z poważnym dylematem. Byli wciąż Żydami, a jednak poszli za Mesjaszem, który umarł! Jak mieli zmierzyć się z tą poważną niekonsekwencją?

Odpowiedź znajdowali na kartach proroctwa Izajasza a w szczególności w pojęciu „Cierpiącego Sługi”. Chociaż Żydzi nie postrzegali motywu Cierpiącego Sługi jako spełnionego w pojedynczej osobie, a już na pewno nie łączyli go z osobą Mesjasza, chrześcijanie znaleźli w nim klucz do teologicznego znaczenia cierpienia i śmierci Jezusa. Najistotniejszy był fragment rozdziału 53.:

Zaiste on niemocy nasze wziął na się, a boleści nasze własne nosił; a myśmy mniemali, że jest zraniony, ubity od Boga i utrapiony. Lecz on zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych; kaźń pokoju naszego jest na nim, a sinością jego jesteśmy uzdrowieni.[2]

Chrześcijanie przez wieki znajdowali w tym fragmencie przemawiające z mocą teologiczne wyjaśnienie cierpienia i śmierci Jezusa. To wyjaśnienie ma dwa istotne aspekty, z których obydwa mają do czynienia z uzdrowieniem.

Po pierwsze mówi ono, że Jezus „zraniony jest dla występków naszych” i „starty dla nieprawości naszych”. W tych słowach odnajdujemy bezpośredni związek między naszymi grzechami i cierpieniami Jezusa. Chrześcijanie głoszą, że Jezus przyszedł, aby wziąć na siebie grzechy świata a następnie zakończyć rozłam między Bogiem i ludzkością, umierając w miejsce nas. Jest to znane jako doktryna „zadośćuczynienia zastępczego”. Tego rozumienia cierpienia i zmartwychwstania Jezusa nie można nigdy wyrazić w sposób właściwy bez refleksji nad miłością Boga, która zawiera się w śmierci naszego Pana za nasze grzechy.

Nie jesteśmy w stanie naprawić rozłamu, do którego doprowadziliśmy między Bogiem i sobą, a więc uczynił to Bóg, wydając siebie samego za nas. Śmierć Jezusa na krzyżu przypomina nam, iż Bóg kocha nas tak bardzo, że chce stanąć na naszym miejscu… i że rzeczywiście spojrzał w oczy śmierci za nas. Za wszystkie grzechy świata – przeszłe, teraźniejsze i przyszłe – zapłacono w tej świętej chwili na krzyżu. Nic już nie musi zostać uczynione, aby za nie zapłacić albo by zburzyć mur rozdzielający nas i Boga. Jednak to, że zapłacono za nasze grzechy, nie oznacza, że ten dar został przyjęty i zastosowany w naszym imieniu. Ponosimy odpowiedzialność za odpowiedź z wiarą na ofiarowaną przez Boga łaskę. Wtedy, i tylko wtedy, jesteśmy zbawieni. I naprawdę wtedy, i tylko wtedy, jesteśmy uzdrowieni.

Wychodząc od kontekstu przebaczenia, zauważymy, że fragment Izajasza nawiązuje również do Bożego uzdrowienia: „a sinością jego jesteśmy uzdrowieni”. „Siność” naszego Pana to miejsca na Jego ciele, gdzie był bity aż popłynęła krew. Nasze choroby są niczym Jego sińce… nasze życie wypływa z nas przez nie a spustoszenie spowodowane przez chorobę uderza w nas niczym biczem. W cierpieniach i przez cierpienie Jezusa życie i śmierć wychłostały go dla nas.

Zarówno zbawienie jak uzdrowienie nadchodzą, gdy przyjmiemy dar, który On ofiaruje. A czym jest uzdrowienie? Czasem jest fizyczne, czasem emocjonalne, czasem duchowe a czasem dotyczy relacji. Niekiedy doznajemy uzdrowienia na ziemi, dzisiaj, a niekiedy musimy czekać aż nastąpi ono w chwale.

Dlaczego nie każdy zostaje uzdrowiony, widzialnie, tutaj na ziemi? To trudne pytanie i trudno znaleźć na nie odpowiedź. Dość powiedzieć, że nikt nigdy nie powinien dać wmówić sobie, że nie został wyleczony, ponieważ zabrakło mu wiary. Niewiele rzeczy tak mnie złości jak poczucie winy, które niektórzy chcą zaszczepić tym, którzy nie zawsze i nie od razu dostępują wyleczenia tu na ziemi! Fizyczne uzdrowienie może nastąpić w tym życiu, ale to nie brak wiary powoduje, że ludzie nie zostają wyleczeni tu i teraz. Obietnica i łaska Boża są zawsze obecne i dostępne dla każdego i dla wszystkich, zaś uzdrowienie następuje nawet jeżeli nie dostrzega się go w sferze fizycznej. Może ono nie zostać objawione zanim nie dostąpimy Chwały albo może zostać objawione na sposób, którego najmniej oczekujemy – bardziej w sensie emocjonalnym i duchowym aniżeli fizycznym – ale obietnica jest pewna i prawdziwa, i możemy na niej polegać. Powinniśmy dziękować Bogu, że uzdrawiająca łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa jest obecna, aby uczynić nas na powrót kompletnymi. To jest prawdziwa istota uzdrowienia… to nie tylko naprawa zesputych ciał, to „scalanie” życia, które jest rozdarte i oddzielone od Boga.

Ciało Chrystusa ma prawo głosić uzdrowienie w imię Jezusa. Tak jak zostaliśmy powołani przez Niego, aby przebaczać grzechy każdego, kto poszukuje przebaczenia, tak też jesteśmy powołani, aby ofiarowywać uzdrawiającą łaskę naszego Zbawiciela tym ostatnim, najmniejszym, zagubionym. Jesteśmy powołani, aby wyciągać dłoń w geście pokoju i ogłaszać pojednawczą miłość naszego Zbawiciela całemu światu. Nawet jeżeli obawiamy się, że może nie nastąpić „wyleczenie” widoczne w danych okolicznościach czy momencie, wciąż jesteśmy powołani, aby ogłaszać uzdrowienie. Pismo Święte mówi jasno:

Choruje kto między wami, niechże zawoła starszych zborowych, a niech się modlą za nim, pomazując go olejkiem w imieniu Pańskiem; A modlitwa wiary uzdrowi chorego i podniesie go Pan; a jeźliby się grzechu dopuścił, będzie mu odpuszczone. Wyznawajcie jedni przed drugimi upadki, a módlcie się za drugimi; abyście byli uzdrowieni. Wiele może uprzejma modlitwa sprawiedliwego.[3]

Dar boskiego uzdrowienia zasadza się na łasce Bożej, czynnej we wspólnocie wiary i działającej przez modlitwę. Wszystkim chrześcijanom, którzy modlą się do Boga, dany jest ten cudowny przywilej udziału w uzdrawiających działaniach Bożej łaski. Dar uzdrawiania jest fundamentalną częścią posługiwania Chrystusa, który spoczywa na wszystkich wierzących i przywódcach wspólnot. Ze względu na wyraźny związek pomiędzy uzdrowieniem i przebaczeniem, który można znaleźć w Piśmie, wierzymy również, że uzdrowienie stanowi przedłużenie cudownego daru śmierci naszego Pana na krzyżu.

Jeśli chodzi o uzdrowienie i przebaczenie, niekiedy mamy problem z zaakceptowaniem, że Bóg rzeczywiście wydał siebie samego za nas i akceptuje nas bez względu na to, co robimy. Chcemy wydrzeć grzechy naszemu Panu i na nowo złożyć je na naszym własnym grzbiecie; chcemy nieść nasze choroby i zachowywać się tak, jak gdyby Bóg nie mógł i nie miał nas uzdrowić. Odrzucamy dar przebaczenia wraz z uzdrowieńczą mocą, którą ze sobą niesie, i próbujemy wziąć na siebie z powrotem grzechy i choroby, za które Chrystus umarł już dawno temu. Jest to właściwie rodzaj grzechu i bezpośredniego odrzucenia Bożego pragnienia obdarowania nas swą potężną łaską. Jezus daje nam tak dużo w swojej łasce, a zaczyna się to od uzdrowienia, które przychodzi w przebaczeniu!

Evelyn wiedziała, że jest uzdrowiona. Wiedziała to na długo zanim znalazła się w szpitalu na swojej ostatniej chemioterapii. Nawet jeśli nie została uleczona, wiedziała, że łaska Boża „scaliła” ją. Dla niej rzeczywistość bycia uzdrowioną była równie pewna jak rzeczywistość jej zbawienia. W istocie, jak zobaczyliśmy dzięki tekstowi Izajasza 53, przebaczenie i uzdrowienie rzeczywiście idą ręka w rękę jako błogosławieństwo dla wszystkich dzieci Bożych.


[1] Martin Israel, Healing as Sacrament. (Cambridge: Cowley Publications, 1984.), str. 8.
[2] Iz 53:4-5, Biblia Gdańska
[3] 1J 5:14-16, Biblia Gdańska

]]>
/?feed=rss2&p=7101 0
Healing /?p=7100 /?p=7100#comments Wed, 05 Dec 2012 00:22:11 +0000 /?p=7100 Continue reading ]]> Below we posted another resource prepared for the retreat of the Polish Episcopal Network which will be held in Lazy near Krakow. We decided to include a prayer for healing with anointing in the program of the retreat, and we think that the topic of healing is so interesting and important that it is worthwhile to devote a moment of reflection to it. A fragment of Grace upon Grace, a splendid book written by our friend from Texas, the Rev. Dr. Gregory S. Neal, is a good point of departure. We would like to remind you also that we recently posted another fragment of this book. You can find it here. Because topics of these excerpts are closely related, we believe it is worth reading the other one as well.

Are any among you sick? They should call for the elders of the church and have them pray over them, anointing them with oil in the name of the Lord — James 5:14

 Evelyn was a dear woman. Every time I visited her it was always a joy to be greeted by her smile, her warm embrace, and her gentle laugh. Of all the elderly shut-ins whom I visited on a regular basis, she was the one whom I always looked forward to seeing. Visiting her wasn’t a chore, nor was it depressing. She always had a happy, positive, expansive outlook on life and the future, and never gave in to the depression, self-pity, or bitterness that would be understandable given her condition.

You see, for many years Evelyn suffered from the painful ravages of cancer. Breast cancer, lung cancer, bone marrow cancer … no sooner had she beaten down the cancer in one area of her body than it would rear its ugly head in another area. Long before I met her, and long before she had become too ill to get out and come to church on a regular basis, Evelyn’s life had become one long, continuous battle with a body which was rebelling against her life. Just about anyone else might have given up long before, but not Evelyn. No, for this powerful woman of faith, each and every day of struggle had become an opportunity for expressing it.

