The English version of this article is to be found here .
O Panie i Ojcze, nasz Królu i Boże, przez którego łaskę Kościół został wzbogacony wspaniałą nauką i wymownym kaznodziejstwem Twego sługi Lancelota Andrewesa, a jeszcze bardziej jego przykładem biblijnej i liturgicznej modlitwy: upodobnij nasze życie, jak jego, do obrazu Chrystusa, aby nasze serca miłowały Cię, nasze umysły służyły Ci, a nasze usta ogłaszały wspaniałość Twojej łaski; przez Jezusa Chrystusa naszego Pana, który żyje i króluje z Tobą i Duchem Świętym, jeden Bóg, teraz i zawsze. Amen.
Z uwagi na przypadającą w dniu dzisiejszym pamiątkę Lancelota Andrewesa (1555-1626) postanowiliśmy poświęcić trochę uwagi temu jednemu z najważniejszych twórców anglikańskiej drogi . W Polsce postać biskupa Lancelota Andrewesa jest właściwie całkowicie nieznana, ale jak się okazuje również anglikanie zazwyczaj nie wiedzą zbyt wiele o swoim przodku w wierze, którego twórczość inspirowała T. S. Eliota czy Mikołaja Łosskiego. Poniżej zamieszczamy tekst autorstwa dr Marianne Dorman, wybitnej znawczyni Lancelota Andrewesa. Polecamy również dłuższą wizytę na stronie dr Dorman, na której można znaleźć fragmenty pism Andrewesa i dalsze teksty mu poświęcone.
25 września większość Wspólnoty Anglikańskiej obchodzi pamiątkę dnia, w którym zmarł Lancelot Andrewes. Arcybiskup Laud wyraził to bardzo prosto w swoim dzienniku: „W poniedziałek, około czwartej nad ranem, zmarł Lancelot Andrewes, najgodniejszy biskup Winchesteru, wspaniałe światło świata chrześcijańskiego”. (Laud 3,126). I jakimż światłem był on w swoim czasie i jest nadal. Ci, którzy cenią sobie katolickość Kościoła i piękno świętości w nabożeństwie, również okazują wdzięczność w tym dniu temu, kto ocalił katolickie dziedzictwo angielskiego Kościoła w latach jego kształtowania się w okresie reformacji elżbietańskiej.
Andrewes rozpoczął swoją służbę (która miała trwać pięćdziesiąt lat) około 1578 r., w czasie gdy purytanie próbowali najusilniej, zwłaszcza za pomocą pamfletów i parlamentów, ukształtować angielski Kościół na genewską modłę. Oznaczałoby to porzucenie biskupiej i apostolskiej posługi, Modlitewnika, bagatelizację sakramentów i demontaż struktury katedralnej. Ich żądania były jednak zawsze udaremniane przez królową Elżbietę. Ona i arcybiskup Canterbury (Whitgift) powołali Andrewesa na jednego ze swych kapelanów i polegali na jego talencie jako kaznodziei i teologa, by stawić czoła wielu zagadnieniom podnoszonym przez purytanów pod koniec XVI stulecia. Dlatego nacisk w jego kazaniach i wykładach, a później w biskupich artykułach wizytacyjnych, spoczywał zawsze między innymi na tym, aby nakazane przez Modlitewnik nabożeństwa były prowadzone przez odpowiednio ordynowanego duchownego, by z czcią sprawowano Eucharystię, chrzczono niemowlęta, odmawiano codzienne modlitwy i udzielano duchowych porad gdy była taka potrzeba.
Nie da się czytać kazań Andrewesa ani używać jego modlitw, nie będąc świadomym centralnego miejsca Eucharystii w jego życiu i nauczaniu. Stanowiła ona serce kultu we wczesnym Kościele gdy lokalny biskup i lud spotykali się nieustannie, by celebrować chwalebną śmierć Chrystusa i spożywać Jego najświętsze Ciało i Krew. To spożywanie wyszło z użycia w średniowiecznym Kościele i zostało zastąpione przez adorację Hostii w momencie podniesienia w trakcie Kanonu. Dla Andrewesa Eucharystia była miejscem spotkania tego, co nieskończone z tym, co skończone, boskiego i ludzkiego, nieba i ziemi. „Błogosławione tajemnice … pochodzą z wysokości; ‘Chleb, który zstąpił z Nieba’, Krew, która została wniesiona ‘do miejsca świętego’. I, dodam, ubi Corpus, ubi sanguis Christi, ibi Christus (gdzie Ciało, gdzie krew Chrystusowa, tam Chrystus)”. My tutaj „na ziemi … nigdy nie jesteśmy tak blisko Niego, ani on tak blisko nas, jak wtedy i tam”. Tak więc to do ołtarza musimy podejść „po tę błogosławioną jedność [która] jest najwyższą doskonałością, do jakiej możemy w tym życiu dążyć”. W odróżnieniu od współczesnych sobie purytanów, to nie kazalnica lecz ołtarz, mieniący się swoimi świecami i pateną, z kadzidłem unoszącym się ku Bogu, był miejscem, w którym skupiała się liturgia kaplicy Andrewesa.
