Bóg jako Trójca

Poniżej umieszczamy kolejny fragment Prawosławnej drogi Arcybiskupa Kallistosa (Ware). Informacje na temat autora i książki można znaleźć w tym poście .

O Ojcze, nadziejo moja:
O Synu, ucieczko moja:
O Święty Duchu, obrono moja:
Święta Trójco, chwała Tobie.



Modlitwa świętego Joannicjusza

O Trójco, nie stworzona i bez początku,
O niepodzielna Jedności, trzy i jedno,
Ojcze, Synie i Duchu, jeden Boże,
Przyjmij tą pieśń od języków z gliny Jak gdyby od ust z płomienia.



z Triodionu Postnego

BÓG JAKO WZAJEMNA MIŁOŚĆ

„Wierzę w jednego Boga” – tak twierdzimy na początku Symbolu Wiary. I natychmiast kontynuujemy, by powiedzieć znacznie więcej: wierzę w jednego Boga, który jest jednocześnie trzema – Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Istnieje w Bogu rzeczywista rozmaitość, jak i prawdziwa jedność. Chrześcijański Bóg nie jest tylko jednostką, lecz zjednoczeniem, nie – po prostu jednością, lecz – wspólnotą. Jest w Bogu coś analogicznego do „społeczeństwa”. Nie jest On pojedynczą osobą, kochającą jedynie samego siebie ani samowystarczalną monadą czy „Tym Jedynym”. Jest On trójjednością, to jest trzema równymi osobami, z których każda żyje w dwóch pozostałych dzięki nieustającemu ruchowi wzajemnej miłości. Amo ergo sum, „Kocham, więc jestem” – tytuł wiersza Kathleen Raine może posłużyć jako motto Boga – Świętej Trójcy. To, co Szekspir mówi o miłości dwojga ludzi, można również zastosować do Bożej miłości wiecznej Trójki:

„Tak się oni kochali jak miłością dwojga
Jedną tylko mieli istotę
Dwoje oddzielnych, lecz podział żaden:
W miłości liczba została uśmiercona”.

Definitywny koniec Drogi duchowej polega na tym, iż my, ludzie, także powinniśmy stać się częścią tej Trynitarnej współegzystencji lub perichoresis jako całkowicie włączeni do kręgu miłości istniejącej w Bogu.

O to w noc przed swym Ukrzyżowaniem modlił się Chrystus:

„Aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno” (J 17, 21).

Dlaczego mamy wierzyć, że Bóg jest Trójcą? Czyż nie łatwiej, jak Żydzi i muzułmanie, wierzyć w Boską jedność? Oczywiście, że tak jest łatwiej. Dogmat trynitarny staje przed nami jak wyzwanie, jak dosłowne „sedno problemu”. Według Włodzimierza Łosskiego jest to „krzyż dla ludzkiego sposobu myślenia”. Wymaga od nas radykalnego aktu metanoii – nie jakiegoś gestu formalnego przyzwolenia, lecz prawdziwej przemiany umysłu i serca.

Dlaczego zatem wierzymy w Boga jako Trójcę? W poprzednim rozdziale doszliśmy do wniosku, iż dwa najbardziej pomocne sposoby na wejście do Boskiej tajemnicy to stwierdzić, że Bóg jest osobowy i że Bóg jest miłością. Obie koncepcje zakładają wspólnotę i wzajemne oddziaływanie. Po pierwsze, „osoba” to wcale nie to samo co „indywiduum”. Odizolowany, zależny tylko od siebie, nikt z nas nie jest prawdziwą osobą, a jedynie indywiduum, zaledwie jednostką ze statystyk. Egocentryzm to śmierć dla prawdziwej osobowości. Każdy staje się prawdziwą osobą tylko poprzez wejście w związek z innymi osobami, poprzez życie dla nich i w nich. Słusznie ktoś powiedział, iż dopóki nie ma łączności przynajmniej dwojga ludzi, nie ma człowieka. Tak też jest i z miłością. Miłość nie może istnieć w izolacji, lecz zakłada się istnienie drugiej osoby. Egoizm stanowi negację miłości. W swej powieści Zstąpienie do piekieł Charles Williams wskazuje na to negatywne oddziaływanie – egoizm to piekło, albowiem egoizm oznacza ostatecznie koniec wszelkiej radości i sensu. Piekła nie stanowią inni ludzie, piekło to ja sam, w swym egocentryzmie odcięty od innych.