I’ll never forget the day when she went into the hospital for her last intensive round of radical chemotherapy. I knew she was dreading it, but she never let on how afraid she was. In the past the chemotherapy treatments had been harsh; this promised to be the worst yet. Be that as it may, when I saw Evelyn, her eyes were bright and her smile was broad and real. I remember sitting down next to her, taking her hand, and spending a wonderful half-hour just waiting for them to come and give her the treatment. Toward the end of our conversation she got quiet, looked directly at me, and said, “Let’s pray.” And then, rather than waiting for me to begin, she opened her own mouth and began to offer up her words to God. She prayed for her doctors, her nurses, her family, her friends, and for me. She prayed for everyone … everyone but herself.

I couldn’t stand it. I began to cry as she prayed, and as I listened to the deep concern that she had for everyone else, I grew to comprehend the grace that she had been given. It was beautiful; it also gave me a little bit of an insight into how she had managed to hold up under the constant stress and strain of being ill for so long. Rather than obsessing upon her own pain, her own fears, and her own sickness, she focused upon the needs and concerns of others. She didn’t ignore her own condition; rather, she was more concerned with how other people dealt with her condition.

As she fell silent, I began to croak out a prayer for her. I felt so inadequate, but I prayed that Jesus would be with her, touch her, and heal her. I took out a vial of oil, made the sign of the cross on her forehead, and then closed off my prayer for her by thanking God for the powerful grace of Jesus Christ, which God had honored me to see in her. I then gave her a hug and she, smiling up at me, said, “That was beautiful, honey, but Jesus has already healed me. This cancer …it’s annoying, and it hurts, and I’d like to be cured, but I’m already healed.”

With tears flowing, all I could say was, “Praise God.”

Evelyn was cured a few weeks later when Jesus took her home to be with him in heaven. But Evelyn was right; long before she was cured, she had been healed. Long before her physical suffering had come to an end, God had healed her.

It is easy to become caught up in the conditions of life. It is easy to focus upon our illnesses and the immediacy of our pains and discomforts. This is only natural; when I am sick, all I want is to be made well. I can wax long and rhapsodic on the virtues of healing that exist above and beyond the physical manifestations, but when I’m sick I really want to be cured. Indeed, no one can be blamed for wanting to be cured of an illness; no one likes being sick. However, we can be so narrowly focused upon physical curing that we rarely remember that healing is far more than just a physical phenomenon. It includes, but is not limited to, physical curing.

To be healed means to be made whole. It means to be made complete. It means to be made at peace with God, with creation, and with oneself. Healing is the re-establishment of a right relationship with God, a relationship for which we were made and from which we have strayed in our sins and our unwillingness to remain open to the love and presence of God in our lives. As Martin Israel, physician and Episcopal priest, writes in his book Healing as Sacrament:

Healing is not a patchwork repair; it is a re-creation of something that has strayed from the image that God originally conceived.[1]

We were created to live in a relationship with God, and part of our susceptibility to illness follows from our unwillingness to live according to God’s will within this relationship. We think we know what is always right for us, and so we end up abusing our bodies and our minds and our spirits through overwork, overeating, overstressing, and under-maintenance. Part of being made whole is being returned to the relationship that we are called to have with God. This return, this “re-creation” of the image of God in us, does include the curing of physical, emotional, and mental illnesses; but curing is not all that there is to healing. And that is, quite frankly, one of the most difficult aspects of the sacramental means of grace in healing.

“If God promises to heal me, why am I not healed?”

Few questions are more painful to hear, and more difficult to answer, than this one. It is very much like the classic question: “If Jesus died on the cross for the sins of the whole world, why isn’t everyone saved?” These two questions are not only similar in terms of being difficult to answer, they are also closely related. Healing and forgiveness are, in many respects, two sides of the same coin.

Ever since the early days of the Church, Christians have looked to the Old Testament to provide them with an interpretation of the suffering and death of Jesus. After all, the Jewish concept of the Messiah didn’t include the idea of him suffering and dying. The Messiah was supposed to be victorious over the powers and forces of evil in the world … he wasn’t supposed to be killed by them! Hence, early Christians were faced with a serious dilemma. They were still Jews, and yet they followed a Messiah who had died! How were they going to deal with this serious inconsistency?

They found their answer in the pages of the prophet Isaiah, and specifically in the concept of the “Suffering Servant.” While the Jews didn’t view the Suffering Servant motif as being fulfilled in an individual person, and they certainly didn’t connect this person with the Messiah, Christians found in this concept a key to unlock the theological significance of the suffering and death of Jesus. The passage of critical importance is found in the fifty-third chapter:

Surely he hath borne our griefs, and carried our sorrows: yet we did esteem him stricken, smitten of God, and afflicted. But he was wounded for our transgressions, he was bruised for our iniquities: the chastisement of our peace was upon him; and with his stripes we are healed.[2]

Christians, down through the centuries, have found in this passage a powerful theological interpretation of the suffering and death of Jesus. This interpretation has two important aspects, both of which deal with healing.

Firstly, it says that Jesus was “wounded for our transgressions” and “bruised for our iniquities.” In these words we find a direct connection between our sins and Jesus’ sufferings. Christians proclaim that Jesus came to take the sins of the world upon himself and then to end the division between God and humankind by dying in our place. This is known as the doctrine of the “Substitutionary Atonement.” This understanding of the suffering and death of Jesus is never properly spoken of without reflecting upon the love of God, which can be comprehended in our Lord’s death for our sins.

We can’t restore the division that we put between God and ourselves, so God did it by giving up himself for us. In the death of Jesus on the cross we are reminded that God loves us so much that he is willing to stand in our place …and that he actually has faced death for us. All the sins of the world – past, present, and future – were paid for on the cross in that holy moment. Nothing more needs to be done to pay for them, or to break down the wall of separation between us and God. However, just because our sins are paid for doesn’t mean that the gift has been received and applied on our behalf. We have the responsibility of responding to God’s offered grace with faith. Then, and only then, are we saved. And truly, then and only then are we healed.

Functioning from within the context of forgiveness, we find that divine healing is also referenced in the Isaiah passage: “and by his stripes, we are healed.” Our Lord’s “stripes” were the places in his flesh where he was whipped to the point that his blood flowed. Our sicknesses are like his stripes … our life flows out through our illnesses, and the ravages of sickness beat us up. In and through Jesus’ sufferings, he was beaten by life and death for us.

Both salvation and healing come when we accept the gift he offers. And what is healing? Sometimes it is physical, sometimes emotional, sometimes spiritual, and sometimes relational. Sometimes we know healing here on Earth, today, and sometimes we must wait for it in glory.

Why isn’t everyone healed, visibly, here on this earth? That is a difficult question, and one for which it is difficult to put forward an answer. Suffice it to say that no one should ever allow anyone to tell them that they’re not cured because they don’t have faith. Few things make me more angry than the guilt-trip that some want to place on those who are not always and immediately cured here on earth! Physical healing may come in this life, but it’s not a lack of faith which causes people to not be cured here and now. The promise, and God’s grace, is still ready and available for any and all to receive; and healing does occur, even if it’s not seen in the physical life. The healing may not be manifested until we enter Glory, or it may be manifested in ways that we least expect – emotional and spiritual rather than physical – but the promise is sure and true and we can depend upon it. We should give thanks to God that the healing grace of our Lord Jesus Christ is present to make us whole again. That is the true essence of healing … it’s not just the mending of broken bodies, it’s the “making whole” of lives that have been torn asunder and separated from God.

The Body of Christ is authorized to proclaim healing in Jesus’ name. Just as we have been called by Christ to forgive the sins of any who come seeking forgiveness, so also we are called to offer the healing grace of our Savior to the last, the least, and the lost. We are called to extend the hand of peace and to proclaim the reconciling love of our Savior to the whole world. Even if we fear that there may not be a “cure” to be seen in any given circumstance or instance, we are still called to proclaim healing. Scripture is clear:

Are any among you sick? They should call for the elders of the church and have them pray over them, anointing them with oil in the name of the Lord. The prayer of faith will save the sick, and the Lord will raise them up; and anyone who has committed sins will be forgiven. Therefore confess your sins to one another, and pray for one another, so that you may be healed. The prayer of the righteous is powerful and effective.[3]

The gift of divine healing is seated in the grace of God, active in the community of faith and functioning through prayer. All Christians, who offer their prayers to God, are granted the wonderful privilege of participating in the healing actions of God’s grace. The gift of healing is fundamentally part of the ministry of the Body of Christ, carried forward by all believers and by the leaders of the community. Due to the clear link between healing and forgiveness found in Scripture, we also believe that healing is an extension of the wonderful gift of our Lord’s death on the cross.

When it comes to healing and forgiveness, sometimes we have a problem accepting that God has really given himself for us, and accepts us regardless of what we do. We want to rip the sins off of our Lord and put them again on our own backs; we want to take our illnesses and act as if God can’t or won’t heal us. We deny the gift of forgiveness, and the healing power that the gift brings, and we try to take back the sins and the infirmities that Christ has already died for long ago. This is actually a form of sinning, and is a direct denial of God’s desire to give us his powerful grace. Jesus offers us so much in his grace, and it begins with the healing that comes in forgiveness!

Evelyn knew that she was healed. She knew it long before she entered the hospital for her last chemotherapy treatments. Even though she wasn’t cured, she knew that through the grace of God she had been “made whole.” For her, the reality of having been healed was just as certain as the reality of her salvation. Indeed, as we have seen through the insight that we have gained from Isaiah 53, forgiveness and healing really go hand in hand as a blessing to all of God’s children.


[1] Martin Israel, Healing as Sacrament. (Cambridge: Cowley Publications, 1984.), p. 8.
[2] Isaiah 53:4-5 KJV
[3] James 5:14-16

]]>
/?feed=rss2&p=7100 0
Przebaczenie /?p=6913 /?p=6913#comments Wed, 10 Oct 2012 00:48:08 +0000 /?p=6913 Continue reading ]]> W ostatnich tygodniach kilkakrotnie “ocieraliśmy się” w różnych rozmowach o temat spowiedzi. Pytanie o nią napłynęło, gdy poprosiliśmy o nadsyłanie pytań do sekcji “FAQ” na stronie www.episkopalianie.pl i pojawiło się również przy innych okazjach, na przykład w rozmowie o godnym przystępowaniu do Eucharystii. Czym właściwie jest spowiedź, jaki jest jej sens i cel? Nie łudzimy się, że za pomocą jednego krótkiego postu odpowiemy na te pytania. Mamy jednak nadzieję, że uda nam się dostarczyć materiału wyjściowego do dalszych przemyśleń. Tekst, który publikujemy, to wstęp do podrozdziału zatytułowanego “Przebaczenie” z rozdziału szóstego pt. “Sakramentalia jako środki łaski” książki ks. dra Gregory’ego Neala Grace upon Grace. Jak już kilkakrotnie wspominaliśmy przy różnych okazjach, nosimy się z zamiarem przełożenia i wydania tej książki w języku polskim, ponieważ uważamy, że zawarty w niej wykład nauki o sakramentach, popularny w charakterze, a jednak nie tracący przy tym teologicznej głębi, może zainspirować i skłonić do refleksji czytelników o zarówno katolickich jak protestanckich korzeniach, a przy okazji pokazać również, jak dalekie od prawdy są obiegowe opinie o roli i znaczeniu sakramentów w Kościołach reformacji. Liczymy więc na to, że nasi polscy czytelnicy, zachęceni fragmentem, zdopingują nas do szybszej pracy nad przekładem, zaś czytelnicy anglojęzyczni, którzy jeszcze nie nabyli tej książki, sięgną po nią, zwłaszcza że ks. przygotowuje jej nowe wydanie.

Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane”. -J 20:23

Gdy byłem w seminarium, spędziłem rok jako kapelan w ramach programu kształcenia kliniczno-pastoralnego oferowanego przez Duke University Medical School. Po powrocie do Teksasu, będąc pastorem zboru w śródmieściu Dallas, pełniłem posługę asystującego kapelana w metodystycznym szpitalu. Jednym z moich najważniejszych obowiązków związanych z tą funkcją było posługiwanie przez trzy noce w miesiącu jako szpitalny kapelan “na wezwanie”. Pełnienie przez całą noc posługi duszpasterskiej w ruchliwym wielkomiejskim szpitalu jak Methodist Central dostarczyło mi nowego wejrzenia w potrzebę przebaczenia.

Pewnej nocy, o 3:30, dźwięk pagera zawiadomił mnie, że nadjeżdża karetka. Zaledwie kilka minut wcześniej położyłem się do łóżka, więc ponowne opuszczenie go nie sprawiło mi większego trudu. Ubrałem się, chwyciłem swój notes, pager, Biblię, stułę i ruszyłem do drzwi. Śpieszyłem się, ponieważ ci, których przywożono, mogli potrzebować duchowej pomocy: kogoś, kto by się z nimi pomodlił, zadzwonił do rodziny lub przyjaciół, pomógł porozumieć się z personelem szpitala. Duchowe potrzeby tych, którzy cierpią z powodu traumy, jaką stanowi pobyt na ostrym dyżurze, są częstokroć ogromne… Dlatego właśnie tam byłem.

Gdy zjeżdżałem windą siedem pięter do izby przyjęć, zastanawiałem się, co tam zastanę. Możliwości było bez liku, a to, co zazwyczaj zastawałem, rzadko pokrywało się z oczekiwaniami; za każdym razem była to nowa przygoda.

Od ofiary wypadku samochodowego do ofiary strzelaniny, każdy pacjent był inny, miał inne potrzeby, inne lęki, na co innego nadzieję i inne marzenia. Witali mnie przestraszeni ludzie, którzy właśnie przeżyli coś strasznego i pragnęli kojącej obecności Boga. Ci, którzy uważali wszystkich chrześcijan za kłamców, patrzyli na mnie z nienawiścią. Część szpitalnego personelu uważała mnie za zawalidrogę – “jeszcze jednego pracownika socjalnego bez przeszkolenia” – a inni za “posłanego przez Boga”. Zwracali się do mnie pielęgniarka albo lekarz o zmęczonych oczach, gdy wieczór znów okazał się pechowy, mając nadzieję na słowo pocieszenia, które mogłoby jakoś na nowo przywieść ich do zdrowych zmysłów. Sposoby, w jakie przyjmuje się kapelana, są tak rożne, jak dni w roku i ludzie na świecie.

Potrzeba bycia tam była ogromna, i świadomy tego szedłem. Z łatwością przypominałem sobie te razy, gdy wszystko, czego pacjent potrzebował, to delikatny dotyk i pomocna dłoń. Jednak równie łatwo przychodziły mi na myśl te, gdy pacjent był tak bliski śmierci, że potrzeba duchowego pocieszenia i modlitwy była naprawdę przeogromna.

Kiedy wszedłem na oddział tamtej nocy, nałożyłem wąską fioletową stułę, którą noszę przy takich okazjach. Noszenie takiej stuły wraz z koloratką to jeden z najszybszych sposobów, które znalazłem, aby pokazać pacjentowi wyraźnie, kim i czym jestem; jeśli nawet nie daje to nic innego, to przynajmniej ułatwia przedstawienie się a często wnosi zaufanie. Tak przygotowany na nieznane, szedłem przez odział urazowy, zatrzymując się przy różnych łóżkach, aby przez moment porozmawiać z jakąś poranioną istotą albo przestraszonym rodzicem i dzieckiem. Powoli przemieszczałem się przez oddział, w końcu trafiając do jednej z izb przyjęć, gdzie zastałem zespół lekarzy i pielęgniarek gorączkowo zajmujących się kobietą w średnim wieku, która była wyraźnie na krawędzi śmierci.

Gdy wszedłem do pomieszczenia, odwróciła głowę, jej oczy napotkały moje, i wyciągnęła do mnie dłoń. Podszedłem bliżej, a ona wzięła mnie za rękę, przyciągnęła do siebie, tak że moje ucho znalazło się w bezpośredniej bliskości jej ust, i z desperacją, prawie bez tchu, wyszeptała listę grzechów, które ją prześladowały. Niektóre z nich były poważne, inne nie; ale wszystkie były dla niej wystarczająco istotne, aby resztkę tchu poświęcić na prośbę o przebaczenie.

W tym momencie głębokiej desperacji, gdy życie zaczynało ją opuszczać, spojrzałem w jej pełne błagania oczy i zrozumiałem, że miałem wgląd w duszę, która poszukiwała słowa pokoju. Nie oczekiwała uzdrowienia ani próżnej nadziei na dalsze życie… Szukała błogosławionej pewności, którą może przynieść jedynie Boże przebaczenie. I w tych ostatnich momentach jej życia dałem jej tę pewność za pomocą wspaniałych słów, które Jezus dał nam właśnie w tym celu. Wyciągnąłem wolną rękę, uczyniłem nad jej twarzą znak krzyża – aby mogła go zobaczyć – i ogłosiłem: “W imię Jezusa Chrystusa Twoje grzechy są Ci odpuszczone. Odejdź w pokoju”.

Nigdy nie zapomnę spojrzenia, które pojawiło się na jej twarzy w tym momencie. Jej oczy nie były już przepełnione błaganiem, desperacją ani strachem. Nie, były przepełnione poczuciem wdzięczności i pokojem, pochodzącym z wiedzy, że nie ma się czego obawiać ze strony Boga. Pokój… Pokój, który pochodzi z przebaczenia, jest darem naszego Pana dla nas, z krzyża. I ta kobieta otrzymała ten dar w ostatnich momentach swojego życia. Gdy umierała, to pełne pokoju spojrzenie zagościło na jej twarzy, zaś na ustach pojawił się uśmiech.

Stojąc tam, spoglądając na tę kobietę, zrozumiałem, że właśnie byłem świadkiem tego, jak nasz Pan wziął ją w swoje miłujące ramiona. Było to przyprawiające o drżenie doświadczenie, którego nigdy nie zapomnę. Słowa przebaczenia były tym, co ta kobieta potrzebowała usłyszeć, aby móc przyjąć pokój, który dawał jej Jezus. Moja proklamacja, że jej grzechy są jej odpuszczone, posłużyła jako środek łaski, jako narzędzie Bożej miłości, które umożliwiło jej przyjęcie daru ofiarowanego jej przez Jezusa. Przebaczenie było już na wyciągnięcie ręki, ale ta umierająca kobieta, jak wielu innych, po prostu musiała usłyszeć ponownie Dobrą Nowinę. Musiała usłyszeć w momencie swej śmierci, że w imię Jezusa Chrystusa jej grzechy zostały jej odpuszczone.

Gdy przeczytaliśmy tę opowieść, pomyśleliśmy, że powinien ją przeczytać każdy, dla kogo wyznanie grzechów kapłanowi stanowi przeszkodę (nieomal) nie do przebycia. Greg kończy podrozdział, który rozpoczyna się tą opowieścią, tymi słowami:

Grzechy wyznaje się Jezusowi; duchowny jest tam po to, aby służyć radą i aby wypowiedzieć słowa: “W imię Jezusa Chrystusa Twoje grzechy są Ci odpuszczone”.

]]>
/?feed=rss2&p=6913 0
Forgiveness /?p=6902 /?p=6902#comments Tue, 09 Oct 2012 22:47:07 +0000 /?p=6902 Continue reading ]]> In the last few weeks we touched upon the topic of the confession of sins several times in conversations. Someone asked us about it when we were preparing the “FAQ” section on www.episkopalianie.pl and it was brought up in a conversation about receiving Holy Communion worthily. What is confession, what is its sense and aim? Of course, we won’t answer all these questions with one short post. But we hope that we will provide material for further reflections.

The text we post is the introduction to subsection “Forgiveness” of the chapter “The Sacramentals as Means of Grace” from the book Grace upon Grace by the Rev. Dr. Gregory Neal. As we said on a few occasions already, we consider translating this book into Polish and publishing it, since we think that the outline of Sacramental Theology it contains, popular in character yet not without theological depth, can inspire reflection in both Catholic and Protestant readers, and demonstrate also how far from the truth are popular opinions about the role and meaning of sacraments in the churches of the Reformation. We hope thus that our Polish speaking readers, encouraged by this fragment, will motivate us to work on the translation, and our English speaking readers, who have not yet bought the book, will read is, especially because Greg is preparing its second edition.

If you forgive the sins of any, they are forgiven them; if you retain the sins of any, they are retained.
-John 20:23

While I was in Seminary I spent a year as a Chaplain in Duke University Medical School’s Clinical-Pastoral Education Program. After my return to Texas, and while Pastor of an inner-city congregation in Dallas, I served as an Adjunct Chaplain at Methodist Hospital. In that capacity one of my most important responsibilities was to serve three nights a month as the Chaplain “on call” in the Hospital. Spending all night on pastoral duty in a busy, big-city hospital like Methodist Central has given me new insights into the need for forgiveness.

One night, at 3:30 am, the pager alerted me to an approaching ambulance. I had been in bed for only a few minutes, and so it wasn’t very difficult for me to get up. I put on my clothing, grabbed my pad, pager, Bible and stole, and headed out the door. I hurried because those being brought in might need spiritual help; they might need someone to pray with them, someone to call family or friends, someone to help them communicate with the hospital staff. The spiritual needs of those who are suffering through the trauma of an Emergency room visit are frequently great… and that’s why I was there.

As I rode the elevator down the seven floors to the Emergency room I wondered about what I was going to find there. The possibilities were almost endless, and what I usually found was hardly ever what I expected; it was a new adventure each and every time.

From automobile accident to gunshot victim, each patient was different, with different needs, different fears, different hopes and different dreams. I have been welcomed by frightened people who had just been through a horrible experience and desired the comforting presence of God. I have been looked at with hatred by someone who viewed all Christians as liars. I have been considered a nuisance by some of the hospital staff – “just another untrained social worker” -and as a “God-send” by others. Indeed, I have had a weary-eyed nurse or physician turn to me when the evening has gone “to pot,” in hopes of hearing a word of comfort, a word which might bring them some sense of sanity. The way a Chaplain is received can be as varied as there are days in the year and people in the world.

The need to be there was great, and so I went. I could easily recount the many times when all a patient needed was a gentle touch and helping hand. However, I could also easily tell of all those times when the patient was so close to death that the need for spiritual comfort and prayer became paramount to them.