Przyczyną, dla której Andrewes przykładał tak dużą wagę do nabożnej postawy w kulcie było przekonanie, że gdy oddajemy chwałę Bogu, czynimy to całym naszym jestestwem, to znaczy, zarówno cieleśnie jak i duchowo. W czasach, gdy mało znaczenia nadawano starym zewnętrznym formom pobożności, Andrewes utrzymywał: „skoro On ukształtował to ciało Twoje i wszystkie członki jego, niech będzie Mu dana chwała od głowy i kolona, i każdego innego członka”.
Przez te pięćdziesiąt lat posługa Andrewesa dotykała wszystkich obszarów życia. Był kapelanem rządzących monarchów przez czterdzieści lat; stałym kaznodzieją nadwornym, szczególnie Jakuba I; wikariuszem ważnej londyńskiej parafii św. Idziego w Cripplegate; i prebendarzem katedry św. Pawła przez piętnaście lat. Był także magistrem Pembroke College w Cambridge przez podobny okres; prebendarzem a następnie dziekanem Opactwa Westminsterskiego przez osiem lat; jałmużnikiem i dziekanem Royal Chanel i w końcu przez dwadzieścia dwa lata biskupem. W ten sposób nie tylko zajmował wpływowe pozycje, lecz również pełnił posługę wobec wielu, którzy zajmowali ważne pozycje w państwie. Jednak członkowie wspólnot, którymi się opiekował, pochodzili z różnych obszarów życia, oprócz rodziny królewskiej, polityków i szlachty, byli wśród nich aktorzy, artyści, muzycy, studenci, zwykły lud i duchowieństwo. Współcześni podziwiali jego kaznodziejstwo i pobożność oraz niecierpliwie oczekiwali publikacji jego kazań. Gdy był prebendarzem ławy św. Pankracego w katedrze św. Pawła odnowił dawny urząd spowiednika. W związku z tym, “zwłaszcza w okresie Wielkiego Postu, przechadzał się jak należy w określonych godzinach w jednej z naw kościoła, tak że gdy ktoś przyszedł do niego po duchową poradę i pociechę, jak czynili niektórzy, aczkolwiek niewielu, mógł im ich udzielić”.
Nie jest więc zaskakujące, że dla wielu w XVII w. Andrewes był autorytetem w sprawach kultu, tak że to, co praktykował w swojej pięknej kaplicy, zaprojektowanej dla potrzeb katolickiego nabożeństwa, stawało się ich standardem celebracji Liturgii. Jego zanurzenie w naukach Ojców i liturgiach Kościołów zarówno Wschodu jak i Zachodu powodowało, że w swoim zamiarze i formie szedł śladem Modlitewnika z 1549 r. raczej niż tego z 1559 r. Jego praktyka ukształtowała szkocki Modlitewnik z 1637 r. (zaadoptowany przez amerykański Kościół Episkopalny w roku 1789) i doprowadziła do zmiany kształtu liturgii angielskiego Kościoła w 1662. Modlitewnik z 1662 r., idąc śladem praktyk Andrewesa, przywrócił w rubrykach gesty w czasie ofiarowania i konsekracji. Od tego czasu wszystkie wydania Modlitewnika tworzone w różnych częściach Wspólnoty Anglikańskiej są bliższe wydaniu z 1549 r. – liturgii, która w oczach Cranmera była jedynie zapchajdziurą, lecz dla Andrewesa odzwierciedlała ponad tysiącletnie praktyki i wierzenia Kościoła.
