Dzisiaj Gromnicznej – nazwanej tak od zapalania świec, składania ich w ofierze, święcenia ich i noszenia ich w procesji; (…) – aby pokazać, że długo wyczekiwana Światłość Pogan teraz nadeszła, teraz nabrała kształtu i zaświeciła jaśniej niż słońce w południe i możemy wziąć ją w ręce. Zostawmy ceremonię, zachowajmy istotę; zapalmy dwie świece wiary i dobrych uczynków, zapalmy je ogniem miłosierdzia; nośmy je płonące w naszych rękach, jak nakazuje nam Chrystus; wyjdźmy Mu na spotkanie „z zapalonymi lampami”; poświęćmy je też, wszystkie nasze uczynki i działania, naszymi modlitwami; ofiarujmy je, wszystkie nasze uczynki i działania, naszymi modlitwami; ofiarujmy je na ołtarzach Boga naszego zbawienia, jak mówi św. Bernard, niczym w procesji, „ramie w ramię”, złączeni w pokoju i jedności; świeca wiary ukaże nam Go wtedy, zaś świeca miłosierdzia oświetli Mu drogę w wasze ramiona, abyśmy Go mogli objąć. Obejmujemy to, co kochamy, bierzemy w ramiona tego, kogo kochamy; tak więc kochajmy Jezusa i obejmijmy Jezusa – kochajmy Jezusa i weźmy Jezusa – kochajmy Jezusa i weźmy go w nasze ręce, i w nasze ramiona, i w nasze usta, i w nasze serca.
Z kazania Marka Franka, 1612-1665, anglikańskiego teologa, jednego z Caroline Divines .
Święto Ofiarowania Pańskiego, powszechnie nazywane Matki Bożej Gromnicznej, upamiętnia ofiarowanie Chrystusa w świątyni oraz rytualne oczyszczenie Dziewicy Marii. Mniszka Egeria, pisząca około 380 r., składa świadectwo o tym, że Święto Ofiarowania obchodzono w Kościele jerozolimskim. Przypadało ono na 14 lutego.
Czterdziesty dzień po Epifanii jest bez wątpienia świętowany tutaj z najwyższą czcią, bowiem tego dnia odbywa się procesja, w której wszyscy biorą udział w Bazylice Zmartwychwstania i wszystko jest czynione w swoim porządku z największą radością, zupełnie jak na Wielkanoc. Wszyscy kapłani, a po nich biskup, nauczają, zawsze obierając sobie za temat tę część Ewangelii, w której Józef i Maria przynieśli Pana do Świątyni w czterdziestym dniu, a Symeon i Anna prorokini, córka Fanuela, ujrzeli go, rozważając słowa, które oni wypowiedzieli zobaczywszy Pana, oraz tę ofiarę, którą uczynili Jego rodzice. A gdy wszystko, co nakazuje zwyczaj, zostało wykonane w porządku, sprawuje się sakrament i zgromadzenie zostaje rozpuszczone.
Na terenach, gdzie narodziny Chrystusa obchodzono 25. grudnia, Święto Ofiarowania zaczęto obchodzić 2. lutego, jak to się dzieje po dziś dzień na zachodzie. W 542 r. cesarz Justynian wprowadził święto w całym Imperium Wschodniorzymskim w podzięce za zakończenie wielkiej zarazy, która dotknęła Konstantynopol. Być może to wówczas papież Grzegorz I przeniósł je do Rzymu.
Nazwa Matki Bożej Gromnicznej [ang. Candlemas, dosł. msza świec] pochodzi od czynności wiążących się z tym świętem. Gromnice to duże woskowe świece, które zyskały to miano, ponieważ wierzono, że chronią od uderzeń pioruna. W Kościele zachodnim procesja z zapalonymi świecami stała się obrzędem charakterystycznym dla tego święta. W czasie tej procesji, która upamiętnia wkroczenie Chrystusa do świątyni, śpiewa się hymn Nunc Dimittis.
Teraz o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twego Słowa.
Bo moje oczy, ujrzały Twoje zbawienie, Któreś przygotował wobec wszystkich narodów.
Światło na oświecenie pogan, i chwałę Ludu Twego, Izraela!