As I walked into the department that night I put on the narrow purple stole that I carry for such occasions. Wearing such a stole, in addition to a clerical collar, is one of the quickest ways I have found to make it clear to the patients exactly who and what I am; if nothing else, it eases introductions and often engenders confidence. Thus prepared for the unknown, I began to make my way through the trauma center, stopping at various beds to speak for a moment with an injured soul or a frightened parent and child. Slowly, I made my way across the department, finally ending up in one of the emergency wards, where I found a team of doctors and nurses frantically working on a middle-aged woman who was, obviously, perched on the edge of death.

As I walked into the room her head turned, her eyes caught mine, and her hand reached out for me. I stepped closer and she took my hand, pulled me down so that my ear was right next to her lips, and in desperate, breathless words she gasped out a list of sins that had been plaguing her. Some of her sins were serious, some were not; but all of them were important enough to her that she expended her last few breaths in asking for forgiveness.

In that moment of her utter desperation, when her life was beginning to ebb away, I looked down into her pleading eyes and realized that I was peering into a soul who was seeking a word of peace. She wasn’t looking for healing, or for vain hope of continued life…she was after the blessed assurance that only God’s forgiveness could bring. And, so, in those final moments of her life I offered her that assurance with the glorious words that Jesus gave us for this very purpose. I reached out my free hand, made the sign of the cross over her face – where she could see it – and I pronounced: “In the name of Jesus Christ, your sins are forgiven. Go in peace.”

I’ll never forget the look which crossed her face in that moment. No longer were her eyes pleading, full of desperation and fear. No, they were filled with a sense of thanksgiving and with the peace that comes from knowing that there is nothing to fear from God. Peace … the peace that comes from forgiveness, is our lord’s gift to us from the cross. And it was a gift that this woman received in the last moments of her life. This look of peace settled upon her face, and a smile appeared on her lips, as she died.

Standing there, looking down at this woman, I realized that 1 had just watched as our Lord had gathered her into his loving embrace. It was an awe-inspiring experience, and one that I will never forget. The words of forgiveness were what this woman needed to hear before she could accept the peace that Jesus was offering her. My proclaiming to her that her sins were forgiven served as a means of grace, as an instrument of God’s love, which enabled her to accept the gift that Jesus was offering her. forgiveness was already hers for the taking but this dying woman, like many others, simply needed to hear the Good News again. She needed to hear, at the moment of her death, that in the name of Jesus Christ her sins were forgiven.

When we read this story, we thought that it should be read by everyone for whom confessing sins to a minister is an (almost) insurmountable difficulty. Greg ends the subsection beginning with this story with the following words:

One makes one’s confession of sin to Jesus; the minister is there to give counsel and advice and to pronounce the words: “In the Name of Jesus Christ, your sins are forgiven.”

]]>
/?feed=rss2&p=6902 0
Episkopalna Liturgia Eucharystyczna – nowa wersja /?p=6672 /?p=6672#comments Thu, 23 Aug 2012 23:21:52 +0000 /?p=6672 Continue reading ]]> This is our translation of the Holy Eucharist: Rite Two from the 1979 BCP which we will use at the retreat in Poznan on August 23 – September 2. We would like to thank Rev. Dr. Gregory Neal for the permission to use his pictures to illustrate the text.

W marcu zamieściliśmy na blogu tłumaczenie Rytu II Nabożeństwa Eucharystycznego wg „Modlitewnika Powszechnego” (Book of Common Prayer) z 1979 r., które powstało z myślą o spotkaniu Przybliżyć Kościół Episkopalny. Przetłumaczyliśmy wówczas w całości Ryt II wraz z modlitwą eucharystyczną A oraz części zmienne (propria) na przypadającą w tym dniu pamiątkę Johna Donna, anglikańskiego kapłana i poety. Wersja, którą zamieszczamy poniżej, zostanie natomiast użyta na nabożeństwie eucharystycznym wieńczącym rekolekcje “Usłyszcie, co Duch Święty mówi do Kościoła” w Poznaniu. Propria, które dołączamy, przynależą więc do tej właśnie niedzieli. W naszym tłumaczeniu staraliśmy się  zachować równowagę pomiędzy wiernością tekstowi oryginalnemu oraz podobieństwem do analogicznych tekstów liturgicznych w języku polskim po to, aby treść, nie tracąc cech specyficznych anglikańskiej liturgii, była jednak maksymalnie rozpoznawalna dla polskiego ucha i oka. Dla lepszej orientacji w tekście dołączyliśmy do niego kilka ilustracji, za których udostępnienie dziękujemy prezbiterowi Zjednoczonego Kościoła Metodystycznego w Stanach Zjednoczonych, ks. dr Gregowi Nealowi.

ŚWIĘTA EUCHARYSTIA: RYT DRUGI

SŁOWO BOŻE

[Można zaśpiewać hymn, psalm lub pieśń na wejście.
Zgromadzeni wstają, celebrans mówi]

Błogosławiony niech będzie Bóg: Ojciec, Syn i Duch Święty.

Zgromadzeni I błogosławione Jego Królestwo, teraz i na wieki. Amen.

[Celebrans może odmówić następującą modlitwę]

Wszechmogący Boże, przed Tobą otwarte są wszystkie serca, Tobie znane są wszystkie pragnienia i żadna tajemnica nie jest przed Tobą zakryta: Oczyść myśli naszych serc przez tchnienie Twego Ducha Świętego, abyśmy doskonale Cię miłowali i godnie wysławiali Twe święte Imię, przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

[Jeśli jest to przewidziane, można zaśpiewać/odmówić następujący hymn, stojąc]

Chwała na wysokości Bogu
A pokój Jego ludziom na ziemi.

Panie Boże, Królu nieba,
wszechmogący Boże i Ojcze,
wielbimy Cię, dzięki Ci składamy,
wysławiamy Cię, bo wielka jest chwała Twoja.

Panie Jezu Chryste, Jednorodzony Synu Ojca,
Panie Boże, Baranku Boży,
który gładzisz grzechy świata;
zmiłuj się nad nami;
który siedzisz po prawicy Ojca:
przyjmij modlitwę naszą.

Albowiem tylko Tyś jest święty,
Tylko Tyś jest Panem,
Tylko Tyś Najwyższy,
Jezu Chryste,
Z Duchem Świętym,
w chwale Boga Ojca.
Amen.

[Przy innych okazjach użyte mogą zostać następujące formuły]

Panie, zmiłuj się.
Chryste, zmiłuj się.
Panie, zmiłuj się.

[bądź]

Kyrie eleison,
Christe eleison,
Kyrie eleison,

[albo]

Święty Boże,
Święty Mocny,
Święty Nieśmiertelny,
Zmiłuj się nad nami.

Kolekta [modlitwa] dnia

[Celebrans, zwracając się do zgromadzonych]

Pan z wami

Zgromadzeni I z tobą niech będzie Pan

Celebrans Módlmy się.

[Celebrans odmawia Kolektę]

Ty, który jesteś Panem nad wszelkimi mocami i potęgami, twórcą i dawcą wszelkich dóbr: Wyryj w naszych sercach miłość swego Imienia; spotęguj w nas prawdziwą wiarę; wzmocnij nas wszelkimi dobrami i wzbudź w nas owoc dobrych uczynków; przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który z Tobą i Duchem Świętym żyje i króluje, jeden Bóg, na wieki wieków. Amen.

Zgromadzeni Amen.

Czytania

[Zgromadzeni siadają. Następują czytania, zapowiadane przez lektora]

Czytanie z Księgi Powtórzonego Prawa (4:1-2, 6-9)

A teraz, Izraelu, słuchaj praw i nakazów, które uczę was wypełniać, abyście żyli i doszli do posiadania ziemi, którą wam daje Pan, Bóg waszych ojców. Nic nie dodacie do tego, co ja wam nakazuję, i nic z tego nie odejmiecie, zachowując nakazy Pana, Boga waszego, które na was nakładam. Strzeżcie ich i wypełniajcie je, bo one są waszą mądrością i umiejętnością w oczach narodów, które usłyszawszy o tych prawach powiedzą: “Z pewnością ten wielki naród to lud mądry i rozumny”. Bo któryż naród wielki ma bogów tak bliskich, jak Pan, Bóg nasz, ilekroć Go wzywamy? Któryż naród wielki ma prawa i nakazy tak sprawiedliwe, jak całe to Prawo, które ja wam dziś daję? Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków.

[Po każdym z czytań lektor może powiedzieć]

Oto Słowo Pańskie

Zgromadzeni Bogu niech będą dzięki

[albo]

Tu kończy się czytanie

[Po każdym czytaniu może zostać zachowana cisza albo odśpiewany psalm, hymn lub pieśń.
Następnie wszyscy wstają, a diakon albo kapłan czyta Ewangelię z następującym wprowadzeniem]

Psalm responsoryjny [części oznaczone kursywą wypowiadają wszyscy]

Kto będzie przebywał w Twym przybytku, Panie,
kto zamieszka na Twojej świętej górze?

Ten, który postępuje bez skazy, działa sprawiedliwie,
a mówi prawdę w swoim sercu

i nie rzuca oszczerstw swym językiem;
ten, który nie czyni bliźniemu nic złego
i nie ubliża swemu sąsiadowi;

kto złoczyńcę uważa za godnego wzgardy,
a szanuje tego, kto się boi Pana;
ten, kto dotrzyma, choć przysiągł ze swoim uszczerbkiem;

ten, kto nie daje swoich pieniędzy na lichwę
i nie da się przekupić przeciw niewinnemu.
Kto tak postępuje, nigdy się nie zachwieje.

Święta Ewangelia naszego Pana Jezusa Chrystusa według św. Marka (7:1-8, 14-15, 21-23)

Zgromadzeni Chwała Tobie Chryste

Zebrali się u Niego faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów brali posiłek nieczystymi, to znaczy nie obmytymi rękami. Faryzeusze bowiem, i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I [gdy wrócą] z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych. Zapytali Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: “Dlaczego Twoi uczniowie nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi rękami?” Odpowiedział im: “Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi. Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, <dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele innych podobnych rzeczy czynicie>”. Potem przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: “Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumiejcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.

[Po Ewangelii czytający mówi]

Oto Ewangelia Pana.

Zgromadzeni Sława Tobie, Chryste.

Kazanie

[W niedziele i w większe święta, wszyscy stojąc odmawiają]

Nicejskie wyznanie wiary

Wierzę w jednego Boga,

Ojca Wszechmogącego,
Stworzyciela nieba i ziemi,
wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.

I w jednego Pana Jezusa Chrystusa,
Syna Bożego Jednorodzonego,
który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami,

Bóg z Boga,
Światłość ze Światłości,
Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego.
Zrodzony a nie stworzony,
współistotny Ojcu,
a przez Niego wszystko się stało.
On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba.
I za sprawą Ducha Świętego
przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem.
Ukrzyżowany również za nas,
pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany.
I zmartwychwstał dnia trzeciego,
jak oznajmia Pismo.
I wstąpił do nieba, siedzi po prawicy Ojca.
I powtórnie przyjdzie w chwale, sądzić żywych i umarłych,
a Królestwu Jego nie będzie końca.

Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela,
który od Ojca i Syna pochodzi,
który z Ojcem i z Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę,
który mówił przez proroków.

Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół.
Wyznaję jeden Chrzest na odpuszczenie grzechów.
I oczekuję wskrzeszenia umarłych
i życia wiecznego w przyszłym świecie.
Amen

Modlitwy przyczynne (ludu): [Poniżej znajduje się Forma IV, którą wykorzystaliśmy 31 marca w Krakowie. Na rekolekcjach w Poznaniu poprosimy natomiast uczestników o własne modlitwy]

[Diakon lub inny prowadzący]

Módlmy się za Kościół i za świat

Spraw, Wszechmogący Boże, aby wszyscy wyznający Twe Imię zostali zjednoczeni w Twojej prawdzie, żyli ze sobą w Twojej miłości i objawiali Twoją chwałę w świecie.

[Moment ciszy]

Panie, w swym miłosierdziu,
wysłuchaj modlitwy naszej.

Prowadź żyjących w tym kraju i wszystkie narody drogami sprawiedliwości i pokoju, abyśmy szanowali się wzajemnie i służyli wspólnemu dobru.

[Moment ciszy]

Panie, w swym miłosierdziu,
wysłuchaj modlitwy naszej.

Daj nam wszystkim głęboki szacunek do ziemi jako Twojego tworu, abyśmy właściwie używali jej zasobów w służbie innym oraz ku Twojej czci i chwale.

[Moment ciszy]

Panie, w swym miłosierdziu,
wysłuchaj modlitwy naszej.

Pobłogosław wszystkich tych, z którymi czujemy się blisko związani w życiu i spraw,
abyśmy służyli Chrystusowi w nich, i miłowali się wzajemnie jak On nas umiłował.

[Moment ciszy]

Panie, w swym miłosierdziu,
wysłuchaj modlitwy naszej.

Pociesz i ulecz wszystkich cierpiących na ciele, umyśle czy duchu, obdarz ich odwagą i nadzieją w ich potrzebie oraz udziel im radości Twego zbawienia.

[Moment ciszy]

Panie, w swym miłosierdziu,
wysłuchaj modlitwy naszej.

Zawierzamy Twemu miłosierdziu wszystkich zmarłych, aby spełniła się Twoja wola w
stosunku do nich, i prosimy, abyśmy mogli ze wszystkimi świętymi mieć udział w Twoim wiekuistym Królestwie.

[Moment ciszy]

Panie, w swym miłosierdziu,
wysłuchaj modlitwy naszej.

[Celebrans dodaje modlitwę końcową]

Wyznanie win

[Wyznanie win ma miejsce tutaj, jeśli nie było go wcześniej. W przeciwnym razie może zostać pominięte
Diakon lub celebrans wzywa]

Wyznajmy nasze grzechy przeciwko Bogu i naszemu bliźniemu.

[Można zachować ciszę]

[Duchowny i zgromadzeni modlą się wspólnie]

Najmiłościwszy Boże,
wyznajemy, że zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie
myślą, mową i uczynkiem,
tym, co uczyniliśmy,
i tym, co zaniedbaliśmy.
Nie miłowaliśmy Cię całym naszym sercem;
nie miłowaliśmy naszych bliźnich jak siebie samych.
Szczerze żałujemy i odczuwamy głęboką skruchę.
Przez wzgląd na Twego Syna Jezusa Chrystusa,
zmiłuj się nad nami i przebacz nam;
abyśmy odtąd z radością wypełniali Twoją wolę
i podążali Twoimi drogami,
ku chwale Twego Imienia. Amen.

[Biskup, jeśli jest obecny, albo kapłan, wstaje i mówi]

Niech Wszechmogący Bóg zmiłuje się nad wami, odpuści wam wszystkie grzechy wasze przez Jezusa Chrystusa Pana naszego, umocni was we wszystkim, co dobre, i mocą Ducha Świętego zachowa was do życia wiecznego. Amen.

Życzenie pokoju

[Wszyscy stoją. Celebrans zwraca się do obecnych, mówiąc]

Pokój Pański niech zawsze będzie z wami.

Zgromadzeni I z tobą niech będzie Pan.

[Duchowni i zgromadzeni mogą wymienić pozdrowienie w imię Pańskie]

Komunia Święta (A)

[Celebrans może rozpocząć ofertorium jedną lub kilkoma sentencjami z Pisma Świętego
Podczas ofertorium można zaśpiewać hymn, psalm albo pieśń
Przedstawiciele zgromadzonych przynoszą diakonowi lub celebransowi dary chleba i wina oraz pieniądze lub inne ofiary. Zgromadzeni stoją podczas gdy ofiary są przekazywane i
umieszczane na ołtarzu]

Wielka Modlitwa Dziękczynna (Eucharystyczna)

[Zgromadzeni nadal stoją. Celebrans (biskup lub kapłan) zwraca się do nich i śpiewa lub mówi]

Pan z wami.

Zgromadzeni I z tobą niech będzie Pan.

Celebrans W górę serca.

Zgromadzeni Wznosimy je do Pana.

Celebrans Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu.

Zgromadzeni Godną i sprawiedliwą jest rzeczą dziękować Mu i wysławiać Go.

[Następnie, zwracając się twarzą do ołtarza, celebrans kontynuuje]

Zaprawdę godną, dobrą i radosną jest rzeczą zawsze i wszędzie dzięki Tobie składać, Ojcze Wszechmogący, Stworzycielu nieba i ziemi.

[Tutaj śpiewa się lub odmawia odpowiednią prefację. W tym wypadku prefację na Dzień Pański do Boga Ojca]

Albowiem jesteś źródłem światłości i żywota, uczyniłeś nas na swój obraz i wezwałeś do nowego życia w Jezusie Chrystusie, naszym Panu”.

Wysławiamy Cię, łącząc nasze głosy z aniołami i archaniołami i z całym zgromadzeniem niebiańskim, którzy bez końca wyśpiewują ten hymn, głosząc chwałę Twojego Imienia:

Celebrans i zgromadzeni

Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia Chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.

[Zgromadzeni stają lub klękają
Celebrans następnie kontynuuje]

Święty i łaskawy Ojcze: w swej nieskończonej miłości uczyniłeś nas dla siebie, kiedy zaś popadliśmy w grzech i zostaliśmy podporządkowani złu i śmierci, w swoim miłosierdziu posłałeś Jezusa Chrystusa, swego jedynego i wiekuistego Syna, aby dzielił z nami naszą ludzką naturę, żył i umarł jak jeden z nas, by nas pojednać z Tobą, Bogiem i Ojcem wszystkich.

On rozpostarł swoje ramiona na krzyżu i, posłuszny Twojej woli, złożył siebie samego w doskonałej ofierze za cały świat.

W nocy, zanim został wydany na mękę i śmierć, nasz Pan Jezus Chrystus wziął chleb i,
dzięki Tobie składając, łamał i dawał swoim uczniom, mówiąc: “Bierzcie i jedzcie: To jest Ciało moje, za was wydane. To czyńcie na moja pamiątkę”.

Po wieczerzy wziął kielich i, dzięki Tobie składając, dawał im, mówiąc: “Pijcie z niego wszyscy: To jest Krew moja Nowego Przymierza, która za was i za wielu jest wylana na odpuszczenie grzechów. To ilekroć czynić będziecie, na moją pamiątkę czyńcie”.

Przeto ogłaszamy tajemnicę wiary:

Celebrans i zgromadzeni

Chrystus umarł.
Chrystus zmartwychwstał.
Chrystus przyjdzie ponownie.

[Celebrans kontynuuje]

W tej ofierze chwały i dziękczynienia obchodzimy, Ojcze, pamiątkę naszego odkupienia. Wspominając Jego śmierć, zmartwychwstanie i wniebowstąpienia, ofiarujemy Ci te dary.

Uświęć je swoim Duchem Świętym, ażeby były dla Twego ludu ciałem i krwią Twego Syna,
świętym pokarmem i napojem nowego i wiecznego życia w Nim. Uświęć też nas, abyśmy z wiarą przyjęli ten święty Sakrament i służyli Ci w jedności, wytrwaniu i pokoju, i zgromadź
nas w dniu ostatecznym ze wszystkimi swymi świętymi w radości Twego wiecznego Królestwa.

O wszystko to prosimy przez Twego Syna Jezusa Chrystusa: Przez Niego, z Nim i w Nim, Tobie Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, teraz i na wieki. AMEN.

Przeto teraz, pouczeni przez naszego Zbawiciela Chrystusa,
ośmielamy się mówić:

Ojcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy;
naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw ode Złego.
Albowiem Twoje jest Królestwo
i moc, i chwała
na wieki wieków. Amen.

Łamanie chleba

[Celebrans łamie Chleb konsekrowany
Następuje moment ciszy
Następnie śpiewa się lub mówi]

[Alleluja.] Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha;
Przeto odprawiajmy nasze święto. [Alleluja.]

[Zwracając się do zgromadzonych, celebrans wypowiada następujące zaproszenie]

Dary Boże dla ludu Bożego.

[i może dodać]

Przyjmijcie je na pamiątkę tego, że Chrystus dla was umarł, i karmcie się Nim w waszych sercach przez wiarę, z dziękczynieniem.

[Duchowni przyjmują Sakrament pod obydwiema postaciami, a następnie od razu udzielają go zgromadzonym
Chleb i Kielich jest podawany z następującymi słowami]

Ciało (Krew) Pana naszego Jezusa Chrystusa niech cie zachowa w życiu wiecznym. [Amen.]

[albo]

Ciało Chrystusa, chleb z niebios. [Amen.]
Krew Chrystusa, kielich zbawienia. [Amen.]

[W czasie udzielania Komunii śpiewa się niekiedy hymny, psalmy lub pieśni]

[Po Komunii celebrans wzywa]

Módlmy się.

Celebrans i zgromadzeni

Wiekuisty Boże, Ojcze niebieski,
łaskawie przyjąłeś nas jako żywych członków [wspólnoty]
Twojego Syna, naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa,
i nakarmiłeś nas duchowym pokarmem
w Sakramencie Jego Ciała i Krwi.
Poślij nas teraz w świat w pokoju,
i daj nam siłę i odwagę,
abyśmy Cię miłowali i służyli Ci
w radości i prostocie serca,
przez Chrystusa, naszego Pana. Amen.

[albo]

Wszechmocny i wieczny Boże,
dziękujemy Ci za to, że nakarmiłeś nas duchowym pokarmem
najdroższego Ciała i Krwi
swego Syna, naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa,
i że w tych świętych tajemnicach dajesz nam pewność,
że jesteśmy żywymi członkami ciała Twego Syna
i dziedzicami Jego wiecznego Królestwa.
A teraz, Ojcze, poślij nas,
abyśmy sprawowali dzieło, które nam powierzyłeś,
miłowali i służyli Ci
jako wierni świadkowie Chrystusa, naszego Pana.
Tobie, Jemu i Duchowi Świętemu
niech będzie cześć i chwała, teraz i na wieki. Amen.