Jako kaznodzieja Andrewes był wysoce uznawany przez współczesnych i następne pokolenia. W naszych czasach T.S. Eliot nawiązywał do Andrewesa jako do „pierwszego wielkiego kaznodziei Angielskiego Kościoła Katolickiego”, który zawsze przemawiał „jako człowiek, który ma za sobą ukształtowany Kościół widzialny, który przemawia z dawnym autorytetem i nową kulturą”, podczas gdy jego kazania „równają się z najlepszą angielską prozą jego czasów, wszystkich czasów”. Jego kazania odzwierciedlały zarówno nauczanie wiary katolickiej w zgodzie z Ojcami [Kościoła], jak również to, że doceniał piękno, podobnie jak jego wiedzę o handlu, sztuce, teatrze, nawigacji, hodowli, nauce, astronomii, kosmografii, rybołówstwie, przyrodzie, transporcie a nawet nowych odkryciach geograficznych.
Jednak sam Andrewes powiedziałby, jak w istocie powiedział do Sir Francisa Walsinghama, że całe swoje życie i nauczanie zawdzięczał Ojcom, zwłaszcza wschodnim. Wystarczy być w miarę obeznanym z Ojcami [Kościoła], by dostrzec w jak wielkim stopniu ich nauczanie było przez niego głoszone. Na przykład nauczanie Ojców Kapadockich na temat Eucharystii, Trójcy Świętej i chrystologii, św. Cypriana o modlitwie, św. Anzelma o grzechu i św. Bernarda o odkupieniu.
Nie ma więc wątpliwości, że Andrewes postrzegał siebie samego jako przedstawiciela długiej tradycji chrześcijańskiej osadzonej w starożytności i jako częstkę cudu i piękna stworzenia. Jak powiedział o nim dziekan Church: „… czuł się, nawet w modlitwie prywatnej, jednym z członków wielkiego ciała Bożego stworzenia i Bożego Kościoła. Przypominał sobie o tym, tak samo jak o Przedmiocie swego kultu, w wyznaniu swej wiary. Odnosił się do tego w swoich szczegółowych i krótkich modlitwach przyczynnych”. W rzeczy samej, Andrewes był człowiekiem modlitwy i nauki, którego kaznodziejstwo i pobożność była dostrzegana nawet w dalekiej Wenecji. W każdym dniu swojego życia, od czwartej nad ranem do południa, spędzał czas na modlitwie i studiach. Szkoda, że tak niewielu anglikanów wie cokolwiek o tym najważniejszym teologu czasów reformacji w Anglii czy o jego dziedzictwie. Okres, w którym Andrewes żył, był być może złotym wiekiem tego, co stało się znane jako anglikanizm.
Źródło
Interesujące podsumowanie teologii Andrewesa znaleźliśmy w pracy magisterskiej ks. Davidsona R Morse’a Lancelot Andrewes’ Doctrine of the Incarnation .
Inkarnacyjna teologia Lancelota Andrewesa jest jego najbardziej trwałym wkładem w Kościół. Głęboko zakorzeniony w Piśmie Świętym i Ojcach Kościoła, Andrewes używał swego wpływu jako największy kaznodzieja swoich dni by stworzyć przymierze pomiędzy angielskim Kościołem a patrystycznym akcentowaniem tajemnicy Wcielenia. Andrewes był wyjątkowo świadom obecności Boga objawiającej się w Kościele przez Wcielenie i świadectwo Ducha Świętego. Jego akcentowanie tajemnicy wcielenia, jego zachęta do życia sakramentalnego oraz jego nadzieja na ostateczne ponowne zjednoczenie ludzkości z Bogiem, stały się darami wyznaczającymi anglikańską drogę. Dla Andrewesa złączenie boskiej natury z naturą ludzką jest wydarzeniem określającym ludzką historię. W tym złączeniu wiążą się ze sobą samoobjawienie Boga, zbawienie ludzkości oraz ponowne zjednoczenie Boga i ludzi. Jezus Chrystus objawia wieczną miłość Ojca do ludzkości, nie szczędzącą niczego dla pojednania ze stworzeniem. Chrystus objawia także otchłań, w którą wkroczył Bóg by zbawić świat. Wreszcie, to złączenie jawi się niczym otwarte drzwi, pomost, przez który ludzkość może powrócić do wspólnoty z Bogiem.
Dlatego Andrewes wzywa chrześcijan do życia sakramentalnego. Jako środki łaski sakramenty czynią Chrystusa prawdziwie obecnym przez moc Ducha Świętego. Przez chrzest ludzkość zostaje zjednoczona z Ciałem Chrystusa, którym jest Kościół. Przez Eucharystię ludzkość czyniona jest uczestnikiem boskiej natury dzięki spożywaniu duchowego ciała i krwi Chrystusa. Sakramenty przypieczętowują połączenie Boga i człowieczeństwa.