Bóg jest znacznie lepszy od najlepszego, co znamy w sobie. Jeśli najcenniejszym elementem naszego ludzkiego życia jest stosunek „Ja – Ty”, to nie pozostaje nam nic innego jak tylko przypisać ten sam stosunek w pewnym sensie wiecznemu istnieniu samego Boga. A to jest dokładnie to, o czym mówi się w dogmacie trynitarnym. W samym sercu Boskiego życia przez wieczność całą Bóg zna siebie jako potrójne „Ja i Ty” i ciągle się z tej wiedzy raduje. Wszystko zatem, co jest zawarte w naszym ograniczonym rozumieniu istoty ludzkiej i ludzkiej miłości, stwierdzamy również w przypadku Boga – Trójcy, dodając jednak, iż w Nim wszystko to oznacza nieskończenie więcej niż kiedykolwiek będziemy w stanie sobie wyobrazić.

Osobowość i miłość oznaczają życie, ruch i odkrycie. A więc dogmat trynitarny oznacza, iż o Bogu powinniśmy myśleć w kategoriach raczej dynamicznych niż statycznych. Bóg nie jest tylko bezruchem, odpoczynkiem, niezmienną doskonałością. Aby stworzyć sobie obraz Trynitarnego Boga, powinniśmy raczej przypatrzeć się wiatrowi, płynącej wodzie czy niespokojnym płomieniom ognia. Trójcę najchętniej przyrównywano zawsze do trzech pochodni płonących jednym płomieniem. W Gerontikonie jest mowa o tym, jak pewien brat przyszedł porozmawiać z abbą Józefem z Panefo. „Abbo,” – powiedział przybysz – „na ile pozwalają mi siły przestrzegam skromnej reguły modlitwy i postu, czytania i ciszy i, na ile mogę, przestrzegam czystości moich myśli. Co jeszcze mogę uczynić?” W odpowiedzi abba Józef wstał i wyciągnął swe ręce ku niebu, a jego palce stały się jak dziesięć płonących pochodni. I rzekł starzec do brata: „Jeśli zechcesz, możesz cały stać się jak płomień”. Jeśli ta wizja żywego płomienia pomaga nam zrozumieć ludzką naturę w jej apogeum, to czyż nie można tego zastosować do Boga? Trzy osoby Trójcy są „zupełnie jak płomień”.

W końcu jednak najmniej mylącą ikonę można znaleźć nie w fizycznym świecie na zewnątrz nas, ale w ludzkim sercu. Najlepsza jest analogia, od której zaczęliśmy: nasze doświadczenie intensywnej troski o inną osobę i świadomość, że nasza miłość jest odwzajemniona.

TRZY OSOBY W JEDNEJ ISTOCIE

„Ja i Ojciec jedno jesteśmy” – powiedział Chrystus (J 10, 30). Co miał On przez to na myśli?

Odpowiedzi na to pytanie udzieliły przede wszystkim dwa pierwsze z siedmiu Soborów Powszechnych, czyli Ekumenicznych: Sobór Nicejski (325 r.), Pierwszy Sobór Konstantynopolski (381 r.) i Symbol Wiary na nich sformułowany. Głównym i decydującym twierdzeniem w Symbolu Wiary jest to, iż Jezus Chrystus to „Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego”, Jeden w istocie” lub „współistotny” (homoousios) z Bogiem Ojcem. Inaczej mówiąc, Jezus Chrystus jest równy Ojcu-jest On Bogiem w takim samym sensie co Ojciec, a jednak są Oni nie dwoma Bogami, lecz jednym. Rozwijając tą naukę, greccy Ojcowie z końca IV wieku stwierdzili to samo o Duchu Świętym – identycznie i On jest prawdziwym Bogiem, Jednym w istocie” z Ojcem i Synem. Chociaż jednak Ojciec, Syn i Duch sąjednym Bogiem, to każdy z nich od wieczności jest osobą, oddzielnym ośrodkiem świadomej indywidualności. A więc Boga – Trójcę należy opisywać jako „trzy osoby w jednej istocie”. W Bogu wiecznie istnieje prawdziwa jedność połączona z rzeczywistym osobowym zróżnicowa­niem-termin „istota”, „substancja” lub „byt” (ousia) wskazuje na jedność, zaś termin – „osoba” {hypostasis,pmsopoń) wskazuje na zróżnicowanie. Spróbujmy zrozumieć, co oznacza ten cokolwiek zawiły język, gdyż dogmat trynitarny jest zasadniczy w naszym zbawieniu.