[Biskup, jeśli jest obecny, albo kapłan, może udzielić błogosławieństwa zgromadzonym]

[Diakon albo celebrans rozsyła zgromadzenie słowami]

Idźmy w imię Chrystusa.

[albo]

Idzcie w pokoju miłować i służyć Panu.

[albo]

Idzcie w świat, radując się mocą Ducha Świętego.

[albo]

Błogosławmy Panu.

W każdym wypadku zgromadzeni odpowiadają Bogu niech będą dzięki.

 

]]>
/?feed=rss2&p=6672 0
Rzeczywista Obecność /?p=6394 /?p=6394#comments Thu, 31 May 2012 00:31:53 +0000 /?p=6394 Continue reading ]]>

Najlepsze kazanie o Eucharysti jakie słyszałem od bardzo długiego czasu. I to wygłoszone przez metodystę.

Tymi słowami skomentował nasz znajomy z Facebooka, Joe Rawls, jedno z ostatnich kazań ks. dra Gregory’ego S. Neala, pastora Zjednoczonego Kościoła Metodystów w Teksasie. I rzeczywiście trudno zaprzeczyć, że Gregowi udało się po raz kolejny przedstawić niełatwy temat Rzeczywistej Obecności Jezusa Chrystusa w Eucharystii w sposób zrozumiały dla każdego. Raz jeszcze dziękujemy za udostępnienie nam transkryptu, który z przyjemnością publikujemy. Dołączony film zawiera nie tylko kazanie, ale również  nagranie sakramentu Komunii Świętej sprawowanego w Northgate United Methodist Church, gdzie ks. Greg Neal pełni posługę duszpasterską. Ponieważ kazanie i liturgia komunijna stanowią w tym wypadku nierozłączną jedność, dołączamy również jej przekład.

Jan 6:35-63

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. (Jan 6:51)

OK, Jezu, to jest naprawdę trudna sprawa. Po pierwsze dlatego, że Jezus czyni jedną z najmocniejszych deklaracji [zaczynających się od słów] „Ja jestem”. Te wypowiedzi [zaczynające się od] „Ja jestem” są szczególnie ważne w posługiwaniu Jezusa, ponieważ stanowia one afirmację Jego boskości. W tych fragmentach – a jest ich siedem w Ewangelii św. Jana – Jezus stwierdza coś o sobie, o swojej naturze, o swojej boskosci, o tym, jak mamy Go rozumieć i spoglądać na Niego.

„Ja jestem chlebem żywota”.
„Ja jestem światłością świata”.
„Ja jestem bramą”.
„Ja jestem dobrym pasterzem”.
„Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem”.
„Ja jestem drogą, prawdą i życiem”.
„Ja jestem krzewem winnym”.

Każdy z nich jest trudny, bowiem każdy stanowi afirmację, która oddziela Jezusa od i stawia ponad normalnymi ludzmi. Każdy z nich plasuje Go w równości z Bogiem. Każdy ogłasza o Nim, że „Jam JEST, którym jest”. Imię Boga brzmi „Jam JEST”. Imię Jahwe oznacza „Jestem”, „Istnieję”, „Bytuję”. Gdy Jezus mówi: „Jestem zmartwychwstaniem i życiem”, „Jestem krzewem winnym”, „Jestem chlebem z nieba (…) chlebem żywota” potwierdza, że jest równy Bogu; że jest Bogiem. Że jest naszym źródłem siły, że jest drogą, do której jesteśmy powołani, że jest tym, za którym mamy podążać, że jest tym, przez którego mamy wkroczyć do wieczności, że jest naszym
Zbawicielem i naszym Panem, naszym Mistrzem, naszym Bogiem, naszym Królem. W każdej z tych deklaracji [zaczynających się od] „Ja jestem” Jezus potwierdza w odniesieniu do siebie coś, co nie może nam umknąć: potwierdza swoją naturę jako Boga. Zaś to dzisiejsze„Ja jestem” – „Ja jestem chlebem żywota” – jest tym, które rezonuje przez wieki, przez historię Kościoła, ponieważ przemawia do samego rozumienia, które Kościół zawsze miał w odniesieniu do Komunii Świętej.

Gdy Żydzi po raz pierwszy to usłyszeli, byli wzburzeni. „Jak [Jezus] może nam mówić, że jest chlebem, który zstąpił z nieba! Przecież znamy jego rodziców! Znamy go odkąd był małym chłopcem, biegającym po ulicach Nazaretu i dłubał w nosie! Znamy tego gościa… Jezusa! Jak może mówić, że jest chlebem, który zstąpił z nieba! My wiemy o chlebie, który zstąpił z nieba! To manna na pustyni! To dar Boży! Jak on może to powiedziec o sobie?”.

A Jezus niczego nie ułatawia. Mówi dalej w 6 rozdziale Ewangelii Jana:

Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. (Jan 6:51)

“Uf… chwileczkę, Jezu! Jedna rzecz to mówić o sobie metaforycznie jako o chlebie, który zstąpił z nieba. Możemy to zrozumieć, możemy objąć to naszymi umysłami; rabini nauczali w ten sposób już od dłuższego czasu! Możemy zrozumiec tę ideę: mówisz, że jesteś darem Bożym dla nas, niczym Manna z nieba i jeżeli będziemy cię słuchac wszystko będzie w porządku. Zgadza się?”. „Nie”, mowi Jezus. „Nie”.

Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. (Jan 6:51)

Uf! Chwileczkę, przecież Tora mowi całkiem wyraźnie: nie będziesz jadł wieprzowiny, nie będziesz jadł mięsa z krwią i nie będziesz jadł swojego bliźniego. Zgadza się? Nie, Jezus nie może mówić poważnie! Nie może mieć tego na myśli. Nie może oczekiwać, że zrozumiemy to inaczej aniżeli jako metaforę czy symbol.

Rzekł do nich Jezus: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (Jan 6:52)

Błeeee. Daj spokój, Jezu. Czytałeś przecież Torę! Wiesz, że nie powinno się jeść mięsa z krwią… tym bardziej pić czyjejś krwi! Czy Ty jesteś jakimś wampirem?

“Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (Jan 6:53)

Oj, daj spokój, Jezu, mówisz metaforycznie. Mówisz symbolicznie. Nie oczekujesz, że weźmiemy Cię poważnie. Nie możemy wziąć tego dosłownie, prawda?

Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (Jan 6:54)

Daj spokoj, Jezu, sam kopiesz pod sobą dołki! Nie wybrniesz z tej metafory. Powiedziałeś dosłownie: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam”. Nie może być już gorzej. A jednak?

Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. (Jan 6:57)

Że co? Chcesz, żebyśmy cię jedli?

To jest chleb, który z nieba zstąpił (Jan 6:58)

Mam przed oczyma Jezusa stojącego przed obliczem Żydów: głosi to przesłanie i wskazuje na siebie samego:

To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. (Jan 6:58a)

Manna, która zstąpiła z nieba w czasie wyjścia z Egiptu… Jedli tę manne. Był to łaskawy dar Boga, aby ich pożywić. Jedli tę mannę, ten chleb [na widok którego wykrzyknęli] „co to jest?”… jedli go i ciągle umierali. Jezus mówi: „Ja nie jestem jak tamten dar manny. Nie jestem jak damten dar z nieba. Jestem prawdziwym chlebem, który zstępuje z nieba. Ten kto je ten chleb”, mówi wskazując na siebie, „będzie żył wiecznie. Ten, kto je ten chleb, będzie żył wiecznie”. Hmmm.

Nawet uczniowie powiedzieli: „Trudna jest ta mowa” (Jan 6:60b). Ano, jest. To trudna mowa. To nie tylko stwierdzenie [zaczynające się od] „Ja jestem”. To jest stwierdzenie „Jestem szurnięty”! Czy Jezus rozumiał to dosłownie? A jak my to rozumiemy?

Istnieją tu zasadniczo dwie struktury myślowe. Jest generalne stanowisko protestanckie, o którym słyszymy od baptystów i Zjednoczonego Kościoła Chrystusa i innych grup protestanckich, które postrzegają to jako metaforę, aluzję, jako symboliczną, a nie dosłowną, proklamację Jezusa, że mamy go jeść albo przyjmować przez spożywanie chleba i picie z kielicha w Komunii Swiętej. Ich rozumienie oparte jest na reprezentacji upamiętniającej: jecie i pijecie na moją pamiątkę. Robicie to, ponieważ Jezus powiedział, abyście to robili. Robicie ze względu na polecenie: Jedzcie ten chleb i pijcie z tego kielicha. I, rzeczywiście, nie ma tutaj miejsca na nic poza symbolicznym aktem, w którym wspominamy Jezusa i dziękujemy Bogu za Jezusa, ale poza tym nic się tutaj przy stole nie dzieje, jedynie realizacja Jezusowego polecenia, aby to czynić na Jego pamiątkę.

Dysputa Lutra z Zwinglim

Ten punkt widzenia, to stanowisko, to rozumienie, pojawiło się – zostało stworzone przez Kościoł – w czasie reformacji protestanckiej za sprawą reformatora Zwingliego. Wystąpił on z tą ideą zaledwie kilka wieków temu i zapuściła ona korzenie w pewnych częściach protestantyzmu.

Odmienny i dominujący punkt widzenia, który pochodzi od rzymskokatolików, prawosławnych, luteran, episkopalian, niektórych prezbiterian i metodystów, stanowi, że Jezus powiedział, co miał na myśli i miał na myśli to, co powiedział i że, gdy spożywamy chleb i pijemy z kielicha w Komuni Świętej… gdy przystępujemy do Stołu Pańskiego i pijemu z kielicha i jemy chleb, w jakiś sposób, przez cud, który wykracza poza nasze rozumowanie, w jakiś sposób, w akcie Bożej łaski, którego nie jesteśmy w stanie zrozumiec, którego nie jesteśmy w stanie objąc naszym umysłem, a mimo to wiemy z doświadczenia, że jest on prawdziwy, w jakiś sposób rzeczywista obecność Boga w Jezusie Chrystusie zamieszkuje w nas.

Kościół rzymskokatolicki stworzył pewną koncepcję rozumienia tego procesu: nazywa ją transsubstancjacją. Przez transsubstancjację substancja chleba i wina zmienia się – transformuje – w ciało i krew Jezusa. Postacie mogą nadal wyglądać, pachnieć i smakować po prostu jak chleb i wino – ich cechy zewnętrzne pozostają niezmienione, jednak, wewnętrznie, ich substancja staje się ciałem i krwią Chrystusa. Nasi luterańscy bracia i siostry mają cokolwiek odmienną koncepcję, zwaną konsubstancjacją: wraz z substancją chleba i wina pojawia się substancja ciała i krwi Jezusa.