Wydarzenia religijne i liturgiczne, które tworzą kontekst tej pieśni, to tradycyjne ceremonie żydowskie, które mają miejsce po narodzinach dziecka. Aczkolwiek nie zostały one jasno opisane przez Łukasza, który sam nie był Żydem, trzy kluczowe obrzędy żydowskie miały miejsce w życiu Marii, Józefa i Jezusa. Pierwszy to obrzezanie, które odbywało się ósmego dnia po narodzinach. To wówczas niemowlę otrzymywało imię. Uważano je za tak święte wydarzenie, że mogło ono nawet być sprawowane w szabat. Drugim obrzędem było odkupienie pierworodnego, gdy niemowlę ofiarowano Bogu w miesiąc po narodzinach. Ten obrzęd oznaczał „wykupienie” czy „odkupienie” dziecka od Boga przez ofiarę. Ten symboliczny akt stanowił uznanie, że dziecko należy do Boga, a rodzice musieli zapłacić za nie pięć szekli. Nawiasem mówiąc, zgodnie z prawem żydowskim można było to uczynić jedynie wtedy, gdy dziecko było wolne od wszelkiej fizycznej skazy.
Trzeci obrzęd religijny po narodzinach dziecka służył oczyszczeniu matki. Miał on miejsce czterdzieści dni po narodzinach syna, bądź osiemdziesiąt dni po narodzinach córki. Przed tym wydarzeniem matkę uważano za rytualnie nieczystą i nie pozwalano jej wchodzić do świątyni. Na zakończenie „okresu nieczystości” rodzice mieli przynieść jagnię na ofiarę całopalną oraz gołębia lub synogarlicę na ofiarę za grzechy. Jeżeli jagnię było za drogie, wolno było przynieść drugiego gołębia lub synogarlicę, i tak właśnie najprawdopodobniej uczynili Maria i Józef. To za sprawą tego trzeciego obrzędu znaleźli się w świątyni i spotkali Symeona na jej dziedzińcu. W tym czasie świątynia była prawie gotowa i wznosiła się niczym błyszczący biały klejnot, zdobiąc północnozachodni narożnik miasta, zaś dla wszystkich pobożnych Żydów stanowiła samo centrum świata. Rozrastającą się enklawę opasywał labirynt kolumnowych portyków i bram. To właśnie tam, gdy Maria i Józef stali z dzieckiem na Dziedzińcu Kobiet, podszedł do nich starzec o imieniu Symeon, jeden z najpobożniejszych ze wszystkich. Wziąwszy dziecko w ramiona, śpiewa on pieśń, przepełnioną, jak to hebrajska poezja, językiem zaczerpniętym z Pism, tworzącym ścisłe paralele ze słowami Księgi Izajasza. Kim był Symeon? Często pisano o nim w literaturze i regularnie nawiązywano doń w średniowiecznej poezji. Artyści przez wieki niezmordowanie próbowali uchwycić święty ogień w jego oczach, gdy śpiewa swoją pieśń. Być może najbardziej rzucającej na kolana próby podjął się holenderski malarz Rembrandt, który malował tę scenę cztery razy w życiu. Zazwyczaj uważa się, że Symeon był kapłanem, ponieważ pojawia się w świątyni i bierze dziecko w ramiona, co może być uważane za czynność kapłańską. Często wyobrażano go sobie również jako starca, ponieważ dowiadujemy się, że tak długo czekał na nadejście Mesjasza. Św. Augustyn, wygłaszając kazanie w północnoafrykańskiej Kartaginie na początku V w., mówił o Symeonie jako „wiekowym” i „długowiecznym”. Co więcej, wraz z Symeonem spotykamy Annę, kobietę, o której mówi się, że ma osiemdziesiąt cztery lata. To cudowna scena, charakteryzująca się całą tą głębią i tajemniczością, której można oczekiwać. Nieomal wyczuwamy chemię tego momentu, kiedy ten stary, zacny, świątobliwy, zgarbiony mężczyzna bierze tego chłopczyka w ramiona i błogosławi. W ten sposób nie tylko chłopczyk uzyskuje błogosławieństwo, ale również wiekowy święty. Symeon najwyraźniej doświadcza czegoś cudownego. To moment łaski w tej wspaniałej świątyni, gdy dziecię Mesjasz pojawia się w jego ramionach i w jego sercu. W odpowiedzi śpiewa on pieśń, której nigdy nie przestano śpiewać w całym chrześcijańskim świecie.