Ojciec, Syn i Duch stanowią jedną istotę, nie w tym sensie zaledwie, iż wszyscy trzej są przykładami tej samej grupy lub ogólnej kategorii, ale że formułują jedną, jedyną, szczególną rzeczywistość. W tym zakresie istnieje znaczna różnica między sensem, w którym trzy Boskie osoby są jednym i sensem, w którym trzy ludzkie osoby można nazwać jednym. Trzy ludzkie osoby – Piotr, Jakub i Jan należą do tej samej ogólnej kategorii „człowiek”. Jednak, bez względu na to, jak ściśle ze sobą współpracują, każdy z nich zachowuje własną wolę i własną energię, działając w oparciu

0 własną siłę inicjatywy. Krótko mówiąc, są to trzej ludzie, a nie – jeden człowiek. W przypadku trzech osób Trójcy jest inaczej. Istnieje zróżnicowanie, ale nigdy – oddzielenie. Jak twierdzą święci na podstawie świadectwa Pisma Świętego, Ojciec, Syn i Duch mają jedną tylko wolę, a nie trzy, i jedną tylko energię, a nie trzy. Żaden z nich nie działa oddzielnie od dwóch pozostałych. Sanie trzema Bogami, lecz jednym Bogiem.

Choć jednak te trzy osoby nigdy nie działają osobno, istnieje w Bogu prawdziwa różnorodność, jak i szczególna jedność. Doświadczając działania Boga w naszym życiu, odkrywamy, że ci trzej zawsze działają razem. Wiemy jednak także, że każdy z nich działa w nas w odmienny sposób. Doświadczamy Boga jako trzech w jednym i wierzymy, że to potrójne zróżnicowanie w zewnętrznym działaniu Boga odzwierciedla trojakie zróżnicowanie Jego życia wewnętrznego. To zróżnicowanie na trzy osoby nie dotyczy tylko Jego zewnętrznego działania w świecie, ale należy je traktować jako istniejące wiecznie wewnątrz natury samego Boga. Ojciec, Syn i Duch nie są ledwie „sposobami” czy „nastrojami” Boga, nie – ledwie maskami, które Bóg zakłada na jakiś czas, gdy ma do czynienia ze stworzeniem, a potem je zdejmuje. Wręcz przeciwnie, są one trzema współrównymi i współwiecznymi osobami. Ludzki ojciec jest starszy od swego dziecka, ale gdy mówi się o Bogu jako „Ojcu” i „Synu”, nie można tego tłumaczyć dosłownie. Twierdzimy o Synu, że „nigdy nie było czasu, kiedy Jego nie było”. To samo mówi się także o Duchu.

Każdy z tych trzech jest w pełni i absolutnie Bogiem. Żaden z nich nie jest Bogiem więcej lub mniej niż pozostali. Każdy posiada nie jedną trzecią boskości, ale całą boskość w jej pełni. Ponadto każdy żyje i jest tym jednym Bogiem na swój własny oddzielny i osobisty sposób. Podkreślając tą trynitarną jedność w zróżnicowaniu, święty Grzegorz z Nyssy pisze:

„Wszystko, czym jest Ojciec, widzimy objawione w Synu; wszystko, co jest Syna, jest także i Ojca; albowiem cały Syn żyje w Ojcu i ma On całego Ojca, który żyje w Nim samym… Syn, który zawsze istnieje w Ojcu, nigdy nie może zostać od Niego oddzielony ani Duch nie może zostać kiedykolwiek odłączony od Syna, przez którego Duch działa we wszystkich rzeczach. Ten, kto przyjmuje Ojca, jednocześnie przyjmuje i Syna i Ducha. Niemożliwe jest wyobrażanie sobie jakiegokolwiek typu podziału lub odseparowania między nimi – nie sposób myśleć o Synu pomijając Ojca czy też oddzielić Ducha od Syna. Istnieje między tymi trzema wspólnota i zróżnicowanie wykraczające ponad wszelkie słowa i ponad wszelkie pojęcie. Zróżnicowanie osób nie osłabia jedności natury ani wspólna jedność istoty nie prowadzi do pomieszania cech charakterystycznych poszczególnych osób. Nie zdziw się, że będziemy mówić o Bogu jako istocie jednocześnie zjednoczonej i zróżnicowanej. Posługując się jakby zagadkami mówimy o dziwnej i paradoksalnej rozmaitości w jedności i jedności w rozmaitości”.