Metodyści i anglikanie mówią po prostu: „Nie wiemy. Nie wiemy, jak Jezus przychodzi do nas przez chleb i wino. Nie wiemy, jak Jego ciało i krew są nam udzielane przy Stole Pańskim. Nie rozumiemy, w jaki sposób Duch Święty czyni Jezusa rzeczywiście obecnym dla nas w sakramencie. Nie pojmujemy metody ani mechanizmu, za pomocą których Jezus jest rzeczywiście obecny w chlebie i winie, ale wierzymy jednak w to, ponieważ doświadczamy tego, gdy przystępujemy do Stołu Pańskiego… Jezus jest rzeczywiście tutaj, jest rzeczywiście obecny i, gdy jemy i pijemy z wiarą, Jezus jest w naszym życiu wciąż na nowo, karmiąc nas, wzmacniając nas, czyniąc nas zdatnymi do misji i posługiwania, przemieniając nas w swoje ręce i swoje nogi, swoje oczy, uszy i usta, abyśmy mogli pójść i głosić Dobrą Nowinę Jezusa słowem i czynem połamanemu i cierpiącemu światu. Nie rozumiemy tego. Nie możemy tego pojąć. Jednak z doświadczenia, z Pisma i z tradycji Kościoła wiemy, że to prawda. Wiemy, że przy Stole Pańskim, w tajemniczy sposób, którego nie możemy pojąć, Jezus jest obecny, rzeczywiście i prawdziwie, wśród nas.

Artykuły o Religii (anglikański Artykuł XXVIII; metodystystyczny Artykuł XVIII) mówią, że, gdy spożywamy chleb i pijemy z kielicha, w sposób nadprzyrodzony i duchowy jemy i pijemy ciało i krew Pana. A sam Jezus mowi coś o tym tutaj, w 6 rozdziale Ewangelii św. Jana, werset 63:

Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. (Jan 6:63)

Rzeczywista obecność nie zależy od naszego zrozumienia, ani nie chodzi w niej o odrażającą fizyczność; chodzi w niej raczej o Ducha. Rzeczywista obecność Jezusa jest dziełem Ducha Świętego; chodzi w niej o rzeczy duchowe i to w duchowy sposób, gdy jemy i pijemy, Jezus staje się rzeczywiście dla nas obecny. Nie jest to symbol. Nie jest to transsygnifikacja. To nie jest symboliczny czy metaforyczny akt. Jest to akt duchowy, w którym możemy jeść i pić, przez wiare, a Jezus Chrystus rodzi się na nowo w naszych sercach.

Gdy przystępujemy do Stołu Pańskiego, jestesmy karmieni Jego łaską, wzmacniani Jego miłością, uzdatniani przez Jego obecność do bycia ciałem Chrystua dla połamanego i cierpiącego świata. Mówimy to w modlitwie konsekracyjnej. W czasie Wielkiego Dziękczynienia [modlitwy eucharystycznej]. W dniu dzisiejszym będę się modlił:

“Wylej swojego Ducha Świętego na nas, zebranych tutaj, i na te dary chleba i wina. Uczyń je dla nas ciałem i krwią Chrystusa, abyśmy mogli być dla świata ciałem Chrystusa, odkupionym Jego krwią”.

To pochodzi wprost z Wielkiego Dziękczynienia w liturgii Słowa i Stołu rytu II w waszych śpiewnikach. To część konsekracji postaci i to naprawdę oznacza to, co jest tam mówione.

Bracia i siostry, przychodzimy do Stołu Pańskiego, usłyszawszy słowa głoszące, że Jezus jest chlebem życia – chlebem z nieba – i że zostalismy wezwani, aby jeść i pić, i przyjmować do siebie Jego obecność wciąż na nowo. Jesteśmy wezwani, aby przyjść do Stołu Pańskiego i mieć udział albo doświadczyć na nowo obecności Jezusa, pozwalając Mu zmieniać nas, formować, transformować  i uwalniać nas, abyśmy żyli jako ciało Chrystusa, abyśmy służyli tym, których spotykamy, i abyśmy byli świadkami Tego, „Który Jest”… chleba z niebios… Dobrego Pasterza… prawdziwego krzewu winnego… drogi, prawdy i życia… Jezusa Chrystusa, naszego Pana.

Przyjdź dziś do Stołu Pańskiego, Przyjmij Błogosławiony Sakrament. Pozwól Jezusowi zmienić i przemienić Cię na nowo. A potem wyjdź tymi drzwiami, aby wszystkim głosić Dobrą Nowinę, że Jezus Chrystus jest tutaj, aby zbawiać.W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Liturgia komunijna:

Wyznanie grzechów

Najmiłościwszy Boże, wyznajemy, że zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie myślą, mową i uczynkiem, tym, co uczyniliśmy, i tym, co zaniedbaliśmy. Nie miłowaliśmy Cię całym naszym sercem; nie miłowaliśmy naszych bliźnich jak siebie samych. Szczerze żałujemy i odczuwamy głęboką skruchę. Przez wzgląd na Twego Syna Jezusa Chrystusa, zmiłuj się nad nami i przebacz nam; abyśmy odtąd z radością wypełniali Twoją wolę i podążali Twoimi drogami, ku chwale Twego Imienia. Amen.

[Wszyscy modlą się w ciszy]

Niech Wszechmogący Bóg zmiłuje się nad wami, odpuści wam wszystkie grzechy wasze przez Jezusa Chrystusa Pana naszego, umocni was we wszystkim, co dobre, i mocą Ducha Świętego zachowa was do życia wiecznego. Amen.

Wielka Modlitwa Dziękczynna [Eucharystyczna]
Word and Table II, The United Methodist Hymnal
W responsoryjnym opracowaniu ks. dra Gregory’iego S. Neala

Pan z wami.
I z tobą niech będzie Pan.
W górę serca.
Wznosimy je do Pana.
Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu.
Godną i sprawiedliwą jest rzeczą dziękować Mu i wysławiać Go.

Godną, dobrą i radosną jest rzeczą zawsze i wszędzie dzięki Tobie składać, Wszechmogący Boże, Stworzycielu nieba i ziemi. Zanim wzniesione zostały góry i uformowałeś ziemię, z wieczności w wieczność, tylko Ty jesteś Bogiem.

Wyprowadziłeś światło z ciemności i wprowadziłeś życie na ziemi! Uformowałeś nas na swój obraz i tchnąłeś w nas dech życia. Gdy odwróciliśmy się od Ciebe, a nasza miłość zawiodła, Twoja miłość pozostała niewzruszona. Wyprowadziłeś nas z niewoli, zawarłeś z nami
przymierze, aby być naszym suwerennym Bogiem, i mówiłeś do nas przez swoich prokoków.

I tak, z Twoim ludem na ziemi i wszystkimi chórami niebios, wysławiamy Twoje imię i łączymy się z nimi, bez końca śpiewając:

Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia Chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w Imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.

Święty jesteś Ty i błogosławiony jest Twój Syn, Jezus Chrystus. Przez chrzest Jego cierpienia, śmierci i zmartwychwstania, dałeś początek swojemu Kościołowi, wyprowadziłeś nas z niewoli grzechu i śmierci i zawarłeś z nami nowe przymierze w wodzie i duchu. W nocy, zanim został wydany na mękę i śmierć, nasz Pan Jezus Chrystus wziął chleb i, dzięki Tobie składając, łamał i dawał swoim uczniom, mówiąc: “Bierzcie i jedzcie: To jest Ciało moje, za was wydane. To czyńcie na moja pamiątkę”. Podobnie po wieczerzy wziął kielich i, dzięki Tobie składając, dawał swoim uczniom, mówiąc: “Pijcie z niego wszyscy: To jest Krew moja Nowego Przymierza, która za was i za wielu jest wylana na odpuszczenie grzechów. To ilekroć czynić będziecie, na moją pamiątkę czyńcie”.

I tak, na pamiątke tych Twoich potężnych dzieł w Jezusie Chrystusie, składamy nas samych z chwałą i dziękczynieniem jako świętą i żywą ofiarę, w jedności z ofiarą Chrystusa za nas, ogłaszając tajemnicę wiary:

Chrystus umarł.
Chrystus zmartwychwstał.
Chrystus przyjdzie ponownie.

Wylej swojego Ducha Świętego na nas, zebranych tutaj, i na te dary chleba i wina. Uczyń je dla nas ciałem i krwią Chrystusa, abyśmy mogli być dla świata ciałem Chrystusa, odkupionym Jego krwią. Przez Twego Ducha uczyń nas jednymi z Chrystusem, jednymi ze soba nawzajem i jednymi w służbie całemu światu, aż Chrystus powróci w ostatecznym zwycięstwie a my zasiądziemy na Jego uczcie niebieskiej.

Przez Twego Syna, Jezusa Chrystusa, z Twoim Duchem Świętym, w Twoim Świętym Kościele, Tobie wszelka Chwała Wszechmogący Boże, teraz i zawsze.

Amen

]]>
/?feed=rss2&p=6394 0
Real Presence /?p=6393 /?p=6393#comments Wed, 30 May 2012 23:36:13 +0000 /?p=6393 Continue reading ]]>

The best sermon on the Eucharist I’ve heard in a very long time. From a Methodist, no less.

This is how Joe Rawls, our Facebook friend, commented a recent sermon of the Rev. Dr. Gregory S. Neal, ordained minister of the United Methodist Church from Texas. Indeed, we have to admit that Greg managed once again to present the difficult topic of Christ’s Real Presence in the Eucharist in a way everybody can understand. We would like to thank Rev. Neal once again for making the transcript available to us and the permission to reproduce and translate the sermon. The film attached to the post contains not only the sermon but also the Holy Communion celebrated in Northgate United Methodist Church where Rev. Greg Neal ministers as senior pastor. Because the sermon and the liturgy are inseparble in this case, we attached also the liturgy’s transcript.

John 6:35-63

Okay, Jesus, this is really hard stuff. Firstly, it’s hard because Jesus is making one of the biggest, most powerful “I am”
statements. The “I am” passages are particularly important in Jesus’ ministry because they are affirmations of his own divinity. In these passages – and there are 7 of them in John’s Gospel – Jesus is making statements about himself, about his nature, about his divinity, about how we are to understand and look to him.

“I am the bread of life.”
“I am the light of the world.”
“I am the gate.”
“I am the good shepherd”
“I am the resurrection and the life.”
“I am the way, the truth, and the life.”
“I am the true vine.”

Each one of these is difficult, for each is an affirmation that sets Jesus apart from and above normal human beings. Each affirmation is one that places Jesus in equality with God. Each affirmation proclaims about him “I am the I AM.” God’s name is “I AM.” The name Yahweh means “I am” “I exist” “I be.” And when Jesus says: “I am the Resurrection and the life;” “I am the vine;” “ I am the bread of heaven … the bread of life” he is affirming that he is equal with God; that he is God. That he is our source of strength; that he is the way we are called to live; that he is the one we are called to follow; that he is the one through whom we are called to enter into eternity; that he is
our savior and our Lord, our master, our God, and our King. In each one of the “I am” statements Jesus is making an affirmation about himself that we cannot afford to miss: an affirmation of his nature as God. And the “I am” statement today – “I am the bread of life” – is the one that rings to us powerfully across the centuries, throughout the history of the church, because it speaks to the very understanding that the Church has always had with regard to Holy Communion.

Now, when the Jews first heard this they were upset. “How can [Jesus] tell us that he’s the bread that came down from heaven! After all, we’ve known his parents! We’ve known him since he was a little boy, walking the streets of Nazareth, picking his nose! We’ve known this guy … Jesus! How can he say that he is the bread that came down from heaven! We know about the bread that came down from heaven! That’s the manna in the wilderness! That’s God’s gift! How can he say this about himself?”

