Chociaż już na przełomie XVIII i XIX w. wielki niemiecki teolog, filozof i biblista, Friedrich Daniel Ernst Schleiermacher , podkreślał, że religia stanowi niezależne i autonomiczne doświadczenie, które kieruje się swoimi własnymi prawami i nie pochodzi z żadnego innego źródła oprócz niej samej, ciągle można spotkać się z opinią, że źródłem religii jest ludzki lęk przed rzeczywistością. Ludzi religijnych postrzega się jako lękliwych słabeuszy, którzy w obliczu niebezpieczeństw i trudności wymyślają sobie boskiego obrońcę. Teza ta powraca ze zdumiewająca uporczywością również w tzw. nowym ateizmie, np. u Dawkinsa. Kilka dni temu znaleźliśmy w internecie książkę In the Pronaos of the Temple of Wisdom autorstwa niemieckiego lekarza, teozofa i okultysty, Franza Hartmanna . Poniższy fragment pochodzi ze wstępu do niej. Sądzimy, że jest wart przemyślenia.
W popularnych obecnie książkach zajmujących się pochodzeniem religii znajdujemy twierdzenie, że wywodzi się ona z lęku. Opisuje się w nich jak nasi przodkowie, znajdujący się jeszcze na prymitywnym poziomie rozwoju i nie mający dostępu do tego, co objawia nam nowoczesna nauka, widzieli błyskawicę, słyszeli odgłos gromu i obserwowali inne zjawiska naturalne, których pochodzenia nie mogli wyjaśnić, przez co dochodzili do logicznego wniosku, że muszą być one produktami jakiejś pozakosmicznej, nadnaturalnej siły intelektualnej, która może pewnego dnia zechcieć zniszczyć ich dobytek i dlatego trzeba jej schlebiać i ją przebłagać, by zachowała dobry nastrój.
Tego rodzaju naukowe wyjaśnienie pochodzenia religii i wiary w Boga może satysfakcjonować spekulatywny umysł racjonalisty i myśliciela, który, pędząc życie w księżycowej poświacie swej własnej wyobraźni, nie odbiera światła wiedzy, które przynależy do ludzkiego ducha. Taka teoria nie będzie jednak satysfakcjonowała serca, w którym wciąż znajduje się choćby iskra boskiego życia i które dlatego wyczuwa obecność uniwersalnej i wyższej siły, nie będącej produktem natury, lecz przewyższającej ją. Religia, która miałaby wyłącznie takie logiczne pochodzenie byłaby rzeczywiście całkowicie fałszywą religią diabła. Byłby to wyłącznie system, nauczający jak można oszukać Boga i wieczną sprawiedliwość. Prawdziwa religia nie ma do czynienia ani z lękiem ani z logiczną spekulacją i wywodzi się w rzeczywistości od fundamentalnej relacji ludzkiej duszy do boskiego pochodzenia duchowej siły, która ją zamieszkuje. To sam boski duch w człowieku rozpoznaje za jego pomocą obecność uniwersalnego ducha w naturze. Ta boska siła jest prawdziwie “okultystyczna”, ponieważ nie da jej się ujrzeć za pomocą żadnych zewnętrznych środków, a jej istnienia nie można logicznie udowodnić tym, którzy nie są w stanie jej poczuć. Dla ziemskiego “Adama” pozostanie ona wieczną tajemnicą, ponieważ jej boski charakter powoduje, że poznać może ją tylko człowiek, który osiągnął stan boskości .