„Posługując się zagadkami…” – święty Grzegorz usilnie dąży do podkreślenia faktu, iż dogmat trynitarny jest paradoksalny i wykracza „ponad wszelkie słowa i pojęcie”. Jest on czymś objawionym nam przez Boga, a nie wykazanym przez nasz własny rozum. Można go w ludzkim języku zasugerować, ale nie sposób tego w pełni wyjaśnić. Nasza moc rozumowania jest darem od Boga i należy ją w pełni wykorzystać; ale też powinniśmy sobie zdać sprawę z jej ograniczeń. Trójca to nie teoria filozoficzna, ale żywy Bóg, którego czcimy. Nadchodzi więc moment w naszym zbliżaniu się do Świętej Trójcy, kiedy argumentacja i analizowanie muszą ustąpić miejsca modlitwie bez słów. „Niechaj zamilknie wszelkie śmiertelne ciało i niech stoi w drżeniu i bojaźni” (Liturgia świętego Jakuba).

CHARAKTERYSTYKA POSZCZEGÓLNYCH OSÓB

Pierwsza osoba Trójcy, Bóg Ojciec, jest „fontanną” boskości, źródłem, przyczyną lub zasadą dwóch pozostałych osób. On jest więzią jedności tych trzech-jeden jest Bóg, ponieważ jest jeden Ojciec. „Jedność stanowi Ojciec, od którego i do którego biegnie swym torem porządek osób” (święty Grzegorz Teolog). Dwie pozostałe osoby są określane w kontekście ich związku z Ojcem: Syn został zrodzony przez Ojca, Duch od Ojca „pochodzi”. Na łacińskim Zachodzie utrzymuje się zazwyczaj, iż Duch pochodzi „od Ojca i od Syna”; słowo Filioąue („i od Syna”) zostało dodane do łacińskiego tekstu Symbolu Wiary. Prawosławie nie tylko traktuje Filioąue jako bezprawny dodatek – albowiem zostało ono wprowadzone do Symbolu Wiary bez zgody chrześcijańskiego Wschodu — lecz uważa ono również, że dogmat o „podwójnym pochodzeniu”, jak to się powszechnie tłumaczy, jest teologicznie niedokładny, duchowo szkodliwy. Według greckich Ojców z IV wieku, na których do dziś powołuje się Kościół prawosławny, Ojciec jest jedynym źródłem i płaszczyznąjedności w Bogu. Czyniąc Syna źródłem na równi z Ojcem lub razem z Nim, ryzykuje się pomieszanie charakterystycznych cech poszczególnych osób.

Drugą osobą Trójcy jest Syn Boży, Jego „Słowo” lub Logos. Taki sposób wypowiadania się o Bogu jako o Ojcu i Synu sugeruje natychmiast ruch wzajemnej miłości, na co wskazaliśmy wcześniej. Oznacza to, iż odwiecznie sam Bóg jako Syn z synowskiego posłuszeństwa i miłości oddaje Bogu Ojcu to istnienie, które Ojciec przez ojcowskie samopoświęcenie się odwiecznie w Nim zradza. To w i przez Syna zostaje nam objawiony Ojciec: „Ja jestem drogą, i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). To On urodził się na ziemi jako człowiek z Dziewicy Maryi w mieście Betlejem. Ale jako Słowo czy też Logos Boga działał On także przed Wcieleniem. To On jest zasadą porządku i celem, który przenika wszystkie rzeczy, przyciągając je do jedności w Bogu, czyniąc w ten sposób wszechświat „kosmosem”, harmonijną i zintegrowaną całością. Stwórca – Logos obdzielił każdą stworzoną rzecz jej własnym, w nim żyjącym logos lub wewnętrzną zasadą, która czyni tę rzecz charakterystyczną samą w sobie i która przyciąga i kieruje tą rzecz ku Bogu. A my, ludzie, jak rzemieślnicy czy fabrykanci mamy za zadanie rozpoznać ten logos żyjący w każdej rzeczy i uczynić go widocznym; dążymy nie do dominacji, lecz do współpracy.