And Jesus doesn’t make it any easier. Jesus in John 6 continues:

“I am the living bread that came down from heaven. Whoever eats of this bread will live forever; and the bread that I will give for the life of the world is my flesh.” (6:51)

“Whoa … wait a minute now, Jesus! It’s one thing to talk metaphorically about yourself as the bread that came down out of heaven. We can understand that, we can get our brains around that; the Rabbis have been teaching that way for a long time now! We can understand this idea: you’re saying that you’re God’s gift to us, like the Manna from heaven, and if we will just listen to you everything will be all right. Right?” “No,” Jesus says. “No.”

The bread I will give for the life of the world is my flesh.” (6:51)

Whoa! Wait a minute, now, the Torah is very clear: you don’t eat pork, you don’t eat meat with blood in it, and you don’t eat your neighbor. Right? No, Jesus can’t be serious! He can’t be meaning this. He can’t be expecting us to understand this as being anything more than just a metaphor or a symbol.

So Jesus said to them, “Very truly, I tell you, unless you eat the flesh of the Son of Man and drink his blood, you have no life in you. (6:53)

Bluuuah. Come on Jesus. You’ve read the Torah! You know you’re not supposed to eat meat with blood in it … much less drink anybody’s blood! Are you a vampire now?

“Very truly, I tell you, unless you eat the flesh of the Son of Man and drink his blood, you have no life in you. (6:53)

Oh, come on Jesus, you’re speaking metaphorically. You’re speaking symbolically. We’re not supposed to take you seriously. We can’t take this literally, can we?

“Those who eat my flesh and drink my blood have eternal life, and I will raise them up on the last day.” (6:54)

Come on, Jesus, you’re digging a hole for yourself! You can’t get out of this with metaphor. You’ve said it literally: “Very truly I tell you.” It can’t get any worse than that. Can it?

“Those who eat my flesh and drink my blood abide in me and I in them. Just as the living Father sent me, and I live because of the Father; whoever eats me will live because of me.” (6:57)

Huh? You want us to eat you??

“This is the bread that came down from heaven.” (6:58)

I can see Jesus standing there in front of the Jews: he’s preaching this message, and he’s pointing to himself:

“This is the bread that came down from heaven. Not like the bread that your ancestors ate, and they died.” (6:58a)

The manna that descended from heaven during the exodus out of Egypt … they ate that manna. That was God’s gracious gift of nourishment to them. They ate this manna, this “what is it” bread … they ate it and they still died. Jesus is saying: “I’m not like that gift of manna. I’m not like that gift from heaven. I’m the true bread that comes down from heaven. The one who eats this bread” pointing to himself “will live forever. The one who eats this bread will live forever.” Hmmmmm.

Even the Disciples said: “This teaching is difficult.” (6:60b) Yep, it is. It’s a hard one. It’s not just an “I am” statement. It’s an “I am nutso” statement! Did Jesus mean this literally? How do we understand this?

There’ve been two frames of thought here, basically. There’s the general Protestant position that you hear from Baptists and Church of Christ and other Protestant groups that view this as metaphor, as allusion, as symbolic, not as literal proclamations of Jesus that you’re to eat or receive him into yourself through eating of the bread and drinking of the cup in Holy Communion. Their understanding is one of memorial representation: you eat and drink in remembrance of me. You do it because Jesus told you to do it. You do it out of an order: Eat this bread and drink this cup. And, really, there’s nothing going on here but a symbolic act, in which we remember Jesus and we thank God for Jesus, but other than that there’s nothing going on at the table but obedience to the command of Jesus to do this in remembrance of me.

That point of view, that attitude, that understanding came about – was invented by the church – during the Protestant

Dispute between Luther and Zwingli

Reformation by a reformer named “Zwingli.” He came up with this idea just a few century’s ago, and it took root within certain portions of Protestantism.

The alternate and predominate point of view that comes from Roman Catholic, Eastern Orthodox, Lutheran, Episcopalian, some Presbyterian, and Methodist thinking, is that Jesus said what he meant and meant what he said, and that when we eat and when we drink of the bread and the cup of Holy Communion … when we come to the table of the Lord and drink from the cup and eat the bread, some way some how in a miracle that goes beyond our comprehension, some way some how in an act of God’s grace that we cannot understand, that we cannot get our brains around, and nevertheless we know is true by experience, some way some how God’s real presence in Jesus Christ comes to dwell within us.

Now the Roman Catholic Church has devised an understanding of this process: They call it Tranasubstantiation. In Transubstantiation the substance of the bread and the wine has been changed – transformed – into the body and blood of Jesus. The elements may still look and smell and taste just like bread and wine – their externals remain unchanged – but, internally, their substance has become the body and the blood of Christ.

Our Lutheran brothers and sisters have a slightly different understanding, called Consubstantiation: with the substance of the bread and the wine comes the substance of the body and the blood of Jesus.

Methodists and Anglicans simply say: “We don’t know. We don’t know how Jesus comes to us through the bread and the wine. We don’t know how his body and his blood are communicated to us at the table of the lord. We don’t understand how the Holy Spirit makes Jesus really present to us in the Sacrament. We do not comprehend the method and the mechanism by which Jesus is really present in the bread and in the wine, but we believe it nevertheless because we experience it when we come to the table of the Lord … Jesus is really here, really present, and when we eat and drink with faith Jesus is in our lives anew and afresh, nourishing us, empowering us, enabling us for mission and ministry, transforming us into his hands and his feat, his eyes and his ears and his lips, so that we can go out and proclaim the good news of Jesus in word and in deed to a broken and hurting world. We don’t understand it. We can’t comprehend it. But by experience, by scripture, and by the tradition of the church, we know that it’s true. We know that at the table of the Lord, in a mysterious way we cannot comprehend, Jesus is present, really and truly among us.

The Articles of Religion ([Anglican Article XXVIII; Methodist Article XVIII]) say that when we eat the bread and drink the cup after a heavenly and spiritual manner we are eating and drinking the Lord’s body and blood. And Jesus himself says something about that here in John chapter 6, verse 63, where it says:

“It is the spirit that gives life; the flesh is useless.” (6:63)

The Real Presence depends not about our understanding, nor is it about gross physicality; rather, it’s all about the Spirit. The Real Presence of Jesus is the work of the Holy Spirit; it’s all about spiritual things, and it’s in a spiritual manner that, when we eat and drink, Jesus becomes really present to us. It’s not symbol. It’s not Transignification. It’s not a symbolic act or a metaphorical act. It is a spiritual act in which we eat and drink, by faith, and Jesus Christ is formed anew and afresh in our hearts.

When we come to the table of the lord we are nourished by his grace, we are empowered by his love, we are enabled by his presence to be the body of Christ for a broken and hurting world. We say that in the prayer of consecration. In the Great Thanksgiving, today, I will pray:

“Pour out your Holy Spirit on us gathered here, and on these gifts of bread and wine. Make them be for us the body and blood of Christ, that we may be for the world the body of Christ, redeemed by his blood.’

That comes right out of the Great Thanksgiving, World and Table II in your Hymnals. It’s part of the consecration for the elements, and it means what it says, too.

We, my brothers and sisters, come to the Table of the Lord having heard the Word proclaimed about Jesus being the bread of life – the bread of heaven – and that we are called to eat and drink and receive his presence into us anew and afresh. We are called to come to the table of the lord and partake of and experience, anew, the presence of Jesus, allowing Jesus to change us, to mold us, to transform us, and to set us free to live as the body of Christ, to serve those we meet, and to witness to the “I am” … to the bread of heaven … to the Good Shepherd … to the true vine … to the way, the truth, and the life … Jesus Christ our Lord.

Come to the Table of the Lord Today. Receive the Blessed Sacrament. Allow Jesus to change you and transform you anew. And then go out those doors to proclaim the Good News to all that Jesus Christ is here to save.

In the name of the Father, and of the Son, and of the Holy Spirit. Amen.

The Liturgy:

Confession of Sin (from 880 in the UM Hymnal):

Most merciful God, we confess that we have sinned against you in thought, word, and deed, by what we have done, and by what we have left undone. We have not loved you with our whole heart; we have not loved our neighbors as ourselves. We are truly sorry and we humbly repent. For the sake of your Son Jesus Christ, have mercy on us and forgive us; that we may delight in your will, and walk in your ways, to the glory of your name. Amen.

[All pray in silence]

Almighty God have mercy on you, forgive all your sins through our Lord Jesus Christ, strengthen you in all goodness, and by the power of the Holy Spirit keep you in eternal life. Amen!

The Great Thanksgiving:
Word and Table II, The United Methodist Hymnal
Responsive Arrangement by Dr. Gregory S. Neal

The Lord be with you.
And also with you.
Lift up your hearts.
We lift them up to the Lord.
Let us give thanks to the Lord our God.
It is right to give our thanks and praise.

It is right, and a good and joyful thing, always and everywhere to give thanks to you, Almighty God, creator of heaven and earth. Before the mountains were brought forth, or you had formed the earth, from everlasting to everlasting, you alone are God.

You created light out of darkness and brought forth life on the earth! You formed us in your image and breathed into us the breath of life. When we turned away, and our love failed, your love remained steadfast. You delivered us from captivity, made
covenant to be our sovereign God, and spoke to us through your
prophets.

And so, with your people on earth and all the company of heaven, we praise your name and join their unending hymn:

Holy, holy, holy Lord, God of power and might,
heaven and earth are full of your glory,
Hosanna in the highest.
Blessed is the one who comes in the name of the Lord.
Hosanna in the highest.

Holy are you, and blessed is your Son Jesus Christ. By the baptism of his suffering, death, and resurrection you gave birth to your Church, delivered us from slavery to sin and death, and made with us a new covenant by water and the spirit. On the night in which he gave himself up for us, our Lord Jesus took bread, gave thanks to you, broke the bread gave it to his disciples, and said: “Take, eat; this is my body which is given for you. Do this in remembrance of me.”
 Likewise, when the supper was over, he took the cup, gave thanks to you, gave it to his disciples, and said: “Drink from this, all of you; this is my blood of the new covenant, poured out for you and for many for the forgiveness of sins. Do this, as often as you drink it, in remembrance of me.”

And so, in remembrance of these your mighty acts in Jesus Christ, we offer ourselves in praise and thanksgiving as a holy and living sacrifice, in union with Christ’s offering for us, as we proclaim the mystery of faith:

Christ has died;
Christ is risen;
Christ will come again.

Pour out your Holy Spirit on us gathered here, and on these gifts of bread and wine. Make them be for us the body and blood of Christ, that we may be for the world the body of Christ, redeemed by his blood. By your Spirit make us one with Christ, one with each other, and one in ministry to all the world, until Christ comes in final victory and we feast at his heavenly banquet.

Through your Son Jesus Christ, with your Holy Spirit in your Holy Church, all honor and glory is yours, Almighty God, now and forever.

Amen

]]>
/?feed=rss2&p=6393 1