Z Songs in Waiting: Spiritual Reflections on the Middle Eastern Songs Surrounding Christ’s Birth by Paul-Gordon Chandler. Copyright © 2009. Za pozwoleniem Church Publishing Incorporated , New York, NY.
Źródło
Z biegiem czasu rozwinęły się rozmaite spojrzenia na dzisiejsze święto w różnych tradycjach duchowych. Niektóre z nich są starsze aniżeli historia opowiadana w Ewangelii.
W Irlandii ten dzień nazywany jest Imbolc i rozpoczyna się od zachodu słońca 1. lutego, trwając do zachodu słońca 2. lutego. Istnieje kilka poglądów na pochodzenie tej nazwy: od Ol-melc (mleko owcy), ponieważ owce przechodzą w tym czasie laktację, od Im-bolg (wokół brzucha) na cześć rosnącego brzucha bogini ziemi oraz od folcaim (umywam) z powodu obrzędów oczyszczenia, które miały miejsce w tym czasie. Wszystkie te wyjaśnienia zawierają motywy tego święta.
1. lutego przypada dzień św. Brygidy, która rozpoczęła swój żywot jako pogańska bogini, a zakończyła jako chrześcijańska święta. Była boginią ognia i płodności. W jej świątyni w Kildare dziewice strzegły wiecznego ognia. W święto obmywano jej figurę w morzu (oczyszczenie), a potem przenoszono w wózku przez pola w otoczeniu świec. Legendy o bogini Brigid zaczęto stopniowo wiązać z (cokolwiek fikcyjną) św. Brygidą, która założyła pierwszy konwent klasztorny w Irlandii, (gdzieżby indziej?) w Kildare. Na uczczenie święta św. Brygidy ludzie wystawiają na parapecie bochen chleba dla niej samej oraz kolbę kukurydzy dla jej białej krowy – ofiary dla bogini ziarna, tak samo jak bochen zakopywany w pierwszej bruździe. Miesza się z tym niewielką ilość specjalnych ziaren, aby je zasiać. Snopy pszenicy zaplata się w kształt litery X, aby ochraniały dom przed ogniem i piorunami. Na Wyżynach kobiety ubierają lalkę zrobioną z kukurydzy, bądź ostatni snop (pozostały z Lammas czy z równonocy jesiennej), w suknię ślubną i umieszczają ją w koszu, który jest nazywany łożem ślubnym. Na nim kładzie się różdżkę, świecę albo inny przedmiot falliczny, a Panna Młoda jest zapraszana, bowiem jej łoże jest gotowe.
Jeszcze inną wizję znaleźliśmy na stronie holenderskiego Kościoła Liberalnokatolickiego. Święto Matki Bożej Gromnicznej zostało tutaj umieszczone w dłuższym ciągu dorocznych świąt światła:
Obchodzimy Matki Bożej Gromnicznej w 40. dniu po Bożym Narodzeniu. 40 dni przed Bożym Narodzeniem miało miejsce święto światła zwane św. Marcinem. W ten dzień dzieci wychodzą z pięknymi lampami w ciemny jesienny wieczór. Lampa jest zrobiona z wydrążonej brukwi lub dyni, ozdobionych wprawną ręką i przystosowanych do noszenia na patyku.
„Bulwa” jest symbolem słonecznego ciepła, wzrostu, rozkwitu, siły, barwy i ognia powstałych za sprawą letniego słońca. Łączymy się z nimi, wydrążając te owoce i tworząc w nich w ten sposób wolną przestrzeń, aby światło mogło się z nami połączyć. Oczywiście światło lampy gaśnie jeżeli nie uchronimy go przed wiatrem, zaś świeca może się wypalić. Potrzebna jest siła ludzkiej woli, aby światło płonęło. Wtedy może się ono z nami połączyć. Światło słoneczne może zostać zinternalizowane w naszych sercach. Pełni oczekiwań, wnosimy to światło do środka zimy. Wówczas nasze serce, wypełnione światłem, otwiera się ku dzieciątku Chrystusowi. To nowy zalążek życiodajnego światła. Jeśli wszystko poszło dobrze, wyszliśmy z tych zmagań wzmocnieni.
Czy tak jest?