Trzecia osoba to Duch Święty – „wiatr” lub „tchnienie” Boga. Nawet zdając sobie sprawę z nieadekwatności ścisłych klasyfikacji, wciąż jednak można powiedzieć, iż Duch jest Bogiem w nas, Syn jest Bogiem z nami, a Ojciec – Bogiem ponad lub poza nami. Tak jak Syn pokazuje nam Ojca, tak i Duch pokazuje nam Syna – dzięki Niemu czujemy Jego obecność. Jednak stosunek ten jest dwustronny. Duch pozwala nam odczuć obecność Syna, ale to Syn posyła nam Ducha. (Zaznaczamy, iż istnieje różnica między „wiecznym pochodzeniem” Ducha a Jego „czasową misją”. Duch został przez Syna posłany w świat w określonym czasie, lecz – jeśli chodzi o Jego pochodzenie wewnątrz wiecznego życia Trójcy – Duch pochodzi tylko od Ojca.)

Synezjusz z Cyreny charakteryzuje każdą z trzech osób w następujący sposób:

„Bądź pozdrowiony, Ojcze – źródło Syna,
Synu – Ojca obrazie;
Ojcze – ziemio, na której Syn stoi,
Synu – Ojca pieczęci;
Ojcze – siło Syna,
Synu – Ojca piękno;
Przeczysty Duchu – więzi pomiędzy Ojcem i Synem.
Poślij, O Chryste, Ducha, poślij Ojca do mej duszy; Pogrąż moje suche serce w tej rosie, Najlepszej ze wszystkich Twych darów”.

Dlaczego akurat powinniśmy wypowiadać się o Bogu jako o Ojcu i Synu, a nie – Matce i Córce? Przecież Bóg sam w sobie nie posiada ani męskości, ani kobiecości. Choć nasze ludzkie cechy płciowe jako mężczyzn i kobiet odzwierciedlają w swej najwyższej, najszlachetniejszej formie, pewien aspekt boskiego życia, to jednak nie istnieje w Bogu coś takiego lak płciowość. Zatem, gdy wypowiadamy się o Bogu jako Ojcu, mówimy nic dosłownie, lecz symbolicznie. Jednak dlaczego symbole te powinny być męskie a nie kobiece? Dlaczego o Bogu mówimy „On”, a nie „Ona”? Tak naprawdę chrześcijanie stosowali niekiedy język „matczyny” w kontekście Boga. Jeden z wczesnych Ojców syryjskich, Afrahat, mówi o miłości wiernego do „Boga, swego Ojca i Świętego Ducha, swojej Matki”, zaś w średniowiecznym Zachodzie odkrywamy lady Juliannę z Norwich, która twierdzi: „Bóg raduje się, że jest naszym Ojcem i Bóg raduje się, że jest naszą Matką”. Są to jednak wyjątki. Natomiast prawie zawsze symbolika związana z Bogiem, stosowana w Biblii czy też nabożeństwach kościelnych, była symboliką rodzaju męskiego.

Nie jesteśmy w stanie uzasadnić przy pomocy jakichkolwiek argumentów, dlaczego tak akurat się dzieje, lecz pozostaje faktem naszego chrześcijańskiego doświadczenia to, iż Bóg postawił swą pieczęć na pewnych tylko symbolach, a nie na jakichkolwiek innych. Symbole te nie zostały wybrane przez nas – zostały one objawione i nadane. Symbol można sprawdzić, przeżyć, wymodlić, ale nie – „udowodnić” logicznie. Te „nadane” symbole, choć są nie do udowodnienia, to daleko im do przypadkowości. Podobnie jak symbole w mitologii, literaturze i sztuce, symbole religijne sięgają głęboko ukrytych korzeni naszego istnienia i nie można zmienić ich bez spowodowania poważnych konsekwencji. Gdybyśmy na przykład zaczęli mówić: „Matko Nasza, któraś jest w niebiosach”, zamiast „Ojcze Nasz”, oznaczałoby to nie dostosowanie się do przypadkowej obrazowości, ale zastąpienie chrześcijaństwa nowego rodzaju religią. Bogini Matka nie jest Panem chrześcijańskiego Kościoła. [z tą konkluzją Abpa Kallistosa jest się nam trudno zgodzić; temat rozwijamy powyżej, w kolejnym poście]

Dlaczego Bóg jest jednością akurat trzech boskich osób, ni mniej ni więcej? Na to także nie ma logicznego dowodu. Troistość Boga jest czymś danym lub objawionym nam w Piśmie Świętym, Tradycji Apostolskiej i w doświadczeniu świętych na przestrzeni wieków. Jedyne co możemy uczynić, to zweryfikować dany fakt poprzez nasze życie modlitewne.

