Wszystkim naszym Przyjaciołom i Czytelnikom przesyłamy najserdeczniejsze życzenia obfitości Bożych błogosławieństw z miejscowości Stráž pod Ralskem w północno-zachodnich Czechach, gdzie spędzamy kilkudniowe wakacje.
1 stycznia to nie tylko Nowy Rok. W kalendarzu liturgicznym przypada dziś Uroczystość Obrzezania i Nadania Dzieciątku Imienia Jezus. Obrzezanie Jezusa widziano w tradycji, jak pokazuje na przykład czternastowieczna Złota Legenda , jako moment, w którym po raz pierwszy przelana została krew Chrystusa, co stanowiło zarówno początek procesu naszego odkupienia, jak i ukazanie pełnego człowieczeństwa Chrystusa oraz Jego posłuszeństwa Bożemu Prawu.
Jednocześnie jest to w tradycji dzień poświęcony Marii pod Jej najprostszym i najpopularniejszym wezwaniem Bożej Rodzicielki (Theotokos). Nieco więcej materiału do refleksji na temat tego drugiego aspektu dzisiejszego dnia może dostarczyć Wam tekst , który opublikowaliśmy jakiś czas temu. Dzisiaj natomiast chcielibyśmy poświecić uwagę temu, czym właściwie jest imię i jakie znaczenie ma nadanie imienia. Interesujące przemyślenia na ten temat znaleźliśmy w książce Journey Into Christ często goszczącego na naszym blogu episkopalnego teologa ks. Alana Jonesa.
In principio erat verbum; En arche en ho logos: w zasadzie, u zarania wszystkiego, u podstaw, znajduje się twórcze Słowo, tajemnica. Teologia, jak dawno temu zauważył Paul Tillich, podchodzi w sposób racjonalny (logos) do tajemnicy (theos). Czym zatem jest to słowo? Co znajduje się w sercu istnienia? W judaizmie jest to imię Boże. To Tao, którego nie można wymówić, Brahman w hinduizmie, Ungrund u Jakuba Boehme, Wieczne Ty Martina Bubera. Dla Bonhoeffera był tym “człowiek dla innych” i to “człowiek dla innych” było odpowiedzią, której Bonhoeffer udzielał na pytanie “kim jest Bóg?”. Prawdziwego imienia Boga nie można wymówić. Mojżesz zapytał Boga o Jego imię. Odpowiedź brzmiała: “Jestem, który jestem” (Ex 3:14). Boga chrześcijan nie da się nazwać, nie da się Nim manipulować. Ponieważ zostaliśmy uczynieni na obraz Boga, któremu nie da się nadać Imienia, nikt nie może ostatecznie i nieodwołalnie nadać imienia nam. Nasze rzeczywiste imię znajduje się poza zasięgiem manipulacji i kontroli. Kiedy nazywamy naszego boga, możemy być pewni, że oddajemy cześć bałwanowi. “Si comprehendis non est Deus”, brzmi wielka zasada św. Augustyna: jeśli sądzisz, że zrozumiałeś, to nie jest to Bóg.
Dla chrześcijan theos (tajemnica) znajduje się w konkretnym historycznym objawieniu jedności całego rodzaju ludzkiego z tą tajemnicą (Christos), która jest z kolei nierozerwalnie związana z osobą Jezusa. On jest słowem Boga skierowanym do nas w czasie i przestrzeni, w którym została objawiona tajemnica naszej prawdziwej tożsamości.
Moc słowa, nadawania imienia, nie jest oczywiście ograniczona do chrześcijaństwa czy judaizmu. Odnajdujemy ją we wszystkich religiach a badania antropologiczne wskazują na jej uniwersalny charakter. Nazwy są, jak się zdaje, nierozerwalnie związane z rzeczami, a nasz niedobór sensu ma bezpośrednio do czynienia ze zubożeniem języka.
W kabale nawet dźwięk i forma liter alfabetu są postrzegane jako prawdziwe postaci, które konstytuują rzeczywistość. Alef, Beth, Gimmel,Daleth: zawierają wszelkie tajemnice całego wszechświata. Istniała wiara, że sam alfabet hebrajski stanowił środek, za pomocą którego objawione zostało boskie imię samo w sobie.
Tytuł Baal Szem (Mistrz Imienia) nadawano tym, którzy znali prawdziwe imię istot i rzeczy. Nadaje się je tylko tym, którzy żyją w intymnej łączności z tajemnicą wszechświata. Zadaniem Baal Szema polega na przybliżaniu imion ludzi i rzeczy do tego jednego Imienia i, w ten sposób, na byciu środkiem, za pomocą którego wszystko zostaje zjednoczone z Bogiem. Właściwe wymawianie imion jest bardzo istotne. Ponieważ brzmienie imienia kształtuje rzeczywistość, mamy dziwny stosunek do naszych przyjaciół i znajomych. Czasami mówimy: “On ma na imię Algernon, ale nie wygląda na Algernona, raczej na Freda”.
W tradycji tantrycznej sanskryt stanowi święty język a właściwe wymówienie imienia jakiegokolwiek boga powoduje jego pojawienie się. Imię jest słyszalną formą boga. Najwyższym słowem, którego manifestacją jest cały wszechświat, widzialny i niewidzialny, jest logos. W tradycji indyjskiej jest to mistyczna sylaba aum bądź om. Tak jak pojedyncza sylaba om stanowi werbalną manifestacją całego wszechświata, tak moje imię jest werbalnym objawieniem mojej własnej wewnętrznej jaźni i źródłem wielkiej siły duchowej.
Każde nadanie imienia, każdy język posiada tę tajemniczą jakość. Postrzegając słowo w jego właściwej formie, zdajemy sobie sprawę, że znajdujemy się w obecności tego, co święte. Słowa mają swoją własną siłę i własne życie, i zawsze mówimy więcej, aniżeli sądzimy.