Wreszcie nacisk jaki Andrewes kładzie na ogromne znaczenie Wcielenia prowadzi go w końcu do przebóstwienia. Odpuszczenie grzechów to za mało jak na spełnienie tak wspaniałej tajemnicy jak wcielenie. Boże zwycięstwo w osobie Jego Syna sięga o wiele dalej aniżeli zwykłe odpuszczenie grzechu Adama i Ewy. Dzięki zjednoczeniu dwóch natur w Chrystusie, człowieczeństwo ma prawo powoływać się na osobę Chrystusa i Jego dziedzictwo. Ponieważ Chrystus jest Synem Bożym, ludzkość może pretendować do przysposobienia na synów Bożych.
Źródło
Pan posyła w odpowiednim czasie i miejscu ludzi, którzy są Jego Darem, poprzez swoje zaangażowanie w życie Kościoła. Taką osobą jest niewątpliwie bp Lancelot Andrews. Przyłączam się do dziękczynienia Panu za dar tej Osoby. Ten artykuł zmuszaa mnie także do refleksji, co ja mogę zrobic dla Pana i jego Kościoła?…
Dzięki za ten artykuł…
bardzo ciekawy wpis, dziękuję za przybliżenie tej postaci. właściwie z wszystkim, co tu zostało opisane, się zgadzam, poza ostatnim akapitem traktującym o przebóstwieniu. w moim odczuciu byłby to jednak jeden krok za daleko, byłoby to zbytnie rozmycie granicy między Stwórcą a stworzeniem…
jeśli dobrze zrozumiałem, w średniowieczu nie tylko zaprzestano udzielania wiernym komunii pod postacią wina, ale nawet w ogóle zrezygnowano z aktywnego udziału wiernych w komunii, czy tak? czy taka sytuacja odnosi się wyłącznie do Anglii, czy też była bardziej rozpowszechniona? byłbym wdzięczny za odpowiedź, o ile oczywiście pozwala na to dostępność źródeł.
Dziekujemy za reakcje. Przebostwienie to temat-rzeka. W ortodoksyjnej formie nie oznacza ono zatarcia roznicy (lepiej mowic o roznicy anizeli o granicy) miedzy Stworca i Stworzeniem, poniewaz (jak to ujal sw. Grzegorz Palamas) polega na ogarnieciu czlowieka Bozymi niestworzonymi ‘energiami’, ktore, aczkolwiek Boze, sa jednak rozne od Jego istoty. Na chrzescijanskim Wschodzie to bardzo powszechne podejscie, ktorego pierwociny znajdujemy juz u sw. Atanazego (jednego z ojcow ortodoksji), ktory powiedzial: ‘Bog stal sie czlowiekiem, aby czlowiek stal sie bogiem’. Andrewes jest jednym z niezbyt wielu (ale zarazem coraz wiecej!) zachodnich teologow, ktory podejmuje ten temat.
Jesli chodzi o komunie to rzeczywiscie u progu sredniowiecza na calym Zachodzie zanika zwyczaj udzielania wiernym komunii ‘sub utraque specie’. Powody tego sa rozne. Z jednej strony czysto ‘techiczne’ – wio bylo trudniejsze w przechowywaniu, psulo sie. Z drugiej strony postepujaca klerykalizacja Kosciola sprawia rosnace zapotrzebowanie na dystynkcje pomiedzy klerem i laikatem.
Nieprzystepowanie wiernych do komunii to jeszcze inna kwestia, aczkolwiek laczaca sie z poprzednia. Swego czasu zamiescilismy fragmet interesujacego tekstu prawoslawnego teologa, ks. Jerzego Klingera na ten temat. Kliknij na tagi: Jerzy Klinger i Eucharist, na pewno go znajdziesz. Klinger pokazuje jak to sie stalo, ze chrzescijanie stopniowo zaczeli sie uwazac za ‘niegodnych’ i zaprzestali praktyki czestej komunii i dokonuje teologicznej krytyki tego zjawiska. Pozdrawiam.
Pingback: Kalendarz Liturgiczny: Tydzień po XVII Niedzieli po Zesłaniu Ducha Świętego (23 września – 29 września) |