Jaka dokładnie jest różnica między „zrodzeniem” Syna i „pochodzeniem” Ducha? Jak twierdzi święty Jan Damasceński: „Sposób zrodzenia i sposób pochodzenia jest niepojętny. Powiedziano nam, iż istnieje różnica między zrodzeniem i pochodzeniem, ale nie rozumiemy wcale, jakiej natury jest to różnica”. Jeśli święty Jan Damasceński wyznał swe zmieszanie, my również możemy tak postąpić. Pojęcia „zrodzenie” i „pochodzenie” to umowne znaki wskazujące na rzeczywistość wykraczającą daleko poza zdolność pojmowania naszego rozumu „Nasz mózg jest słaby, nasz język zaś – jeszcze słabszy” – zauważa święty Bazyli Wielki – „Łatwiej morze całe zmierzyć maleńką filiżanką niż ludzkim umysłem pojąć niewysłowioną wielkość Boga”. Jednak, choć w pełni nie można tych znaków wyjaśnić, można je (jak już powiedzieliśmy) sprawdzić. Dzięki naszemu spotkaniu z Bogiem w modlitwie wiemy, że Duch nie jest taki sam jak Syn, nawet jeśli tej różnicy nie potrafimy precyzyjnie określić słowami.

DWIE RĘCE BOGA

Spróbujmy wyjaśnić dogmat trynitarny posługując się triadowymi motywami z historii zbawienia i z naszego życia modlitewnego.

Jak już zauważyliśmy, trzy osoby działają zawsze razem i mają jedną wolę i energię. Święty Ireneusz wypowiada się o Synu i Duchu jako „dwojgu rąk” Boga Ojca. Otóż w każdym akcie twórczym oświecającym Ojciec obu tych „rąk” używa jednocześnie. Pismo Święte i nabożeństwa dostarczają wielokrotnie tego przykładów:

Stworzenie. „Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego” (Ps 33, 6). Bóg tworzy poprzez Swoje „Słowo” lub Logos (Druga Osoba) i Swoje „Tchnienie” lub Ducha (Trzecia Osoba). Tych „dwoje rąk” Ojca działa razem podczas kształtowania wszechświata. O Logosie mówi się: „Wszystko przez Nie się stało” (J 1,3; por. Symbol Wiary: „…przez Niego wszystko się stało”); o Duchu powiedziano, iż podczas stworzenia On „poruszał się” lub „unosił się nad wodami” (Rdz 1, 2). Wszystkie rzeczy stworzone naznaczone zostały pieczęcią Trójcy.

Wcielenie. Podczas Zwiastowania Ojciec zsyła Świętego Ducha na Błogosławioną Dziewicę Maryję i poczyna ona wiecznego Syna Bożego (Łk 1,35). A więc przyjęcie przez Boga naszego człowieczeństwa jest dziełem Trójcy. Duch zostaje posłany od Ojca, aby wpłynąć na obecność Syna w łonie Dziewicy. Należy tu dodać, iż Wcielenie jest nie tylko dziełem Trójcy, ale również efektem wolnej woli Maryi. Bóg czekał na jej dobrowolną zgodę, wyrażoną tymi oto słowami: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38); i gdyby tej zgody odmówiono, Maryja nie zostałaby Matką Bożą. Boża łaska nie niszczy ludzkiej woli, lecz ją potwierdza.

Chrzest Chrystusa. W prawosławnej tradycji traktuje się go jako objawienie Trójcy. Głos Ojca z niebios daje świadectwo o Synu, mówiąc: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. W tym samym czasie Święty Duch, pod postacią gołębicy zstępuje od Ojca i spoczywa na Synu (Mt 3, 16-17). Tak śpiewa Kościół prawosławny podczas Objawienia Bożego – święta Chrztu Chrystusa:

Kiedy Ty, O Panie, w Jordanie chrzczony byłeś,
Cześć Trójcy została objawiona.
Albowiem głos Ojca dał Tobie świadectwo,
Nazywając Cię umiłowanym Synem,
A Duch pod postacią gołębicy
Potwierdził Jego słowo jako pewne i stałe.

Przemienienie Chrystusa. Ono także jest wydarzeniem trynitarnym. Przeważa ten sam stosunek między trzema osobami, co podczas chrztu. Ojciec świadczy z niebios: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17, 5), podczas gdy Duch zstępuje na Syna podobnie j ak wcześniej, tyle że tym razem pod postacią obłoku światła (Łk 9,34). Jak głosimy w jednej z pieśni święta Przemienienia Pańskiego:

O światłości niezmienna od światłości nie zrodzonego Ojca, W objawionej światłości Twojej dzisiaj na górze Tabor Widzieliśmy Ojca światłość i Ducha światłość
Światłością drogę wskazującego ludzkości całej.

Eucharystyczna Epikleza. Trynitarny wzorzec widoczny wyraźnie podczas Zwiastowania, Chrztu i Przemienienia można zauważyć również i w punkcie kulminacyjnym Eucharystii – w epiklezie, czyli przyzywaniu Świętego Ducha. W słowach kierowanych do Ojca kapłan celebrujący nabożeństwo mówi podczas Liturgii świętego Jana Chryzostoma:

Przynosimy Ci w ofierze posługiwanie bezkrwawe, I modlimy się, i prosimy, i błagamy Cię:
Ześlij Świętego Twego Ducha na nas i na te przedłożone tutaj dary: I uczyń ten chleb najdroższym Ciałem Twego Chrystusa, I to, co w tym kielichu, najdroższą Krwią Twego Chrystusa, Przemieniając Duchem Twoim Świętym.

Podobnie jak podczas Zwiastowania, w rozszerzeniu Wcielenia Chrystusa podczas Eucharystii, Ojciec posyła Świętego Ducha, aby wpłynąć na obecność Syna w poświęconych darach. Tutaj, jak zawsze, trzy osoby Trójcy działają razem.

MODLITWA DO TRÓJCY

Zarówno w epiklezie eucharystycznej, jak i prawie we wszystkich modlitwach Kościoła istnieje struktura trynitarna. Początkowe inwokacje używane przez prawosławnych w ich codziennych modlitwach rano i wieczorem niewątpliwie mają w sobie trynitarnego ducha. Modlitwy te są tak znane i tak często powtarzane, iż łatwo jest nie zauważyć ich prawdziwego charakteru jako wychwalania Świętej Trójcy. Zaczynamy od wyznania wiary w trójjedynego Boga, kiedy czynimy znak krzyża ze słowami:

W imię Ojca i Syna, i Świętego Ducha.

Tak więc rozpoczynając nowy dzień, oddajemy go pod opiekę Trójcy. Następnie mówimy: Chwała Tobie, Boże nasz, chwała Tobie – nowy dzień rozpoczyna się świętowaniem, radością, dziękczynieniem. Potem następuje modlitwa do Świętego Ducha: Królu niebiański. Później powtarzamy trzy razy :

Święty Boże,
Święty Mocny,
Święty Nieśmiertelny
zmiłuj się nad nami.

To trzykrotne „Święty” przypomina pieśń: „Święty, Święty, Święty” śpiewaną przez serafimy w widzeniu Izajasza (Iz 6, 3) i przez cztery apokaliptyczne zwierzęta w Objawieniu świętego Jana Teologa (Ap 4, 8). W tym trzykrotnie powtórzonym „Święty” rozbrzmiewa przyzwanie wiecznej Trójcy. Potem w naszych codziennych modlitwach występuje najczęściej powtarzana ze wszystkich liturgicznych formuła: Chwała Ojcu i Synowi, i Świętemu Duchowi… Tu przede wszystkim nie powinniśmy 40

pozwolić, aby przyzwyczajenie zrodziło lekceważenie. Za każdym razem, kiedy używa się tego wyrażenia, nieodzowne jest przypomnienie sobie jego prawdziwego sensu jako wychwalenia Trójjedności. Po Chwale następuje inna modlitwa do trzech osób:

Przenajświętsza Trójco, zmiłuj się nad nami.
Panie, oczyść grzechy nasze.
Władco, przebacz nieprawości nasze.
Święty, nawiedź i ulecz słabości nasze
Ze względu na Twoje imię.

W tym duchu kontynuowane są pozostałe codzienne modlitwy. I na każdym kroku, w domyśle lub wypowiedziana wyraźnie, istnieje tu struktura Triady, głoszenie Boga jako jedynego w trzech. Myślimy o Trójcy, mówimy o Trójcy, oddychamy Trójcą.

Trynitarny wymiar istnieje również w najukochańszej z jednozdaniowych modlitw prawosławnych – modlitwie Jezusowej, strzelistej modlitwie odmawianej zarówno podczas pracy, jak i w chwilach odpoczynku. Najbardziej powszechna jej forma brzmi następująco:

Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznym.

W formie zewnętrznej modlitwa skierowana jest do drugiej osoby Trójcy, Pana Jezusa Chrystusa. Jednak, choć nie wymienione, pozostałe dwie osoby są również obecne, jako że mówiąc o Jezusie jako „Synu Bożym”, wskazujemy na Jego Ojca, a i Duch Święty włączony jest do tej modlitwy, gdyż: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12, 3). Modlitwa Jezusowa jest nie tylko Chrystocentryczna, ale i trynitarna.

ŻYCIE TRÓJCĄ

Modlitwa to działanie.
Tito Colliander

Co to jest czysta modlitwa? Jest to modlitwa krótka, jeśli chodzi o słowa, lecz obfita w czyny. Albowiem jeśli twoje czyny nie przewyższają twoich próśb, to twoje modlitwy są ledwie słowami pozbawionymi ziarna rąk.
Gerontikon

Jeśli modlitwa powinna zostać przekształcona w działanie, to wiara w Trójcę, która wnosi natchnienie do wszelkiej naszej modlitwy, musi również zostać wykazana w naszym życiu codziennym. W czasie liturgii w Kanonie eucharystycznym bezpośrednio przed wygłoszeniem Symbolu Wiary mówimy następujące słowa: „Umiłujmy się nawzajem, abyśmy mogli jednomyślnie wyznać Ojca i Syna i Świętego Ducha, Trójcę jednoistotną i niepodzielną”. Zwróćmy uwagę na słowo: „abyśmy”. Prawdziwie mogą wyznać wiarę w Trójjedynego Boga jedynie ci, którzy na wzór Trójcy okazują wzajemną miłość do siebie. Istnieje nierozerwalna więź między naszą miłością do innych i naszą wiarą w Trójcę: pierwsza jest warunkiem wstępnym drugiej, zaś ta druga nadaje pełną moc i sens tej pierwszej.

Dogmat trynitarny, daleki od bycia zepchniętym w kąt i traktowanym jako niepojętne teologizowanie interesujące tylko specjalistów, powinien mieć wpływ co najmniej rewolucyjny na nasze życie codzienne. Uczynione na obraz Boga Trójcy istoty ludzkie są powołane do odtworzenia na ziemi tej tajemnicy wzajemnej miłości, którą Trójca żyje w niebie. W średniowiecznej Rosji święty Sergiusz z Radoneża poświęcił nowozałożony przez siebie monaster Świętej Trójcy właśnie dlatego, iż pragnął, by jego mnisi na co dzień okazywali wobec siebie taką samą miłość jaka istnieje między trzema boskimi osobami. Takie jest powołanie nie tylko mnichów, ale i wszystkich ludzi. Każda jednostka społeczna– rodzina, szkoła, zakład pracy, parafia, Kościół wszechświata – powinna stać się ikoną Trójjedności. Ponieważ wiemy, że Bóg jest trzema w jednym, każdy z nas jest zobowiązany do poświęceńczego życia w i dla innego, każdy jest nieodwołalnie zobowiązany do życia praktycznego służenia, życia czynnego miłosierdzia. Nasza wiara w Trójcę nakłada na nas obowiązek walki na każdej płaszczyźnie – od bardzo osobistej do wysoko zorganizowanej – przeciw wszelkim formom nacisku, niesprawiedliwości i wyzysku. W naszej walce o sprawiedliwość społeczną i „prawa człowieka” działamy dokładnie w imię Świętej Trójcy.

„Najdoskonalszą zasadą chrześcijaństwa, jego dokładną definicją, jego najwyższym szczytem jest to: dąż do tego, co posłuży dobru wszystkich” – twierdzi święty Jan Chryzostom – „… Nie wierzę w możliwość zbawienia kogoś, kto nie trudzi się nad zbawieniem swego bliźniego”. Takie jest praktyczne znaczenie dogmatu o Trójcy. Oto co znaczy żyć Trójcą.

This entry was posted in Wpisy po polsku and tagged , , , . Bookmark the permalink .

One Response to Bóg jako Trójca

  1. Pingback: Niedziela Trinitatis | Don't Shoot the Prophet

Leave a Reply